Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Na antenie:
PRZEBOJOWA POCZTA MARKA SIEROCKIEGO
Marek Sierocki
Patron dnia: św. Józef, Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny
Dziś jest: Wtorek, 19 marca 2024

DIECEZJA RADOMSKA

Czekoladki od papieża

czwartek, 17 września 2015 21:17 / Autor: Radosław Mizera
Radosław Mizera
O dar beatyfikacji Sługi Bożej Matki Kazimiery Gruszczyńskiej modlił się biskup Henryk Tomasik. Uroczystość odbyła się 17 września w kościele św. Krzyża w Kozienicach, rodzinnej miejscowości założycielki Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Cierpiących, które powstało w XIX w. żeby służyć chorym. Tego dnia obchodzona była 88. rocznica śmierci zakonnicy.
W homilii bp Tomasik dziękował Bogu za wzór, który zostawiła Matka Kazimiera Gruszczyńska. - Jej duchowość promieniuje od początku, jej nauczanie zostało włączone w kształtowanie kolejnych pokoleń sióstr. Dziękujemy za jej czytelne świadectwo życia, za duchowość franciszkańską Matki Kazimiery, która jest wzorem umiłowania Chrystusa. Wyrażała to przez życie duchowe, przez zapatrzenie się Chrystusa, ale także w drugiego człowieka, szczególnie cierpiącego - mówił biskup radomski.

Dalej mówił, że dołączamy modlitwę błagalną o dar beatyfikacji. - Modlimy się za wszystkie zgromadzenia żeńskie zakonne, aby były wciąż obdarowywane głębią poznania, pokochania i wyznania Chrystusa. Dziękujemy Bogu za dobro, które jest w ludziach, bo każda beatyfikacja i kanonizacja mówi, że dobro jest na ziemi. I dlatego modlimy się dzisiaj, by to dobro udzielało się każdemu sercu - powiedział bp Henryk Tomasik.

Wicepostulatorka procesu siostra dr Lucyna Czermińska, franciszkanka od cierpiących powiedziała, że trwający proces jest wielkim darem Boga dla ludzi. - Kościół pokazuje światu naszą założycielkę i ukazuje ją jako wzór do naśladowania. Ten wzór wiele nam mówi, uczy służby wobec drugiego człowieka, szczególnie cierpiącego. To również wielkie zadanie, by modlić się o potrzebny cud, by niebo potwierdziło świętość naszej Matki - powiedziała s. Czermińska.

Z kolei Małgorzata Bebelska, zastępca burmistrza Kozienic powiedziała, że trwający proces beatyfikacyjny to nie tylko wymiar promocyjny dla samej miejscowości, ale przede wszystkim wielkie przeżycie duchowe. - Ta szlachcianka w trudnych czasach pokazała wielki patriotyzm. Jest twórczynią wolontariatu. To wzór do naśladowania. Teraz czekamy na ogłoszenie świętości Matki Kazimiery - powiedziała Małgorzata Bebelska.

W Kozienicach znajduje się Izba Pamięci poświęcona słudze Bożej. Mieści się ona w jej pokoju w domu zakonnym. Zachowało się wiele ciekawych pamiątek: płaskorzeźby ofiarowane Matce Kazimierze, w tym przygotowane przez dzieci, którymi się opiekowała, liczne relikwiarze, elementy ubioru i przedmioty codziennego użytku. Niewątpliwie jednym z najciekawszych eksponatów są czekoladki podarowane Matce Kazimierze przez papieża Piusa XI. Poznała go osobiście, zanim ten objął stanowisko Głowy Kościoła. Ich przyjaźń rozpoczęła się Polsce, gdzie nuncjusz apostolski Achille Ratti przez jakiś czas przebywał pod opieką sióstr jako pacjent. Odwiedzające izbę dzieci najczęściej pytają właśnie o ten smakołyk.

Kazimiera Gruszczyńska urodziła się w 1848 r. w Kozienicach. Pochodziła z patriotycznej i przywiązanej do wiary ziemiańskiej rodziny, która zadbała o jej staranne wykształcenie. Po okresie edukacji domowej dziewczynka wyjechała na naukę do Instytutu Maryjskiego w Puławach, ale uczyła się tu tylko trzy lata, gdyż za udział w manifestacji patriotycznej została usunięta ze szkoły. Naukę kontynuowała na pensji w Skierniewicach, a po jej ukończeniu wróciła do domu rodzinnego. Choć miała uprawnienia, nie otrzymała pozwolenia od władz zaborczych na otworzenie szkoły - ciążyło na niej piętno buntowniczki, co było skrzętnie odnotowane w jej dokumentach.Od dziecka pragnęła całkowicie należeć do Boga, dlatego mając 10 lat złożyła ślub czystości. Gdy po powrocie z pensji wróciła do rodzinnego domu, ułożyła sobie regulamin, przypominający regułę zakonną. W planie dnia przewidziane było uczestnictwo we Mszy św., adoracja Najświętszego Sakramentu, lektury duchowe. Zaczęła prowadzić działalność charytatywną - odwiedzała i pielęgnowała chorych, katechizowała wiejskie dzieci. W tym okresie jej spowiednikiem był miejscowy proboszcz ks. Józef Khaun. Na jego ręce, mając 21 lat, ponowiła ślub czystości. Duchowny musiał mieć wielkie zaufanie do swojej penitentki, skoro pozwolił jej codziennie przystępować do Komunii św. (w owych czasach nie było to częste), powierzył jej też klucze od bocznego wejścia do kościoła, dzięki czemu mogła zawsze adorować Najświętszy Sakrament.Marzyła o wstąpieniu do zakonu, ale nie godził się na to jej ojciec, który boleśnie przeżył śmierć żony i trójki dzieci. Nie udała się próba wstąpienia do szarytek, w której pomagał jej spowiednik. Swoje powołanie zaczęła realizować w 1875 r. w trakcie rekolekcji pod kierunkiem charyzmatycznego kapucyna o. Honorata Koźmińskiego, założyciela blisko 30 ukrytych zgromadzeń zakonnych. Młoda kobieta wstąpiła najpierw do Zgromadzenia Sióstr Posłanniczek Serca Jezusowego. Pierwsze śluby złożyła w 1879 r.Trzy lata później o. Honorat powierzył jej kierowanie zakładem dobroczynnym „Przytulisko" w Warszawie. Już w tym okresie zorganizowała nową wspólnotę zakonną, której celem było opiekowanie się chorymi i ubogimi - Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek od Cierpiących.Mimo ukrycia przed władzami, wspólnota dynamicznie się rozwijała. Swoje współsiostry uczyła, by widziały w chorych cierpiącego Jezusa. W czasie I wojny światowej franciszkanki od cierpiących odznaczyły się wielkim męstwem i ofiarnością w opiece nad rannymi żołnierzami. Matka Kazimiera otrzymała złoty medal „Za miłosierdzie" od władz rosyjskich. Już w niepodległej Polsce za działalność dla dobra Kościoła otrzymała order „Pro Ecclesia et Pontifice", przyznany przez papieża Piusa XI. Ostateczną aprobatę Stolicy Apostolskiej dla zgromadzenia uzyskała w 1924 r. Wraz ze współsiostrami założyła cieszącą się dobrą opinią szkołę dla pielęgniarek. Założycielka Zgromadzenia dbała o kwalifikacje sióstr, które wysyłała na podniesienie kwalifikacji także za granicę. Przez długie dziesięciolecia m. Gruszczyńska opiekowała się chorymi. Sama ciężko chorowała, mówiła o sobie, że jest dzieckiem krzyża. Nieraz tygodniami nie opuszczała łóżka, choć cały czas kierowała Zgromadzeniem. Zmarła w Kozienicach w 1927 r., a została pochowana na warszawskich Powązkach.