Stada dzików pojawiają się w mieście już od co najmniej roku. Często widywane są na przykład w okolicy osiedla Borki. Niektóre watahy liczą nawet dwadzieścia osobników. Do miasta przychodzą w poszukiwaniu pokarmu. Chętnie odżywiają się odpadkami i resztkami jedzenia, więc najłatwiej spotkać je przy niezabezpieczonych śmietnikach i wysypiskach. 

- Jeśli nie będą niepokojone, nie powinny być dla nas groźne - mówi Andrzej Szczypiór - łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego - Zarząd Okręgowy w Radomiu.

Tereny zurbanizowane nie są jednak naturalnym środowiskiem dzików. Czy można zatem coś zrobić, by zwierzęta wróciły do lasu?

- Niestety, jako samorząd, nie mamy praktycznie żadnych narzędzi - odpowiada Katarzyna Piechota-Kaim - kierownik Biura Informacji Prasowej i Publicznej Urzędu Miejskiego w Radomiu. 

- Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tym problemem jest odłowienie zwierząt i wywiezienie ich z miasta - mówi tymczasem Andrzej Szczypiór z PZŁ. - W Polsce istnieją profesjonalne firmy, które wykonują takie zadania.Jeśli ktoś z Urzędu MIejskiego zwróci się do nas o pomoc, na pewno znajdziemy wspólne rozwiązanie.

I dodaje, że w ubiegłym roku przedstawiciele UM spotkali się z myśliwymi, by omówić możliwości rozwiązania problemu. I na tym spotkaniu się skończyło. 

Urząd Miejski w Radomiu apeluje jednak, by nie wyrzucać resztek jedzenia w pobliżu domu i w żadnym wypadku nie dokarmiać dzików. W razie spotkania z watahą czy pojedynczym osobnikiem należy spokojnie oddalić się w przeciwnym kierunku. Nie wolno krzyczeć i wykonywać gwałtownych ruchów, a tym bardziej straszyć zwierząt.

Posłuchaj, co o problemie dzików w mieście mówi Katarzyna Piechota-Kaim - kierownik Biura Informacji Prasowej i Publicznej Urzędu Miejskiego w Radomiu:

Posłuchaj, co możliwościach rozwiązania problemu mówi Andrzej Szczypiór -  łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego - Zarząd Okręgowy w Radomiu: