DIECEZJA RADOMSKA
Solidarność Kościoła w stanie wojennym
Mija 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Działania Wojciecha Jaruzelskiego doprowadziły nie tylko do przelania krwi ale też zmierzały do zastraszania i poniżania za poglądy polityczne. Mimo to, wygrywała solidarność. Solidarność międzyludzka.
Kto komu i dlaczego w stanie wojennym pomagał?
Pomoc internowanym i ich rodzinom płynęła ze wszystkich stron. Więzionym pracownikom pionkowskiego Pronitu pomagał Zdzisław Maszkiewicz, obecny szef radomskiej „Solidarności”:
Ale od 13 grudnia 1981 roku to Kościół był w zasadzie jedyną ostoją polskiej niepodległości – przyznaje historyk, ks. dr Rafał Piekarski z Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu.
O tym, że 13 grudnia rozpocznie się stan wojenny, Kościół wiedział nieco wcześniej. Ówczesny rząd zadbał o to, aby poinformować o swoich planach poszczególne kurie w całej Polsce. O stanie wyjątkowym wiedzieli więc kapłani, którzy podobnie, jak ówczesny prymas, ks. abp Józef Glemp prosili o aby – tu cytat - „Polak nie wstępował przeciw Polakowi”. Naturalnie, ówczesna propaganda, te słowa wykorzystała do swoich celów oceniając, że kościół rzekomo nawołuje do spokoju. Na ulicach miast wtedy panowała atmosfera strachu i podejrzliwości.
Wiesław Mizerski, obecnie szef radomskiego stowarzyszenia osób internowanych aresztowany został w nocy z 12/13 grudnia. Przez niemal rok przetrzymywany był w kieleckim więzieniu na Piaskach. Twierdzi, że skrócenie aresztu zawdzięcza ówczesnemu biskupowi sandomiersko-radomskiemu Edwardowi Materskiemu:
Biskup Materski, jak wynika z relacji, miał także organizować paczki dla więzionych działaczy Solidarności czy odwiedzać osadzonych.
Ks. Stanisław Sikorski z kolei był wtedy młodym kapłanem.
Była to praca mozolna, niekiedy aż do przelania krwi. Wiele lat po stanie wojennym życie za niezłomną postawę musiał oddać choćby bł. Jerzy Popiełuszko.