DIECEZJA RADOMSKA
Wspomnienie o ks. Marcelim Prawicy
- Ks. Prawica był gigantem człowieczeństwa i inspirował do Dobra - napisał ks. Mirosław Bujak, misjonarz z Kamerunu, wspominając zmarłego ks. Marcelego Prawicę. Dzisiaj w Końskich odbyły się uroczystości pogrzebowe jednego z pierwszych kapłanów diecezjalnych z Europy, który wyjechał na misje do Afryki.
Odszedł Misjonarz. Człowiek Afryki. Przeżył on na tym kontynencie niewiele mniej czasu niż trwa całe moje życie. I trzy razy tyle, ile ja jestem w Afryce.
Nigdy nie byłem w Zambii. Nie znam Chingombe. Mieszkam od tego miejsca prawie tyle samo kilometrów, co od Europy. Niby ta sama Afryka, ale też z pewnością zupełnie inny świat niż ten, w którym przyszło być mi misjonarzem.
Ks. Prawicę spotkałem właściwie tylko podczas jednego w moich urlopów, a jego w tym czasie urlopu zdrowotnego w Polsce. Spędziliśmy nieco czasu razem. Prawie bez słów rozumieliśmy się dotykając różnych afrykańskich tematów. Ale przede wszystkim rozmowom tym towarzyszyło szczególna atmosfera. Atmosfera ciepła i dobra. Oraz braterskość. A przecież ks. Marceli urodził się mniej więcej w latach urodzin moich rodziców...
Byliśmy nawet podczas tego urlopu przez pewien czas razem w tym samym szpitalu – każdy ze swoim problemem zdrowotnym. Pamiętam, że ks. Marceli potrafił rozmawiać tak, jakby miało z tego wynikać, że to mój problem jest ważniejszy, a jego – w zasadzie nie miał większego znaczenia. Oczywiście było zupełnie odwrotnie.
Jakiś czas temu otrzymałem od niego list. List napisany ręcznie i wyrażający tak wiele ciepłych słów pod moim adresem, że poczułem się wręcz zażenowany i zakłopotany. Przecież nie zdążyliśmy się nawet bliżej poznać... Nie wiedziałem czy i co miałem odpisać. Kilka dni temu wpadła mi w ręce tamta koperta. Kilka godzin później dowiedziałem się o jego śmierci.
Ks. Prawica był gigantem człowieczeństwa i inspirował do Dobra. Jego wspomnienie, choć nie mam ich wiele, jest z mojej pamięci bardzo wyraźne. Jest jedną z tych Osób, które pozostawiły po sobie Ślad. We mnie, i, jak sądzę, we wszystkich.
Samo bycie misjonarzem nie czyni jeszcze człowieka superczłowiekiem. Oczywiście wymaga od nas ciągłego mierzenia się z trudną nieraz otaczającą nas rzeczywistością – ale i z samym sobą. Ks. Prawica wyniósł pracę misjonarza na wyżyny.
Mam to poczucie, że był człowiekiem z jakby już jednak innego świata. Ze świata, który, niestety, ma się wrażenie, chyba odchodzi w przeszłość.
Dzisiaj jesteśmy już jakby inni, a młodsi misjonarze (tak ich niewielu...) przychodzący po nas przynoszą jeszcze innego ducha. Musimy się ciągle uczyć siebie na nowo.
Ks. Marceli odszedł, choć jego Duch pozostaje i inspiruje. Nadal, z tamtego świata, uśmiecha się do nas i nas pociąga. Jest i pozostanie ważnym punktem odniesienia.
Dzisiaj nawet w odległym buszu, zgiełk dzisiejszego świata wdziera się również bezlitośnie. Co zrobić, by ocalić spuściznę po ks. Prawicy?
Każdy musi, niestety, znaleźć swoją własną odpowiedź.
Ks. Mirosław Bujak
Misjonarz pracuje w parafii Doumaintang. Jest ona jedną z najmłodszych w diecezji Doumé Abong-Mbang we wschodnim Kamerunie. Położona jest z dala od głównej drogi. Wszyscy, którzy chcą wesprzeć dzieło, mogą zajrzeć na stronę www.misja.doume.info.