Opoczno
Niepewność wśród hodowców karpi
Z uwagi na pandemię w tym roku będziemy organizować mniejsze spotkania wigilijne. Czy to oznacza, że kupimy mniej karpi? Ich hodowcy mają nadzieję, że nie.
Dla wielu z nas to podstawowe danie w wigilijny wieczór. Czy królewski karp będzie królował także w tym roku na naszych stołach? Łukasz Siwek właściciel gospodarstwa rolno-rybackiego pod Opocznem ma nadzieję, że tak.
Obostrzenia wynikające z pandemii sprawiły, że w tym roku wigilijne spotkania odbywać się będą w mniejszym gronie. Ale czy musi to oznaczać, że zjemy mniej karpi? Ryszard Zawadzki, właściciel świętokrzyskiego gospodarstwa Zacisze, liczy na to, że nie. W końcu to nasza tradycja, dodaje.
Na sprzedaż ryb liczy też Łukasz Siwek.
Ale niepewność jest, zwłaszcza że w tej chwili karpi gospodarstwo sprzedaje mniej niż rok temu. Jak mówi Łukasz Siwek, produkcja karpi trwa trzy lata, a ich sprzedaż będzie się odbywać głównie przed Wigilią. Później nikt tej ryby już nie kupi.
Do sprzedaży ryb na ulicach i targach przygotowuje się Ryszard Zawadzki.
Zwraca też uwagę na to, że bardziej niż pandemii boi się supermarketów, które rządzą rynkiem.
Jak będzie wyglądała w tym roku sprzedaż karpi, pokaże przedświąteczny tydzień. Łukasz Siwek zachęca do kupna tych ryb i przypomina, że ich hodowla nie zmieniła się od lat.
Za kilogram karpia przyjdzie nam zapłacić kilkanaście złotych. Obecnie w gospodarstwie pod Opocznem cena tych ryb jest na poziomie 12 zł, ale do Wigilii może się jeszcze zmienić. Z kolei Ryszard Zawadzki chce sprzedawać świętokrzyskiego karpia na wigilijne stoły za 17 zł. To jednak tylko prognoza, którą wkrótce zweryfikuje sam rynek.