Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Na antenie:
PRZEBOJE Z NUTĄ NOSTALGII
Radio Plus Radom
Patron dnia: św. Saba Jerozolimski, prezbiter
Dziś jest: Czwartek, 05 grudnia 2024

Opoczno

Dzień Pamięci o Hubalu w Anielinie. Dziś zmarł płk Marian Zach

sobota, 30 kwietnia 2022 09:47 / Autor: Marcin Prejs
Dzień Pamięci o Hubalu w Anielinie. Dziś zmarł płk Marian Zach
Marcin Prejs

Dzisiaj mija 82. rocznica śmierci mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala".

Dla uczczenia pamięci o majorze Henryku Dobrzańskim i jego żołnierzach Powiat Opoczyński we współpracy z Gminą Poświętne, lesnikami Nadleśnictwa Opoczno, Stowarzyszeniem Ułanów im. OWWP mjr. Hubala i Stowarzyszeniem Hubalczycy 1939 - 1940 organizują 30 kwietnia 2022 roku obchody Dnia Pamięci o Majorze Hubalu.
Tegoroczne objął Narodowym Patronatem prezydent Andrzej Duda.

Uroczystości odbędą się dzisiaj przy Szańcu Hubala w Anielinie, a rozpocznie je o godz. 11.45 koncert w wykonaniu Zespołu Wojskowego 2 Pułku Rozpoznawczego w Hrubieszowie. Następnie o godz. 12.00 msza święta polowa, a po niej zostanie odczytany Apel Pamięci i oddana salwa honorowa przez 25 Brygadę Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Delegacje obecne na uroczystościach złożą wieńce i wiązanki. Odbędzie się pokaz szarży ułańskiej, a na zakończenie wszyscy będą mogli skosztować żołnierskiej grochówki.

Organizatorzy zapewniają dojazd z wyznaczonych parkingów specjalnymi busami pod sam Szaniec. Szczegółowych informacji w tym zakresie udzielać będą przedstawiciele organizatorów wyznaczeni do regulacji ruchu na drogach dojazdowych. Organizatorzy proszą o stosowanie się do obowiązujących zakazów i poleceń służb odpowiedzialnych za koordynację tegorocznych obchodów.

Dzisiaj w wieku 94 lat zmarł płk Marian Zach z Poświętnego, jeden z ostatnich żyjących ludzi, którzy znali i spotykali majora. Był wiceprezesem środowiska Hubalczyków, Honorowym Hubalczykiem oraz Kustoszem Tradycji i Chwały Oręża Polskiego. W swoim rodzinnym domu w Poświętnem utworzył prywatne muzeum w którym zgromadził kilkaset eksponatów militarnych.

Historię walk mjr. Henryka Dobrzańskiego zna jak własny życiorys. Robi wszystko, by ten bohater wciąż inspirował.

Marian Zach służył do tamtej Mszy św. Z nagła otwarły się drzwi bazyliki w Studziannie i do kościoła wszedł oddział polskich żołnierzy. Śpiewana przez wszystkich kolęda „Bóg się rodzi” wycichła, by za chwilę świątynię wypełnił donośny śpiew „Boże, coś Polskę!”. Ta scena to bodajże najbardziej zapamiętany kadr z filmu „Hubal”. Jego kręcenie, by oddawał możliwie wiernie wydarzenia z okresu Bożego Narodzenia i Nowego Roku A.D. 1940, konsultował właśnie tamten ministrant.

– Byłem przygotowany do pójścia do IV klasy szkoły powszechnej. Ale wybuchła wojna i zamiast pierwszego dzwonka odezwały się syreny alarmowe obwieszczające wybuch wojny. Mieszkałem wtedy z rodzicami w Tomaszowie Mazowieckim. I tego samego dnia uciekliśmy tu, do Poświętnego-Studzianny, do naszej rodzinnej miejscowości, bo stąd pochodziliśmy. Ja się tu urodziłem – opowiadał kilka lat temu ks. Zbigniewowi Niemirskiemu pan Marian Zach.

Dom Mariana Zacha to właściwie muzeum, choć on, słysząc takie słowa, protestuje: – Izba pamięci, nie muzeum! Wśród medali, szabel, sztyletów i odznak niełatwo znaleźć niewielki rysunek. Wisi nad drzwiami, a przedstawia czarnego pełnej krwi ogiera. – To Demon, koń „Hubala”, którego otrzymał od Anny Bąkowskiej z Kraśnicy. Ogier przed wojną ścigał się w zawodach – wyjaśnia pan Marian i rozpoczyna opowieść: – To było w styczniu 1940 r. Tadek Madej został ranny w stopę. Przyniesiono go do domu moich rodziców i tu odwiedzał go Hubal. Konie stały za stodołą, a wśród nich Demon. Przy koniach czuwał luzak majora Jasio Kacprzak, mój dobry znajomy. Gdy wszyscy byli w izbie, ja chyłkiem szedłem do Jasia, a on pozwalał mi dosiadać Demona i człapać po podwórzu. Potem zacierałem ślady na śniegu. Ale jednego razu, gdy wychodziłem z domu w kożuchu, „Hubal” wziął mnie za rękę i posadził na kolanie. „Słuchaj – mówił – o czym rozmawiamy, bo może ci się przyda”. A ja siedziałem, spocony – trochę od tego, że w kożuchu, a trochę ze wstydu, bo wydawało mi się, że nie wypada, żeby dorosły mężczyzna, co ma 12 lat, siedział na kolanie jak jakiś mały dzieciak – śmieje się pan Zach. Demon poległ razem z Majorem. I właściwie od jego szczątków zaczął się szaniec. Ale to już kolejna z opowieści mojego rozmówcy: – Kilka dni po bitwie Zygmunt, mniejsza o nazwisko, poszedł na to miejsce. Znalazł końskie trupy, a przy Demonie pokrwawioną poduszeczkę. Spodziewał się kosztowności, ale w środku nie było nic prócz pierza. Gryzło go sumienie i wyspowiadał się z tego. Ks. Witek nakazał mu, by wrócił na miejsce śmierci „Hubala” i jakoś je zaznaczył. Gdy w 1947 r. zjawili się tam Henryk Ossowski, adiutant majora, i kilku hubalczyków, znaleźli to miejsce bez trudu. Postawili tam brzozowy krzyż. Potem, w 1964 r. zbudowano tam szaniec, który upamiętnia miejsce śmierci pierwszego partyzanta II wojny światowej. Budowa Szańca Hubala i jego dzisiejszy kształt to w dużej mierze zasługa Mariana Zacha, który nieprzerwanie jest jego opiekunem i kustoszem. On sam, emerytowany oficer WP, 3 maja tego roku został awansowany do stopnia pułkownika. Wśród wielu tytułów i odznaczeń z dumą przypomina, że jest obecnie jedynym w Polsce honorowym hubalczykiem.