REGION
Leśnicy walczą z barszczem sosnowskiego
Już drugi rok w Nadleśnictwie Radom trwają prace związane z usuwaniem barszczu sosnowskiego. Leśnicy pozyskali na ten cel środki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Partnerem wspierającym cały projekt jest także Zarząd Okręgowy Ligi Ochrony Przyrody w Radomiu.
Corocznie w okresie wiosenno-letnim powraca temat barszczu sosnowskiego. Choć ta roślina swoim wyglądem i rozmiarami imponuje, to stwarza niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia, a także dla flory i fauny.
- Choć barszcz Sosnowskiego zachwyca i przyciąga uwagę swoją majestatyczną wielkością – zapewne jest największą roślina zielną występującą w Polsce – to równie wielkie stwarza zagrożenie. Oprócz dużych rozmiarów wygrywa bezkonkurencyjnie w walce o miejsce, światło i wodę, a także wytwarza niezwykle parzące olejki eteryczne, które powodują bolesne oparzenia skóry - mówi Hubert Ogar, leśnik z Nadleśnictwa Radom.
Największym zagrożenie ze strony barszczu Sosnowskiego stanowią wydzielane przez wszystkie części tej rośliny olejki eteryczne, zawierające związki kumarynowe (furanokumaryny). Olejki te tworzą naturalną ochronę rośliny przed owadami i patogenami, które w zależności od pory roku zmieniają się co do intensywności.
- Związki te są bardzo niebezpieczne dla ludzi i w kontakcie z ludzką skórą, przy świetle słonecznym powodują oparzenia II, a nawet III stopnia, a także zapalenie spojówek. Zapalenie skóry, powstające pęcherze i trudno gojące się rany z pozostającymi bliznami to efekt kontaktu z barszczem. Działanie tych związków jest potęgowane przy wysokiej temperaturze i wilgotności powietrza. Przy bezpośrednim kontakcie z barszczem Sosnowskiego objawy poparzenia pojawiają się od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, co sprawia, że roślina ta jest jeszcze bardziej niebezpieczna dla osób, które miały kontakt z nią w perspektywie dłuższego czasu - dodje leśnik.
A więcej na temat usuwania barszczu sosnowskiego w dowiecie się słuchając rozmowy z Hubertem Ogarem: