Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Patron dnia: św. Marek, Ewangelista
Dziś jest: Czwartek, 25 kwietnia 2024

RADOM

Fikcyjny apel, ogromny odzew

poniedziałek, 16 stycznia 2017 12:57 / Autor: Weronika Chochoł
fot. Weronika Chochoł / Radio Plus Radom
Weronika Chochoł

Apel, który od kilku dni krąży w sieci i w szybkim tempie dotarł do wielu osób jest nieprawdziwy.

Wiadomości SMS oraz duża siła portali społecznościowych sprawiły, że dramatyczny apel o krew dla chorego na białaczkę dziecka w szybkim tempie obiegł całą Polskę. W wiadomości podane są dane mamy potrzebującego dziecka. Każdy, kto chciałby pomóc ma możliwość kontaktu z kobietą.

Tego typu apel krążył w sieci już w ubiegłym roku. Wystarczy w wyszukiwarkę wpisać hasło "Marzena Czyż", a bez problemu znajdziemy informacje zarówno dotyczące pilnej potrzeby pomocy, jak i tego, że rozsyłany apel jest nieprawdziwy.

Wystarczy poszukać trochę głębiej, by dowiedzieć się, że dziecko, które rzekomo potrzebuje pomocy, jest pod opieką szpitala Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Po rozmowie z rzecznikiem prasowym placówki - Natalią Adamską-Golińską, okazało się, że w szpitalu nie organizowano tego typu akcji. Również z samej treści informacji nie wynika, jakoby apel wystosowany był przez szpital, czy stację krwiodawstwa. Wygląda on raczej jak dramatyczna prośba osoby związanej z rodziną, która znalazła się w trudnej sytuacji.

Zadzwoniliśmy na podany w wiadomości numer, jednak jest on nieaktywny. Usłyszeć można jedynie komunikat:

Może to być zrozumiałe - jeśli ktoś ma chore dziecko, nie ma czasu na rozmowy telefoniczne czy sprawdzanie poczty głosowej. Zainteresować może jednak jeden z komentarzy znajdujący się pod udostępnionym apelem. Z komentarza wynika, że rozsyłane wiadomości, to próba zaszkodzenia pani Marzenie. Oto fragment komentarza: To jest prawdopodobnie jakiś złośliwy atak na Panią Marzenę Czyż. Podany nr telefonu jest prawdziwy. Odbiera ok 100 telefonów dziennie. Ponieważ jest agentem ubezpieczeniowym (można wygooglać) całkowicie sparaliżowało to jej pracę (z definicji odbiera telefony z nieznanych numerów...). Rzeczywiście, po sprawdzeniu numer oraz imię i nazwisko podawane w apelu są zgodne z danymi jednej z firm zajmujących się pośrednictwem ubezpieczeniowym: 

fot. ubezpiecztu.pl

Trudno jest stwierdzić, dlaczego ktoś wpadł akurat na taki żart. Pewne jest jednak, że historia pomocy chorej dziewczynce za pośrednictwem Internetu jest prawdziwa. Dwa lata temu na jednym z portali społecznościowych utworzone zostało wydarzenie. Dzięki niemu pomoc szybko dotarła do małej Gabrysi - mówi pomysłodawca ówczesnej akcji - Grzegorz Król z Dębicy:

Niestety, tego typu sytuacje mogą doprowadzić do zobojętnienia na podobne apele. A przecież nie każda prośba o pomoc jest kłamstwem. Jak dowiedzieliśmy się od pracowników Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Radomiu, najlepiej skontaktować się z Centrum w swojej miejscowości i zapytać, czy faktycznie odbywa się zbiórka krwi skierowanej dla tej konkretnej osoby. - Zazwyczaj zgłaszają się bliscy czy znajomi, którzy chcą zorganizować zbiórkę krwi dla osoby potrzebującej. Informacja ta znajduje się we wszystkich bazach - nie tylko w tej, do której przyszło zgłoszenie. Warto zadzwonić do stacji krwiodawstwa i zapytać. Tego typu informacje umieszczane są również na naszych stronach internetowych. W RCKiK w Radomiu wywieszamy również apel w naszej gablocie. Myślę, że podobnie wygląda to w innych miastach. - informuje jedna z pracownic Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Radomiu.

Internet ma wielką moc - może zarówno uratować życie, ale również wyrządzić wiele szkód. Pamiętajmy o tym udostępniając kolejny tego typu "łańcuszek". Wystarczy poświęcić chwilę i sprawdzić, czy apel, który otrzymujemy nie krąży w sieci od wielu lat.

O to, by nie odpowiadać na apel proszą również autorzy portalu krwiodawcy.org: