Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Na antenie:
PRZEBOJOWA POCZTA MARKA SIEROCKIEGO
Marek Sierocki
Patron dnia: św. Leon IX, papież
Dziś jest: Piątek, 19 kwietnia 2024
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 208.

RADOM

Leśnik to wyzwanie

środa, 19 lutego 2014 08:26 / Autor:

Praca na łonie przyrody, spokój, śpiew ptaków i zapach żywicy. To tylko jedno z oblicz pracy leśnika. Osobom wykonujące ten zawód zmagają się często z trudnymi warunkami pogodowymi, komarami, kleszczami. Wszystko po to, by ludzie mogli cieszyć się pięknymi lasami.

Leśniczy Mariusz Mazur z Nadleśnictwa Kielce opowiedział o swojej codziennej pracy Edycie Nowickiej, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.

 

Edyta Nowicka: Czym na co dzień zajmuje się leśniczy?

Mariusz Mazur: Praca jest bardzo zróżnicowana, praktycznie zaczyna się wcześnie rano, bo już o godz. 5 trzeba wstać, obowiązkowo zjeść śniadanie i zabrać się do codziennej pracy. Bardzo ważną rzeczą jest również odpowiednie ubranie, ponieważ w naszych warunkach klimatycznych pracujemy w temperaturze od -20 do niemal +400C.

Na co dzień zajmujemy się ogólnie mówiąc wszystkim tym, co dotyczy lasu. Są to prace związane z ochroną lasu, hodowlą, użytkowaniem. Jednak realnie rzecz biorąc najwięcej czasu zajmuje nam pozyskiwanie drewna i związane z tym nadzorowanie prac w lesie, prowadzenie odbiórek (znakowanie i pomiar drewna), przekazywanie danych do systemu informatycznego. Wszystkie te prace muszą być wykonane precyzyjnie. 15-20 lat temu praca była trochę łatwiejsza, więcej czasu mieliśmy na refleksje. Dziś pracujemy bardzo intensywnie, nie ma czasu na jakiekolwiek zaniedbania, jesteśmy mocno zaangażowani w pracę w lesie.

E. N.: Czy Pan sam zajmuje się tymi pracami?

M. M.: U nas w lasach pracują firmy, tzw. Zakłady Usług Leśnych. Często są to firmy bardzo prężne, rozwijające się. Każdemu leśnikowi zależy na tym, aby te prace były wykonywane prawidłowo. Dlatego też potrzebny jest nadzór oraz koordynacja nad firmami usługowymi.

E. N.: Czy zdarzyły się Panu jakieś nieprzyjemne zdarzenia w pracy, wypadki?

M. M.: Jeśli chodzi o wypadki, miałem to szczęście, że pracując prawie 30 lat w Lasach Państwowych omijały mnie. Jest to głównie wynik konsekwencji w działaniach związanych z przewidywaniem pracy w terenie leśnym. Ta praca jest bardzo niebezpieczna, samo poruszanie się po lesie, chociażby w warunkach takich, jak dziś, gdy jest oblodzony dół lasu, czyli runo oraz drzewa i gałęzie, które mogą w każdej chwili spaść, wymaga dużo ostrożności. Jednym słowem trzeba w lesie dużo myśleć.

E. N.: A gdzie jest pańskie biuro?

M. M.: Moje biuro jest w leśniczówce – w kancelarii. Istnieje również forma przenośnego komputera, tzw. rejestratora, który towarzyszy mi praktycznie na każdym kroku w mojej pracy – więc czasem biuro jest ze mną. Do rejestratora wprowadzamy dane, które są później transferowane do nadleśnictwa, do głównego komputera oraz przetwarzane przez pracowników biura nadleśnictwa do SILP-u (Systemu Informatycznego Lasów Państwowych- komputerowego systemu wspomagania zarządzania w Lasach Państwowych). Ułatwia mi to w znacznym stopniu pracę. Najczęściej jest tak, że rejestrator, który jest ze mną w lesie jest moim „przyjacielem”, towarzyszem. Resztę pracy na stanowisku leśniczego (jednolite w skali PGL LP środowisko systemowe na komputery PC/notebooki dla pracowników terenowych, zawierające wszystkie potrzebne do pracy elementy) wykonuję już wieczorem. Wtedy jest czas, aby zająć się planowaniem, dokumentami.

E. N.: Praca leśniczego trwa od godz. 7 do 15?

M. M.: Nie, nie. Mówi się o nienormowanym czasie pracy leśniczego i jest to prawda. Czas pracy leśniczego jest różny, bywa, że pracuje się w nocy, albo wcześnie rano. Czasem jest jakaś chwila na drugie śniadanie pomiędzy pracami wykonywanymi w dzień, ale trzeba pamiętać o tym, że człowiek musi być zawsze dyspozycyjny, pod telefonem. Operatywność jest taką cechą, która w dzisiejszych czasach, również w pracy w lesie jest podstawą dobrej pracy.

E. N.: Stres występuje w tej pracy, kiedy?

M. M.: Stres towarzyszy nam na co dzień i wszędzie. Ale jeśli ktoś jest dobrze przygotowany merytorycznie do tej pracy i fachowo podchodzi do każdego zagadnienia, to potrafi umiejętnie zarządza

tym stresem.

E. N.: Mówił pan o komputerze przenośnym - rejestratorze. Co tam się rejestruje?

M. M.: Rejestruje się tam wszystko to, co robimy w danej chwili, a konkretnie pomiary drewna. Przy pomocy rejestratora wykonuje się rozchód drewna - wypisuje się kwity wywozowe na drewno, które jest wysyłane z leśnictw do zakładów przerobu drewna. Jest również prowadzona sprzedaż detaliczna drewna. Po sprzedaży - wystawieniu asygnaty (druk ścisłego zarachowania, dokument gotówkowej sprzedaży drewna)to drewno wydajemy w lesie. Oprócz tego rejestrator służy nam do planowania prac, czynności i zabiegów, które będą wykonywane w przyszłości. I te zabiegi są rejestrowane w odpowiedni sposób, obrabiane, przetwarzane, sprawdzane i kontrolowane. Stanowi to bazę do planowania na lata następne prac, które są niezbędne do wykonywania w lesie.

E. N.: Poza tym pewnie brakuje czasu, bo trzeba coś na jutro zrobić od zaraz, za godzinę, natychmiast?

M. M.: Ogólnie rzecz biorąc czasu nam zawsze brakuje, ale przy odpowiednim zarządzaniu tym wszystkim i współpracy, bo przecież pracujemy we dwóch na leśnictwie, wszystkie prace można pogodzić i wykonać je prawidłowo.

E. N.: We dwóch?

M. M.: Mam podleśniczego, dobrego podleśniczego, który jest również bardzo operatywnym, miłym, sympatycznym człowiekiem, z którym pracuje się z przyjemnością. Praca w leśnictwie polega również na współpracy pracowników biura nadleśnictwa z pracownikami w terenie. Wszyscy pracujemy na jeden wynik. Widać to po naszych polskich lasach, bo mało kto może powiedzieć, że jest coś źle. Lasy są w dobrej kondycji, wszyscy o tym wiemy nie od dzisiaj. Gospodarka jest prowadzona w sposób fachowy, prawidłowy, bardzo dobry. Przykładem jest to, że w lesie możemy spotkać wiele ciekawych rzeczy, związanych z ochroną przyrody, chronionych siedlisk przyrodniczych, roślin, zwierząt.

E. N.: Lubi pan w niedzielę pójść na spacer do lasu, nie służbowo, tylko prywatnie?

M. M.: Tak, chodzimy z rodziną, ze znajomymi. Raczej jest to rekreacja typu zbieranie grzybów, czy polowanie, na które ostatnio nie mam zbyt wiele czasu. Kontakt z przyrodą, spotkanie z kolegami jest formą takiego relaksu. Poza tym podczas tego typu rekreacji człowiek obiektywnie może spojrzeć na las, nie przez pryzmat rejestratora.

E. N.: Czy nosi pan mundur na co dzień w lesie?

M. M.: Niestety, munduru na co dzień nie nosimy. Ja osobiście bardzo lubię chodzić w mundurze, przeważnie zakładam go raz, dwa razy w miesiącu, kiedy w nadleśnictwie organizowana jest narada leśniczych. Oprócz tego my leśnicy zostajemy zapraszani na różnego rodzaju uroczystości w gminach, w szkołach, gdzie prowadzimy pogadanki, prelekcje, edukację. Raz do roku uczestniczymy w walnym zebraniu ochotniczej straży pożarnej, gdzie mundur leśnika jest bardzo miło i ciepło odbierany. Natomiast do lasu zakładamy ubranie terenowe, odpowiednie do aktualnie panującej aury, z zachowaniem przepisów bhp.

E. N.: Dlaczego lasem trzeba się zajmować, niektórzy ludzie mówią: „drzewa same rosną?”

M. M.: Las zajmuje jedną trzecią powierzchni naszego kraju. Drewno jest materiałem niezbędnym w wielu gałęziach przemysłu. Każdy z nas chciałby mieć w domu wyroby z drewna, ale często nie zastanawiamy się, skąd to drewno pochodzi, jak się go pozyskuje, przetwarza. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby całą powierzchnię lasów objąć całkowitą ochroną, zamknąć je i pozostawić przyrodę samej sobie. Moim zdaniem przyroda powinna służyć człowiekowi, a człowiek powinien o nią dbać i pielęgnować. Las, który został posadzony przez człowieka, ale też i ten, który sam się odnowił wymaga najpierw wykaszania (chwasty, naloty brzozy, osiki), przerzedzania, usuwania drzew chorych, po prostu pielęgnacji. To są prace, które trzeba wykonać w odpowiednim czasie, aby las dobrze rósł. Wykonują je pracownicy Zakładów Usług Leśnych. My leśnicy planujemy te prace, dajemy wskazówki jak je wykonać, nadzorujemy, a potem odbieramy i płacimy za ich wykonanie.

Dowodem na dobre gospodarowanie w Lasach Państwowych jest na przykład to, że w polskich lasach mamy dużą różnorodność biologiczną, wiele gatunków chronionych, których występowanie wcale nie kłóci się z tym, co my leśnicy robimy w lesie. Różne gatunki roślin i zwierząt występują niejednokrotnie dzięki temu, że prowadzimy gospodarkę leśną w taki, a nie inny sposób.

Lasy pełnią wiele funkcji, przede wszystkim funkcje ekologiczne (ochronne), produkcyjne (gospodarcze) oraz społeczne. Można je wszystkie łączyć. Przykładowo podczas wykonywania pielęgnacji drzewostanów i wycinki drzew pozostawiamy drzewa dziuplaste oraz tzw. martwe drewno. Na pozostawianym martwym drewnie rozwija się bardzo wiele organizmów, które często są ściśle wyspecjalizowane i występują w danym środowisku, często są to gatunki podlegające ochronie. Martwe drewno również urozmaica krajobraz lasu. Przykładem są występujące na powalonych podczas huraganów drzewach liczne huby drzewne. Pozostawione na zrębie gałęzie są niejednokrotnie są miejscem gniazdowania i schronienia ptaków, np. strzyżyk bardzo chętnie zakłada tam gniazda. Pod takimi stosami spotykamy niejednokrotnie padalca, czy drobne ssaki. Martwe drewno też jest w lesie potrzebne, ale w rozsądnych ilościach.

E. N.: O jakiej porze roku leśniczy ma najwięcej pracy?

M. M.: Prawdę mówiąc, to cały czas praca leśnika jest absorbująca. W obrębie pór roku zmienia nam się specyfika pracy. Okres od zimy do wiosny raczej kojarzy nam się z pozyskaniem drewna. To jest najlepszy okres na te prace - drzewa są w stanie uśpienia. Drewno jest wówczas najbardziej wartościowe, a poza tym w wielu miejscach prace można wykonać tylko wtedy (tereny mokre, okresowe strefy ochrony ptaków). Wiosną zajmujemy się głównie sadzeniem lasu, tzw. odnowieniem. Jest to okres sadzenia drzew w miejscach wyciętego lasu, zalesień – sadzenia go tam, gdzie dotychczas go nie było, przebudowy drzewostanów – wprowadzania nowych gatunków zgodnych z siedliskiem. Dużo pracy zajmuje wtedy również przewóz sadzonek ze szkółki do leśnictw, koordynowanie prac. Latem przychodzi okres dyżurów pożarowych, tu również dochodzi element stresu. Dziś już lepiej się pracuje m.in. dzięki współpracy ze strażą pożarną, która układa się bardzo dobrze. System monitorowania jest bardzo dobrze rozwinięty i przyjazny. Jednak czasami trzeba pojechać w teren, sprawdzić źródło dymu, koordynować akcję podczas pożaru, a czasem bezpośrednio szukać ludzi, którzy bezmyślnie podpalają las.

E. N.: Czy ludzie kradną drewno z lasu?

M. M.: Tu w okolicach Kielc niewiele jest kradzieży z tzw. pnia, czyli wycinania drzew. Natomiast zdarzają się kradzieże z gotowego zapasu, czyli gotowych stosów, poukładanych wałków. Pomagają nam dużo koledzy ze straży leśnej, pracownicy Nadleśnictwa Kielce. Dzięki tej współpracy można w dużym wyeliminować kradzieże z lasu.

E. N.: Czy współpracujecie z policją?

M. M.: Tak, jesteśmy na bieżąco we współpracy z policją, czasem korzystamy z ich usług, bo przy pracy 1 + 1 w leśnictwie (czyli leśniczy + podleśniczy) trudno jest dopilnować całego terenu. Jeśli jeden z nas pójdzie na urlop, wówczas jest bardzo trudno pracując samemu ścigać złodziei drewna, stroiszu i kłusowników.

E. N.: Jak pan sobie radzi z komarami, kleszczami, żmijami, czy innymi zagrożeniami w lesie?

M. M.: Myślę, że żmij tak bardzo bać się nie trzeba. Pomimo, że jest to jedyny jadowity wąż występujący w naszym kraju, żmija jest bardzo płochliwa i przy odpowiednim poruszaniu się w lesie i ostrożności na pewno unikniemy spotkania, czy ukąszenia. Ważną rolę odgrywa również odpowiednie obuwie. Komary występują w zależności od pogody w danym roku. Jeśli mamy wilgotne wiosny i lata, to komary dają się we znaki, są uciążliwe. Pracodawca zabezpiecza nas przez różnego rodzaju repelenty, z czego chętnie korzystamy, wtedy łatwiej się pracuje. Jednak są takie lata, że nawet najlepszy repelent nie pomaga i wówczas ilość komarów uniemożliwia pracę, szczególnie w godzinach wczesnoporannych lub popołudniowych. Pozostaje je polubić. A najgorszą rzeczą są jednak kleszcze, które są zmorą każdego leśnika oraz wszystkich ludzi korzystających z lasów. My, leśnicy jesteśmy narażeni na boleriozę i odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. To są choroby bardzo groźne dla zdrowia człowieka. Ważna jest kosztowna profilaktyka, choć wiem, że wielu moich kolegów leśników, w tym ja, mamy kłopot z boleriozą. Na odkleszczowe zapalenie mózgu jesteśmy szczepieni, na boreliozę szczepionki nie ma. To wielka tragedia dla wielu leśników.

E. N.: Ma pan boleriozę?

M. M.: Tak, od paru lat. Mam nadzieję, że ona się nie rozwinie. Teraz jest w stadium uśpienia, umożliwia mi dalszą pracę. Co prawda, co pewien czas jakieś bóle w stawach się zdarzają. Kiedyś mówiono, że to reumatyzm, dziś wiadomo, że to objawy boleriozy.

E. N.: Czy da się uniknąć kleszczy?

M. M.: Niestety nie. Odzież ochronna, repelenty dają skutek taki, że kleszcz nie siada. Ale prawda jest taka, że trzeba umieć przewidywać, unikać miejsc, gdzie kleszczy jest więcej. Niekiedy takich miejsc w pracy leśniczego nie da się uniknąć, bo trzeba na przykład wykonać szacunki brakarskie w obrębie liczniejszego występowania kleszczy (szacunek brakarski to plan ilościowy i jakościowy drewna przewidzianego do pozyskania w roku gospodarczym przy okazji realizacji zadań gospodarczych określonych w PUL, czyli w dziesięcioletnim planie urządzania lasu).Warto wówczas założyć kapelusz czy czapkę i długie spodnie oraz koszulę z długim rękawem. A po powrocie z lasu obowiązkowo przetrzepać ubranie, przejrzeć się, ewentualnie przebrać lub wziąć prysznic.

E. N.: Jak długo jest pan leśnikiem?

M. M.: W lasach pracuję od 1987 r., czyli już 27 lat. Pracę, a tak naprawdę służbę, ponieważ my leśnicy pracujący w terenie, a częściowo także w biurze jesteśmy w Służbie Leśnej. Zacząłem po skończeniu Technikum Leśnego w Zagnańsku, gdzie mieliśmy wspaniałą kadrę zawodowych nauczycieli, którzy nas bardzo dobrze przygotowali do pracy w lasach. Wówczas pracę można było znaleźć po skończeniu technikum, nie wymagano wykształcenia wyższego. Ja, aby być na bieżąco z tym, co dzieje się nowego w leśnictwie podwyższyłem swoje kwalifikację, skończyłem studia. Teraz większość pracowników Lasów Państwowych ma wyższe wykształcenie i cały czas się szkoli.

E. N.: Jak duży jest teren, który pan nadzoruje?

M. M.: Powierzchnia mojego leśnictwa wynosi 1500 ha, położone jest w trzech różnych kompleksach. Także jest gdzie pracować, trzeba cały czas się przemieszczać, być mobilnym. Samochód, który posiadam do prac terenowych jest moim prywatnym samochodem, sprowadzonym z zagranicy. Jest to samochód terenowy, którym muszę wjechać wszędzie, niezależnie od tego, czy droga jest dobra, czy zła. Eksploatacja samochodu służącego do pracy w lesie to około 3 lata. Po tym czasie najczęściej trzeba zmienić samochód na sprawniejszy. Dostajemy ryczałty na używanie samochodów do prac służbowych, które najczęściej wystarczają na pokrycie kosztów paliwa, na koszty amortyzacji samochodu już nie.

E. N.: Jaki stosunek ma rodzina do pana pracy?

M. M.: Moja rodziny ma pozytywny stosunek do mojej pracy, czego przykładem jest fakt, że mój syn poszedł w moje ślady, studiuje leśnictwo. Ja się śmieję, że zrobił na złość ojcu, bo niekiedy zdarza mi się narzekać na uciążliwość pracy i nadmiar obowiązków, chociaż nie zamieniłbym tej pracy na inną. Ale po cichu przyznam, że jestem bardzo dumny z syna, że wybrał ten kierunek.

E. N.: Co panu sprawia satysfakcję w pracy?

M. M.: Dużą satysfakcję sprawia mi świadomość kształtowania, zmieniania w pozytywnym tego słowa znaczeniu wszystkiego, co się wokół nas znajduje. Mówię tutaj o przestrzeni leśnej. Pewne fragmenty „mojego” lasu odtwarzane są w kierunku zwiększania różnorodności biologicznej. Stają się one takimi lasami, które powinny rosnąć na danym fragmencie, chodzi o to, że wprowadzane są takie gatunki, które rosną najlepiej na danym siedlisku i w odpowiednich warunkach. Nie są to już typowe monokultury sosnowe, jakie mieliśmy w latach powojennych, ale las jest bardziej różnorodny z większą ilością gatunków, zarówno roślin, jak i zwierząt. Tym samym bardzie odporny na zagrożenia. Ciekawostką jest to, że w pewnym wydzieleniu na raz wyrosło dużo storczyków, których wcześniej nie było, albo sasanka, która przez długie lata nie występowała na danym terenie, czy obuwik pospolity na powierzchni zrębowej.

E. N.: Czy spotyka Pan w lesie dzikie zwierzęta?

M. M: Zwierzęta spotykam na co dzień. Są to dziki, coraz więcej łosi, sarny, jelenie.

E. N.: Czy przeżył pan jakieś przykre zdarzenia?

M. M.: Najbardziej przykre są spotkania z ludźmi, którzy uprawiają nielegalny proceder związany np. z kłusownictwem. Nieprzyjemne jest też ściąganie wnyków ze złapanych w nie zwierząt. Niedawno miałem do czynienia z sytuacją, kiedy trzeba było uwolnić z wnyków sarnę, która była w nie zaplątana w podroście jodłowym. Po uwolnieniu sarna odbiegła, co mnie bardzo ucieszyło, ale takie sytuacje są zdecydowanie nieprzyjemne. Przykre są też przypadki kradzieży drewna. Tego typu sytuacje wymagają od nas determinacji, szybkiego działania i współpracy ze strażą leśną.

E. N.: Jak dużo osób jest zatrudnionych w firmach wykonujących prace w lasach?

M. M.: Firma, która obsługuje moje leśnictwo zatrudnia pracowników lokalnych. Ja osobiście bardzo popieram taką sytuację, ponieważ działam wg zasady „myśleć globalnie, działać lokalnie”. Lasy dają pracę, dają ludziom zarobić. Wiele gospodarstw dorabia sobie poprzez zbiór borówki czernicy, potocznie jagody, grzybów, sprzedając je na okolicznych bazarkach, czy ludziom, którzy, na co dzień pracują i nie zawsze mają czas na to, aby udać się na grzybobranie.

E. N.: Czy korzysta Pan w lesie z mapy?

M. M.: Oczywiście, towarzyszy mi zarówno mapa analogowa, jak i coraz częściej mapa numeryczna, poza tym GPS, który posiadam bardzo ułatwia mi pracę. Ułatwieniem jest również aplikacja „stanowisko leśniczego”, dzięki której w każdej chwili mam dostęp do danych w formie elektronicznej. Jest to nowoczesne podejście, bardzo ułatwiające organizację i koordynację pracy leśnika.

E. N.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wiele pomyślności w pracy!

M. M.: Dziękuję również. Darzbór!

 

zdjęcia dzięki uprzejmości RDLP Radom