Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Na antenie:
PRZEBOJE Z NUTĄ NOSTALGII
Radio Plus Radom
Patron dnia: św. Serwulus
Dziś jest: Poniedziałek, 23 grudnia 2024

DIECEZJA RADOMSKA

A.D. 2016 w diecezji radomskiej

piątek, 30 grudnia 2016 09:02 / Autor: Radosław Mizera
Młodzież z diecezji radomskiej w czasie ŚDM
Radosław Mizera

Wizyta Ojca Świętego Franciszka, Światowe Dni Młodzieży i obchody 1050-lecia Chrztu Polski z Narodową Pielgrzymką do Rzymu i Jubileuszowym Aktem Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana to najważniejsze wydarzenia kończącego się roku. Przeglądu roku 2016 dokonaliśmy również w diecezji radomskiej. 

STYCZEŃ

Tysiące radomian wzięło udział w piątym Orszaku Trzech Króli, który przeszedł ulicami miasta. Mszy świętej w kościele farnym dla uczestników pochodu przewodniczył biskup Henryk Tomasik. Rycerze Kolumba zbierali datki, aby wspomóc udział młodzieży w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie.

- Dzisiaj prosimy Boga o światło, aby każdy z nas dostrzegł swoją gwiazdę, która prowadzi do Dzieciątka Jezus. Dzisiaj także modlimy się o Bożą pomoc, by każdy z nas był gwiazdą dla innych, gwiazdą, która prowadzi do wiary i Chrystusa - mówił w homilii biskup Henryk Tomasik. - Modlimy się także za całą diecezję radomską, aby wszyscy wierni odczytali Boże objawienie i odpowiedzieli na nie. - Nie milczeniem, które jest obojętnością, tylko milczeniem, które rodzi się z uwielbienia, które następnie przeradza się w czyn - mówił bp Tomasik. 

Tłum na ulicach Radomia śpiewający kolędy stał się już wydarzeniem, w którym uczestniczą tysiące osób. O celu orszaku mówił ks. Gabriel Marciniak, jego organizator. - Cieszę się z tego wydarzenia, bo kiedy startowaliśmy, w całej Polsce podobne imprezy odbywały się zaledwie w 30 miastach. Dzisiaj idziemy, by pokłonić się Dzieciątku Jezus, pokłonić się ponad podziałami, czy nieporozumieniami, temu, który przynosi pokój, czyli Jezusowi Chrystusowi - powiedział ks. Marciniak. Nowością tegorocznej szopki betlejemskiej, ustawionej na placu Corazziego były cztery kangury i dwie lamy. 

Wiele osób na orszak przyszło z całą rodziną. - W skali miasta to niezwykłe wydarzenie, to okazja, by zaświadczyć o swojej wierze w Jezusa Chrystusa - mówili radomianie. Dodawali, że orszak jest wydarzeniem, który integruje mieszkańców. - Tworzymy jedną wspólną rodzinę - mówili. 

W czasie orszaku Rycerze Kolumba zbierali datki, aby wspomóc udział młodzieży w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. - Wielu uczestników tego wydarzenie nie będzie stać, by wziąć w nim udział, dlatego postanowiliśmy o przeprowadzeniu zbiórki na ten cel. Jako Rycerze Kolumba zaangażowaliśmy się w przygotowanie tego wydarzenia - powiedział Stanisław Olechowicz z parafii Matki Bożej Bolesnej w Radomiu. 

LUTY

Wyjątkowy charakter miały obchody związane z zakończeniem Roku Życia Konsekrowanego w diecezji radomskiej. W przededniu święta Ofiarowania Pańskiego w klasztorze klarysek w Skaryszewie koło Radomia, odbyły się uroczyste nieszpory z udziałem zakonników i zakonnic z różnych zgromadzeń i wspólnot. W trakcie nabożeństwa bp Henryk Tomasik ogłosił, że klasztor będzie kolejną Bramą Miłosierdzia, gdzie będzie można zyskiwać szczególne łaski Roku Miłosierdzia.

2 lutego zakończył się obchodzony w Kościele katolickim Rok Życia Konsekrowanego. Z tej okazji Mszy św. w katedrze Opieki Najświętszej Maryi Panny przewodniczył bp Henryk Tomasik. W homilii nawiązując do słów św. Jana Pawła II powiedział, że życie konsekrowane jest zakorzenione w przykładzie życia i nauczania Chrystusa. Mówił, że życie konsekrowane jest darem dla Kościoła, znakiem Królestwa Bożego oraz możliwości zawierzenia Bogu życia, postawy pobożności, prawości i służby.

Biskup radomski przypomniał też słowa papieża Franciszka, że osoby konsekrowane są znakiem Boga w różnych sferach życia, są zaczynem rozwoju społeczeństwa, bardziej sprawiedliwego i braterskiego. - Piękny jest ten horyzont nakreślony przez obu papieży. Dzisiaj dziękujemy za to, że ten Boży plan realizuje się w tylu wspólnotach zakonnych. Dziękujemy za podnoszenie na wyższy poziom życia duchowego w Kościele. Modlimy się za wszystkie wspólnoty zakonne, by nie zabrakło powołań - mówił ordynariusz radomski.

Przez cierpienie możemy uczestniczyć w zbawianiu siebie i bliźnich - powiedział bp Henryk Tomasik podczas Mszy św. odprawionej 11 lutego w holu oddziału rehabilitacji Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Giserskiej w Radomiu. Po Eucharystii biskup radomski odwiedził chorych na szpitalnym oddziale.

Mszę św. z racji obchodzonego 11 lutego Światowego Dnia Chorego koncelebrowali: ks. Robert Kowalski, dyrektor radomskiej Caritas oraz kapelani: ks. Mirosław Bandos i ks. Grzegorz Wójcik.

W homilii bp Tomasik mówił, że choroba i cierpienie jest zawsze bolesnym doświadczeniem. - Jest także zaproszeniem skierowanym do innych, by mogli świadczyć miłość bliźniego. Jesteśmy sobie bardzo potrzebni, bowiem choroba i cierpienie mogą zbliżyć człowieka do Chrystusa - mówił ordynariusz radomski.

Dalej mówił o "darze trudnego dobra", czyli zniewadze, krzywdzie, ale także samotności, bólu, cierpieniu i chorobie. - W takich sytuacjach możemy być bliżej Chrystusa cierpiącego. Co więcej, możemy uczestniczyć w zbawianiu siebie i innych przez wynagrodzenie. Dzisiaj prosimy o siłę potrzebną nam wszystkim, by trudne doświadczenia życiowe łączyć z tajemnicą kielicha Chrystusa i Jego krzyża - zakończył bp Tomasik.

Po Eucharystii biskup radomski odwiedził chorych na szpitalnym oddziale. Chorzy wyrażali wdzięczność za modlitwę przy ich łóżkach. Mówili, że takie dni są potrzebne, bo łatwiej jest przeżywać swoją chorobę i cierpienie.

Stawiam na ewangelizację - powiedział biskup Piotr Turzyński, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa nauczycieli w Polsce. Biskup pomocniczy diecezji radomskiej, 28 lutego będzie obchodził pierwszą rocznicę przyjęcia sakry biskupiej.

Bp Turzyński, który był gościem Radia Plus Radom postawił cele przed działalnością na forum duszpasterstwa nauczycieli. - Stawiam na ewangelizację. Chciałbym iść w tym kierunku. Tak prowadził duszpasterstwo nauczycieli mój poprzednik bp Edward Dajczak. Jestem przekonany, że ewangelizacja środowiska, sięganie do Ewangelii jest czymś istotnym, bowiem czasy dryfują w kierunku duchowej pustki, wolności bez ograniczeń, a to jest niszczenie człowieka. Dlatego szkoła jest jedynym środowiskiem dla wielu młodych ludzi, które – obok Kościoła – przekazuje wartości. Środowisko szkolne jest szansą, by uczyć tego co mądre, wartościowe i wielkie. Chciałbym, by nauczyciele mieli przekonanie o tej misji. To piękna i trudna misja. Dlatego chciałbym jakoś im w tym pomóc – powiedział biskup Turzyński.

Podsumowując pierwszy rok posługi duszpasterskiej bp Turzyński przyznał, że uświadomił sobie, że w niektórych środowiskach obecne jest przekonanie o sprzeczności między chrześcijaństwem a nowoczesnością. - Chciałbym w moim posługiwaniu odczarować to błędne przekonanie, bowiem chrześcijanie są nowocześni i zarazem, ze względu na trwałe niezmienne wartości prawdy dobra i piękna, tradycyjni. Chrześcijanie żyją w tym świecie, posługują się mediami, nowoczesną technologią i ewangelizują na nowych areopagach. Autentyczni chrześcijanie to najczęściej wspaniali ludzie, dlatego warto pokazywać i uświadamiać sobie, że nie ma sprzeczności między chrześcijaństwem a nowoczesnością. Byłoby źle, gdyby w opinii utrwalił się pogląd, że nowoczesny jest zarezerwowany jedynie dla takich pojęć jak: liberalizm, ateizm, agnostycyzm czy feminizm. To przecież jest nieprawda. Chrześcijaństwo cechuje równowaga i mądrość wieków, która jest wciąż aktualna - mówił gość Radia Plus Radom.

Biskup Piotr Turzyński przyznał, że pierwszy rok posługi biskupiej był "naznaczony niezwykłą ilością spotkań i wydarzeń". - Tegoroczny kalendarz jest praktycznie wypełniony do końca czerwca. Cieszę się z wielu spotkań z kapłanami, szczególnie w czasie wizytacji kanonicznych, gdzie doświadczyłem daru wspólnoty. Takie spotkania dają wiele radości - powiedział biskup Turzyński. Przyznał też, że uczestniczy w wielu spotkaniach dotyczących organizacji Światowych Dni Młodzieży.

Jedno z pierwszych doświadczeń biskupa Piotra było uczestnictwo w posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski. - Doświadczyłem przekonania, że jestem w gronie osób kompetentnych, zatroskanych o ludzi, o Boże sprawy, o Kościół - podkreślił biskup Turzyński.

Z okazji trwającego Wielkiego Postu biskup Turzyński powiedział, że wszyscy potrzebują odnowienia. - Dotyczy to wszystkich nas, każdy w swojej profesji stara się, aby być na bieżąco, myślę o lekarzach, czy naukowcach, a przecież w kwestiach wiary ciągle potrzebujemy świeżości, bo to są zagadnienia egzystencjalne, życiowe. Znam takich ludzi, którzy celowo planują swoje rekolekcje w czasie wakacyjnego urlopu, aby nie stracić sensu życia, miłości bliskich i motywacji wiary - powiedział biskup Piotr.

Na koniec wyraził radość, że dużą popularnością w czasie Wielkiego Postu cieszą się nabożeństwa Drogi Krzyżowej. - Takie informacje płyną z wielu parafii - powiedział biskup Turzyński.

Uroczystość święceń biskupich ks. Piotra Turzyńskiego odbyła się 28 lutego 2015 roku w radomskiej katedrze. Głównym konsekratorem był abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, zaś współkonsekratorami: abp Wacław Depo, metropolita częstochowski i ordynariusz radomski bp Henryk Tomasik.

Dewizą 52-letniego biskupa Piotra są słowa: "Kościół Matką - Matka Kościoła". Słowa nawiązują do charyzmatu maryjnego Ruchu Światło-Życie. Biskup Turzyński jest cenionym kaznodzieją i rekolekcjonistą. Interesuje się myślą św. Augustyna, Orygenesa i Ojcami Pustyni, kocha wędrówki górskie, lubi literaturę, teatr, dobre kino sensacyjne, irlandzki folk i poezję śpiewaną, jest kibicem siatkówki.

MARZEC

Grożono śmiercią ks. Piotrowi Stępniowi, proboszczowi w brazylijskiej parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lago Azul, w Goiânii. Pogróżki miał otrzymać od skorumpowanych osób, które są powiązane z oddziałami milicji w Rio de Janeiro. Powołano je w latach 80-tych ubiegłego wieku w celu ochrony ubogiej ludności w tzw. "fawelach".

Ks. Piotr Stępień o sprawie poinformował komisję praw człowieka w brazylijskim parlamencie. Odbyło się tam wysłuchanie publiczne. - Zacząłem otrzymywać pogróżki, grożono mi śmiercią. Mówili, abym przestał zajmować się tą sprawą. Z początku byłem przestraszony, ale nie poddałem się. Sprawa została nagłośniona w mediach. Sytuacja obecnie się normalizuje, głównie dzięki wsparciu mediów. Sprawę ludzi, którzy potrzebują pomocy, chcemy przekazać do kompetentnych instytucji. Wiem, że moje życie jest zagrożone, ale nie ma zamiaru wracać do Polski. Bronię ludzi biednych. Nie chcę umierać, ale jestem gotowy na poświęcenia. Proszę Boga o potrzebne siły. Nie można uciekać od krzyża. Chcę być do końca z tymi ludźmi. Proszę wszystkich o modlitwę - mówił ks. Stępień na antenie Radia Plus Radom. 

Ks. Stępień powiedział, że sprawą zajął się przypadkowo. Ludzi, których wyrzucono z ich domów spotkał w parlamencie, gdzie szukali pomocy. - Opowiadali mi, że przez rok szukali wsparcia, ale nikt nie chciał tej sprawy ruszyć. Ci ludzie mieszkali u mnie przez pół roku. W ich imieniu prosiłem o pomoc różne instytucje - opowiada ks. Stępień.

Sprawą zajęły się odpowiednie służby i instytucje państwowe. Prowadzone jest również śledztwo w sprawie pogróżek, które otrzymał ks. Piotr Stępień.

Relikwie pierwszych błogosławionych polskich misjonarzy - męczenników Zbigniewa Strzałkowskiego i Michała Tomaszka otrzymała parafia Chrystusa Króla w Radomiu. To jedyna parafia w kraju nie należąca do franciszkanów, która otrzymała ten cenny dar. Uroczystość wprowadzenia relikwii odbędzie się 13 marca z udziałem bpa Radosława Zmitrowicza OMI z łacińskiej diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie.

Administrator parafii ks. Marcin Andrzejewski podkreśla, że wydarzenie to będzie miało dla parafialnej wspólnoty ogromne znaczenie, szczególnie w kontekście trwającego Roku Jubileuszowego. - Niebawem będziemy obchodzić 1050. rocznicę Chrztu Polski. Z tym wydarzeniem łączymy też męczeńską śmierć św. Wojciecha, a dzisiaj otrzymujemy relikwie polskich misjonarzy - męczenników, którzy oddali swoje życie głosząc Ewangelię - powiedział ks. Andrzejewski.

Są to relikwie pierwszego stopnia. Uroczystość ich wprowadzenia odbędzie się 13 marca o godzinie 18.00. Mszy świętej będzie przewodniczył biskup Radosław Zmitrowicz z Ukrainy. Tego dnia zostaną wprowadzone również relikwie św. s. Faustyny.

W Radomiu otwarto Międzynarodowe Centrum Wolontariatu. Obiekt poświęcił 7 marca bp Henryk Tomasik. W uroczystości udział wzięła była premier Ewa Kopacz. Dzieło prowadzi Stowarzyszenie Centrum Młodzieży "Arka”. To jedyna taka placówka w Polsce.

Placówka mieści się przy ulicy Kelles-Krauza 19. Gruntowny remont budynku zakończył w grudniu 2015 roku. Cały projekt opiewał na prawie 7 mln zł. Dofinansowanie z rezerwy budżetu państwa wyniosło prawie 5 mln zł.

Bp Henryk Tomasik powiedział, że Centrum wpisuje się w historię nie tylko miasta. - W historię dobra, które tu się dokonywało. Pięknym znakiem Radomia jest wolontariat. To było moje pierwsze doświadczenie po przybyciu do tego miasta. To piękny znak będący nadzieją na przyszłość - mówił biskup radomski.

W Międzynarodowym Centrum Wolontariatu będą przygotowywane posiłki dla dzieci ze świetlic socjoterapeutycznych. Każdego dnia trafi do nich 500 posiłków. Znajdują się w nim dwie sale konferencyjne, pomieszczenie do gier i zabaw, oraz 44 miejsca noclegowe. Dzięki temu możliwe będzie zakwaterowanie gości zza granicy. Obecnie przebywa tu grupa młodzieży z Niemiec, która realizuje projekt razem z Zespołem Szkół Ekonomicznych w Radomiu.

Mieści się też ośrodek pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla młodzieży. Podczas Światowych Dni Młodzieży 2016 w Centrum zamieszkają między innymi wolontariusze z Białorusi.

Cenne dokumenty odnaleziono w parafii św. Jana w Radomiu. Wśród nich są m.in. przywileje królewskie, spis inwentarzowy najstarszej radomskiej biblioteki, wykaz ofiar na rzecz parafii oraz dokumenty procesowe. - To unikalne dokumenty, świadectwo życia parafii, ale i miasta - powiedział dr Dariusz Kupisz, radomski historyk.

Dokumenty zachowały się dzięki ks. Piotrowi Górskiemu, który 100 lat temu oprawił je w jeden wolumin - w sumie 500 kart. Księgę odnalazł ks. Mirosław Nowak, proboszcz parafii farnej. - Była zawilgocona. Trzeba było poddać ją osuszeniu, bez otwierania, by nie zniszczyć zawartości - powiedział ks. Nowak. Po otwarciu okazało się, że wewnątrz znajdują się dokumenty sięgające XVI w. Teraz staną się przedmiotem badań historyków. 

Zdaniem Dariusza Kupisza, cenne znalezisko wzbogaci wiedzę na temat Radomia z czasów staropolskich, bowiem - jak mówi - niewiele źródeł z tego okresu się zachowało, a bogactwo pism, znajdujących się w księdze, może zachwycić niejednego miłośnika historii.

W odnalezionej księdze znajdują się oryginały i kopie dokumentów. Dotyczą głównie radomskiej fary, ale też kościoła św. Wacława i historii Radomia. Wśród zachowanych pism są fragmenty wizytacji biskupich z XVII i XVIII w. i szereg dokumentów procesowych, które zostały wytworzone albo na radomskim ratuszu, albo na radomskim zamku. 

Jednym z najcenniejszych dokumentów jest kopia przywileju króla Kazimierza Wielkiego z 1357 roku, który nadał mieszczaninowi łąkę we wsi Dzierzków. W księdze jest oryginał inwentarza biblioteki radomskiej z 1598 r., przywileje królewskie znane w odpisach ksiąg grodzkich od XVI do XVIII w. Jest tu także dokument z czasu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego wystawiony dla proboszcza fary przez Kancelarię Referendarii Koronnej z podpisem marszałka Stanisława Małachowskiego.

KWIECIEŃ

Ostatkiem sił dotarł do Gniezna na obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski Michał Tęcza ze Zwolenia w diecezji radomskiej. Pięćdziesięciolatek w ciągu 6 dni pokonał ponad 360 kilometrów.

Michał Tęcza przyznał, że trasa była ciężka. Dziennie pokonywał ok. 60 km. - W sumie w nogach mam ponad 360 kilometrów. Strasznie pieką mnie stopy. Na ostatnich kilometrach nie odczuwałem bólu, bo myślami byłem już na obchodach 1050. rocznicy Chrztu Polski. Generalnie jestem szczęśliwy, że udało mi się pokonać ten dystans - opowiadał Michał Tęcza, który na co dzień pracuje jako organista w parafii Janowiec nad Wisłą. 

Piechur przyznał, że szedł w intencji swojej rodziny. Dodał, że pielgrzymka miała też charakter dziękczynny za 1050. rocznicę Chrztu Polski. - Dziękuję za wsparcie rodziny. W ostatnich kilometrach towarzyszyła mi żona i córka. Wszyscy weźmiemy udział we Mszy świętej o godz. 17.00 w katedrze gnieźnieńskiej - powiedział Michał Tęcza. 

Piechur chodzi sportowo od trzech lat. Czasem przychodzi do pracy na piechotę, w sumie 24 km. Zajmuje mu to mniej więcej 3 godziny. Stara się chodzić z prędkością około 8 kilometrów na godzinę. Człowiek normalnie chodzi dwukrotnie wolniej.

Michał Tęcza przygotowując się pieszej wędrówki do Gniezna, pokonał w ciągu jednego dnia 90 km ze Zwolenia na Święty Krzyż. W sumie w ubiegłym roku przeszedł 3 tys. kilometrów.

Ustanowiono "Rok Radomskiego Protestu Robotniczego Czerwiec 76". Decyzję w tej sprawie podjęli radni Rady Miejskiej w Radomiu. Jednym z bohaterów protestu robotniczego był ks. Roman Kotlarz, który znalazł się - jak sam pisał - "świadomie i dobrowolnie" w ogromnej rzeszy strajkujących z Zakładów Metalowych Waltera w Radomiu. Następnie ze schodów kościoła Świętej Trójcy błogosławił protestujących robotników w czasie manifestacji.

Radni w okolicznościowej uchwale przypomnieli, że w bieżącym roku przypada czterdziesta rocznica robotniczego protestu w czerwcu 1976 roku. Na skutek radomskich wydarzeń powstała pierwsza legalna opozycja KOR i ROPCiO, a w następstwie tego NSZZ "Solidarność".

- Jestem z dumny z decyzji moich kolegów radnych. Już w roku 1980 roku byłem jednym z pierwszych , którzy domagali się rehabilitacji ludzi skazanych w wyniku represji władz komunistycznych. Liczę na podjęcie podobnych uchwał przez Sejm i Senat. Nasza uchwała przypomina wydarzenia, które zapoczątkowały drogę do wolności - powiedział radny Andrzej Sobieraj, uczestnik wydarzeń czerwcowych.

MAJ

Premierowa prezentacja folkowej wersji hymnu na Światowe Dni Młodzieży odbyła się wieczorem, 18 maja w Guzowie w gminie Orońsko koło Radomia. Teledysk jest już dostępny w sieci. Hymn został nagrany przez Młodzieżowy Zespół Ludowy "Guzowianki" ze wsi Guzów.

Prace nad teledyskiem trwały miesiąc, z czego 5 dni zajęło stworzenie wszystkich ujęć. Jak przyznają same „Guzowianki”, była to przygoda, którą zapamiętają na długo. - To była wielka dla nas przygoda, bowiem pierwszy raz mieliśmy okazję pracować z profesjonalistami. Pierwszy raz nagrywaliśmy w studiu - przyznały zgodnie Zuzanna Deja i Łucja Materkowska.

Pomysł nagrania hymnu w wersji folkowej zrodził się w listopadzie ubiegłego roku, kiedy diecezjalny koordynator ŚDM ks. Mariusz Wilk zaproponował zespołowi z Guzowa nagranie ludowej wersji "Błogosławionych miłosiernych". - Nam bardzo się podoba ten projekt. Nad samym audio pracowaliśmy 2 miesiące. To była nauka i rozpisywanie głosów - przyznała Wioleta Fijałkowska, która prowadzi zespół "Guzowianki".

Na premierze był też ks. Mariusz Wilk. - Kiedy usłyszałem ten zespół w listopadzie, bardzo szybko można było zorientować się, że jest potencjał. Powstanie klipu to nie tylko sukces zespołu i gminy Orońsko, ale również impuls do działania dla wszystkich młodych - przyznał ks. Wilk.

Siedmiu diakonów Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu przyjęło święcenia kapłańskie. Liturgii święceń przewodniczył bp Henryk Tomasik. - Dziękujemy za ten dar dla świata. Do tego dziękczynienia dołączamy modlitwę błagalną za tych naszych braci, którzy otrzymują ten wielki dar święceń. Prosimy o Boże Łaski, aby ich posługa uwielbieniem Pana Boga i służyła dobru Ludu Bożego – mówił ordynariusz radomski.

Podczas Mszy św. bp Henryk Tomasik wskazał, jakie zadania będą wykonywali nowi kapłani. - Dzisiaj Bogu polecamy tych naszych braci, ich decyzje, ale i ich przyszłość, aby byli wiernymi szafarzami bożych tajemnic, aby miłością odpowiedzieli na miłość Chrystusa - mówił biskup radomski. 

W imieniu neoprezbiterów głos zabrał ks. Michał Podsiadły. - Dziś kapłaństwo stało się naszym udziałem. Jednak nie chcemy przez to kapłaństwo iść sami. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy przybyli na tę uroczystość. Jesteście dla nas wielkim darem. Chcemy na tę drogę zaprosić was, gdyż bardzo was potrzebujemy i razem z wami chcemy pójść do ludzi, by głosić im dobrą nowinę o tym, że Bóg oddał życie za każdego z nas - mówił ks. Michał Podsiadły.

W tym roku do sakramentu kapłaństwa w diecezji radomskiej przystąpiło siedmiu diakonów. Bywały jednak lata, gdy gestu nałożenia rąk dostępowało kilkunastu diakonów. - To świadczy nie o kryzysie powołań, ale o kryzysie powołanych – ocenia ks. Marek Tatar, krajowy duszpasterz powołań. - Wszystko zaczyna się w rodzinie, a mamy kryzys wartości i małżeństw. Formacja do kapłaństwa musi być dojrzała, nie może kończyć się jedynie na formacji intelektualnej, kandydat musi dojść do wewnętrznego przekonania, że chce żyć sakramentem kapłaństwa a nie sprawować jedynie funkcje kapłańskie - mówił ks. Tatar w rozmowie z reporterem Radia Plus Radom. 

Neoprezbiterzy przed wstąpieniem do seminarium duchownego mieli własne pasje i zamiłowania. Ks. Adrian Kwieciński z parafii w Zwoleniu ma zamiłowanie do straży pożarnej. - Jego powołanie do służby ludziom zrodziło się już w dzieciństwie – wspomina ks. Bernard Kasprzycki, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu.

Żony, matki i teściowe oraz córki i synowe, w sumie 250 kobiet wzięło udział w pierwszej nocnej pielgrzymce z Radomia do sanktuarium maryjnego w Starej Błotnicy. Tam modliły się przed wizerunkiem Matki Bożej Pocieszenia - Pani Ziemi Radomskiej. Organizatorem pielgrzymki było Stowarzyszenie Rycerzy Kolumba.

Pątniczki wyruszyły w trasę wieczorem, 28 maja z kościoła Matki Bożej Częstochowskiej na radomskim Kapturze. Proboszcz parafii ks. Wiesław Lenartowicz, który jest także kapelanem Rycerzy Kolumba wyjaśnił, że mężczyźni szli już 10 razy i zawsze pozostawał jakiś niedosyt, bo kobiety uważały, że są jakoś pomijane. - Stąd pojawił się pomysł, by odpowiedzieć na ten brak i zorganizować pielgrzymkę dla kobiet - powiedział ks. Lenartowicz.

Organizatorzy wykazali się małą wiarą, bo przygotowali "zaledwie" 150 znaczków pielgrzymkowych. Jak tłumaczyli, w pierwszej nocnej pielgrzymce dla mężczyzn, która odbyła się w 2006 roku, na trasę pielgrzymki wyruszyło wówczas ok. kilkudziesięciu mężczyzn. - Byliśmy ludźmi zbyt małej wiary, ale za rok się poprawimy - mówił ks. Robert Kowalski, dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej i przewodnik nocnej pielgrzymki dla kobiet.

Do przejścia panie miały około 27 kilometrów. Do sanktuarium maryjnego w Starej Błotnicy dotarły w niedzielę rano. Wśród pątniczek była Sabina Fajdek. - Mąż został w domu, a ja poszłam z siostrą. My kobiety też mamy swoje intencje, które chcemy przedstawiać w ciszy podczas nocnej wędrówki - powiedziała w rozmowie z Gościem Niedzielnym pątniczka z Radomia.

Wśród pątniczek były także siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. - W Roku Miłosierdzia właśnie o Bożym miłosierdziu głosiłyśmy konferencje po drodze - wyjaśnia s. Liwia.

Rycerze Kolumba zapewnili pątniczkom stronę organizacyjną i służbę porządkową pielgrzymki.

CZERWIEC

W Radomiu odbyły się obchody 40. rocznicy protestu radomskich robotników. Mszy świętej przy pomniku Ludzi Skrzywdzonych przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, zaś homilie wygłosił biskup płocki Piotr Libera. Do Radomia przyjechał prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło. Z kolei minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powiedział, że przy Polskiej Grupie Zbrojeniowej utworzony został specjalny fundusz pomocowy dla uczestników protestów robotniczych w Radomiu w 1976 r.

- Niech Radom pozostanie już na zawsze w polskiej historii dowodem tego, że dziejową koniecznością jest nie co innego jak stanięcie po stronie prawdy i dobra, jest wzięcie w obronę człowieka skrzywdzonego. Bądźcie dumni z Waszego dziedzictwa, dziedzictwa Radomskiego Czerwca - mówił biskup Piotr Libera. 

Wspomniał ks. Romana Kotlarza, który błogosławił protestującym robotnikom ze schodów kościoła św. Trójcy w Radomiu. Przywołał też słowa kapelana robotników, który prześladowany przez SB zmarł dwa miesiące po radomskim proteście. - Ludzie chcą dzisiaj szacunku, wołają o szacunek i mają niektórzy odwagę upomnieć się tu i tam w obronie swej ludzkiej godności - czy te proste słowa nie są najlepszym opisem Czerwca 1976 roku w Radomiu? - mówił ordynariusz płocki.

Z kolei prezydent Polski Andrzej Duda mówił, że dzień wydarzeń w Radomiu, Ursusie, Płocku jest nazywany "przedświtem wolności". - Był przełomem, który wywołał Solidarność. Przełomem, na kanwie którego potem po wizycie Jana Pawła II w 1979 r., w 80. roku powstała Solidarność - mówił prezydent Polski. 

Prezydent Duda podkreślił, że "gdyby nie było Radomia, gdyby nie było tamtych zdarzeń, gdyby nie było tamtego bohaterstwa, może nie byłoby Solidarności". - Ludzie Radomia okazali się znacznie inteligentniejsi niż się wydawało zgnuśniałej, komunistycznej władzy i nie pozwolili odebrać sobie godności, nie pozwolili obniżyć jakości i poziomu swojego życia z dnia na dzień, nie pozwolili podeptać swojej pracy". Powiedzieli: "nie będziecie nas wykorzystywać, nie będziecie nas traktowali jak ludzi drugiej kategorii, nie jesteśmy naiwniakami, którym można wszystko wmówić" - mówił prezydent Duda.

Dodał, że robotnicy Radomia stanęli w "obronie swoich podstawowych praw, swoich i swoich rodzin, stanęli w obronie godności swojej - tej osobistej - godności swoich rodzin i godności jaką niesie praca".

W trakcie uroczystości Prezydent Duda za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za upowszechnianie i upamiętnianie prawdy o wydarzeniach Radomskiego Czerwca 1976 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczył: Zbigniewa Cebulę, Stanisława Górkę, Janusza Gregorczyka, Zdzisława Maszkiewicza, Czesława Wiechecia, Krzysztofa Wojewódkę.

40 lat temu na ulice Radomia w proteście przeciwko planowanym przez rząd podwyżkom cen żywności wyszło ok. 25 tys. ludzi. Doszło do starć z milicją i oddziałami ZOMO. Zatrzymano ponad 650 osób. Sądowym trybem postępowania objęto 255 osób, a orzeczone kary pozbawienia wolności sięgały 10 lat. Pracę straciło ok. 900 radomian. Bezprawnie bito zatrzymanych na tzw. ścieżkach zdrowia.

LIPIEC

Tuż przed północą, 12 lipca w szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej zmarł arcybiskup Zygmunt Zimowski, biskup senior diecezji radomskiej, doktor teologii, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia i Honorowy Obywatel Miasta Radomia. Miał 67 lat. W ostatnich dwóch latach zmagał się z chorobą nowotworową. Przed śmiercią papież Franciszek zatelefonował do abp. Zygmunta Zimowskiego. Papież zapewnił o swej łączności duchowej oraz o modlitwie w intencji abp. Zimowskiego i udzielił mu błogosławieństwa. Wcześniej zadzwonił do abp. Zimowskiego także papież emeryt Benedykt XVI.

Kilka dni później w Radomiu odbyły się uroczystości pogrzebowe abp. Zygmunta Zimowskiego, byłego ordynariusza diecezji radomskiej, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Mszy świętej przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Abp Zimowski został pochowany w radomskiej katedrze.

W koncelebrze uczestniczyło ponad 60 biskupów, arcybiskupów i kardynałów m.in. abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, kard. Kazimierz Nycz, abp Wojciech Polak, Prymas Polski, abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Konrad Krajewski - jałmużnik papieski. 

Prezydenta Polski reprezentowali: minister Małgorzata Sadurska, szefowa kancelarii i minister Adam Kwiatkowski. W uroczystości uczestniczył Stanisław Karczewski, marszałek Senatu RP, liczni parlamentarzyści i samorządowcy. 

Witając wiernych biskup radomski Henryk Tomasik przypomniał hasło posługi pasterskiej abp. Zygmunta Zimowskiego "Non ministrari sed ministrare" (Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć). - Z tą dewizą przekroczył ksiądz arcybiskup Zygmunt Zimowski progi tej katedry, przyjmując święcenia biskupie i obejmując misję biskupa radomskiego - mówił biskup Henryk Tomasik.

Telegram z Watykanu, wystosowany w imieniu papieża odczytał abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski. "Niech umocnieniem będą słowa św. Jana Apostoła z Księgi Apokalipsy: Błogosławieni, którzy w Panu umierają - już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny". Pod listem podpisał się ks. prał. Paolo Borgio, asesor ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej.

Homilię wygłosił abp Wacław Depo, metropolita częstochowski. "Chrześcijańska nadzieja związania ściśle z Chrystusem każe nam patrzeć na cierpienie i śmierć księdza arcybiskupa przez pryzmat prawdy o życiu wiecznym. W tę Eucharystię wpisujemy piękno człowieczeństwa, które przez Boga było dane księdzu arcybiskupowi, który żył, aby służyć" - mówił abp Wacław Depo. 

Na koniec liturgii pogrzebowej głos zabrali: w imieniu Prezydenta Polski minister Małgorzata Sadurska, szefowa kancelarii, przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, regens Penitencjarii Apostolskiej prał. Krzysztof Nykiel, Katarzyna i Tomasz Citak, rodzina ks. abpa Zygmunta Zimowskiego oraz ks. Jean-Marie Mate Musivi Mupendawatu z Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. 

Prezydent Andrzej Duda w liście, który odczytała minister Małgorzata Sadurska, szefowa kancelarii napisał, że abp. Zygmunt Zimowski był bliskim współpracownikiem trzech papieży: św. Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem. - całe życie, trud i postawa śp. księdza arcybiskupa były dosłowne katolickie, czyli powszechne. Pragnął w pełni oddać się Bogu, potrzebom Kościoła i bliźnich, dlatego stał wszystkim dla wszystkich - napisał prezydent RP. 

Abpa Zimowskiego pożegnał również przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. - Jego słowa i czyny tworzyły jego historię. Budował tradycję Kościoła zachowując to co istotnie i rozwijają, pogłębiając ją na każdym kroku, korzystając przy tym ze swojego bogatego doświadczenia wiary i rozumu. Dziękujemy za dzieło jego w Konferencji Episkopatu Polski - mówił abp Gądecki. 

Natomiast regens Penitencjarii Apostolskiej prał. Krzysztof Nykiel dziękował za posługę abp. Zygmunta Zimowskiego w Kościele. - Dziękujemy za całe jego piękne i szlachetne ziemskie życie, przeżyte w poczuciu służby Bogu, Kościołowi i każdemu człowiekowi, które ukoronował własnym cierpieniem, kończąc ziemską pielgrzymkę 12 lipca 2016 roku, w Roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia - mówił ks. Nykiel. Nazwał abpa Zimowskiego "wielkim orędownikiem cywilizacji miłości i życia na wzór św. Jana Pawła II".

Głos zabrała także rodzina ks. abpa Zygmunta Zimowskiego - Katarzyna i Tomasz Citak. W trakcie przemówienia przywołano motto zmarłego biskupa-seniora diecezji radomskiej: Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć. 

Ciało biskupa-seniora diecezji radomskiej spoczęło w katedrze. W kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej została przygotowana pod posadzką specjalna nisza grobowa. Transmisję na żywo przeprowadziła m.in. TVP1 i Radio Plus Radom. 

11 tysięcy osób, w tym wielu gości z zagranicy, uczestniczyło w imprezie "Posmakuj Polski", która odbyła się w sobotę w Muzeum Wsi Radomskiej w ramach Dni w Diecezji. 39 Kół Gospodyń Wiejskich z 14 gmin przygotowało dziesiątki potraw regionalnych. Z kolei wieczorem odbył się Międzynarodowy Apel Młodych na Placu Jagiellońskim. Spotkanie poprzedził Polonez ulicami miasta na tysiąc par.

Pod wrażeniem spotkania w skansenie była dyrektor placówki Ilona Jaroszek. - Pokazaliśmy naszą tradycję, duchowość, religijność, ale także naszą polską kuchnię. Takich tłumów w skansenie nigdy nie widziałam. W sumie przygotowaliśmy 4 sceny na których prezentowały się kapele i zespoły śpiewacze - powiedziała dyrektor Jaroszek.

Julia z Węgier była pod wrażeniem spotkania. - To jest fantastyczne spotkanie, bardzo dziękuję - powiedziała pątniczka. - Pierogi były pyszne, te z mięsem, czy owocami - dodał Francesco z Włoch. Największym wzięciem cieszyły się właśnie pierogi. Zajadali się nimi m.in. Węgrzy, Włosi i Ukraińcy.

Panie ze Stowarzyszenia "Nasza wieś Józefów" z gminy Kowala przygotowały już słynną w regionie pazibrodę. To potrawa z kapusty i ziemniaków. Oprócz tego na ich stoisku można było skosztować zalewajki, pierogów, chleba ze smalcem i różnych ciast. Na stoisku stowarzyszenia "Supermenki" z gminy Potworów królowała papryka. - Tutaj promujemy nasz region, który jest zagłębiem paprykowym. Najwięcej dań jest z papryki, ale nie tylko. Jest też coś na słodko. Mamy smalec, nasze ogórki i jabłka i krem z cukinii - mówiły członkinie stowarzyszenia.

Impreza w skansenie okazała się strzałem w dziesiątkę, co podkreślali goście z zagranicy. Wśród nich ks. Levente Serfozo z Węgier. - Skansen to cudowne miejsce. Możemy tu poznać wasze tradycje i spróbować to, co wam smakuje. Wiele potraw ma te same składniki co u nas, ale przyrządzone są na inny sposób - powiedział duszpasterz. 

Jednak Polska nie tylko kuchnią stoi. Kiedy pielgrzymi już posilili się pierogami, potrawami ziemniaczanymi, czy serami, a także spróbowali pysznych ciast i kompotu, mogli zapoznać się z muzyką i tańcami ludowymi. Ten punkt programu również podobał się gościom radomskiego Skansenu. Do gustu mieszkańców Południowej Afryki przypadła polska piosenka religijna "Chwalcie Pana niebios". 

Polonez na 1000 par był jeden z punktów programu Dni w Diecezji. Tancerze krokiem polskiego tańca narodowego przeszli deptakiem, sprzed Urzędu Miejskiego na Plac Jagielloński. Tam wzięli udział w międzynarodowym, szóstym już Apelu Młodych. Dodajmy, że Poloneza zaprezentowały dwie grupy: zespół ludowy Wolanianki oraz radomska młodzież. 

W Apelu Młodych wzięło ok. 10 tys. młodych ludzi z całego świata. Zaśpiewali hymn ŚDM "Błogosławieni Miłosierni". Na scenie na Placu Jagiellońskim wystąpił zespół "Młodzi z Winkiem". W programie był też rapowany spontaniczny występ Jacobo i jego przyjaciela z włoskiej Genui. Owacje zebrała też obdarzona pięknym głosem Patrycja Kurganova, niewidoma pątniczka z Mińska na Białorusi. Wysłuchano cerkiewnego śpiewu koncertu chóru greko-katolickiej katedry z Lwowa. Adorację przed Najświętszym Sakramentem w języku polskim, włoskim i angielskim poprowadził bp Piotr Turzyński. Apel zakończyło posłanie młodych do Krakowa i błogosławieństwo kard. Wilfrida Fox Napiera z Durbanu (RPA) oraz kilku biskupów z Włoch i RPA. Wszystkie wydarzenia były relacjonowane przez Radio Plus Radom.

SIERPIEŃ

Na Jasną Górę dotarła 38. Piesza Pielgrzymka Diecezji Radomskiej. W pątniczym trudzie uczestniczyło 6275 osób. Byli też goście z Włoch, Wielkiej Brytanii, Niemiec Białorusi i USA.

Z osobami świeckimi szło 106 księży, 12 sióstr zakonnych, 2 braci zakonnych, 42 kleryków. W służbach medycznych było 110 osób - pielęgniarek i ratowników medycznych oraz 23 lekarzy. Duchowo wspierało pątników ok. 12 tys. wiernych Kościoła radomskiego. W Częstochowie pojawili się również represjonowani uczestnicy robotniczego protestu w czerwcu 1976 roku w Radomiu.

Pielgrzymów z jasnogórskich wałów witał biskup radomski Henryk Tomasik i ks. Mirosław Kszczot, dyrektor radomskiej pielgrzymki. - To jest piękny obraz Kościoła. Oby to udało się go przenieść jak najlepiej na takie codzienne życie. Życie wspólnot parafialnych, żeby były one wspólnotami wiary i miłosierdzia. To też wielkie pragnienie po tych rekolekcjach w drodze, żeby doświadczenie Kościoła wędrującego w naszej diecezji było przeniesione na codzienność - mówił ks. Mirosław Kszczot.

W Częstochowie pojawili się również represjonowani uczestnicy robotniczego protestu w czerwcu 1976 roku w Radomiu. - Jesteśmy tu z racji 40. rocznicy wydarzeń sprzed czterech dekad. Chcemy przypomnieć wszystkim o ranach, które ponieśli radomscy robotnicy. Jestem człowiekiem, który potrafi wybaczyć, ale mnie trudno to przychodzi. Trudno wybaczyć oprawcom, może przyjdzie ten dzień - powiedział Stanisław Kowalski, przewodniczący Stowarzyszenia Radomski Czerwiec 76, który 40 lat temu przechodził "ścieżki zdrowia".

Ślub na Jasnej Górze wezmą Ewelina Skura i Michał Kręcicki. - Nasza miłość tutaj się zaczęła trzy lata temu. Zdecydowaliśmy, by nasz związek rozpocząć u Matki Bożej. To doświadczenie pozostanie do końca naszego życia - powiedziała pątniczka ze Stąporkowa.

Wszystkie kolumny diecezjalnej pielgrzymki połączyły się rano we Mstowie. Tam Mszy świętej przewodniczył bp Henryk Tomasik. W homilii mówił, że ten rok jest czasem wielkiego dziękczynienia za Boże miłosierdzie, ale także czasem błagania o to, by chrześcijanin przyjął naukę Chrystusa i poważnie zrealizował słowa: błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Dalej mówił, że potrzebne są serca, które będą żyły miłosierdziem. – Kończymy tę pielgrzymkę wpatrując się w potęgę Bożego miłosierdzia. Niech w czasie tej Mszy św. dokona się coś niezwykłego w naszych sercach, aby oczy, słuch, język i ręce były miłosiernie – mówił ordynariusz radomski.

W pielgrzymce uczestniczyło 106 księży. - Mocno chcę podkreślić, bo to odpowiedź na pytanie, które zadał papież Franciszek w Łagiewnikach, czy księża w Polce się izolują i czy są zamknięci. No, nie izolują się, bo idą razem z ludźmi, ponoszą te same trudności, ciężary, a nawet więcej, bo ponoszą ciężar odpowiedzialności za owoce tych rekolekcji w drodze - mówił ks. Mirosław Kszczot.

W służbach medycznych było 110 osób - pielęgniarek i ratowników medycznych oraz 23 lekarzy. - Mieliśmy kilka przypadków, że trzeba było odwieźć pątników do najbliższych szpitali celem wykonania badań, ale wszyscy wrócili do domu, bądź na trasę. Generalnie pogoda sprzyjała pielgrzymom, bowiem było trochę deszczu - powiedziała dr Lucyna Wiśniewska, odpowiedzialna za służby medyczne w czasie pielgrzymki.

Rok Miłosierdzia i jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski były tematami poruszanymi w rozważaniach podczas 38. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Radomskiej na Jasną Górę.

W czwartek, 18 sierpnia minęła 40. rocznica śmierci ks. Romana Kotlarza - niezłomnego kapłana i męczennika czasów komunizmu. Z tej okazji Mszy św. w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Pelagowie koło Radomia, gdzie przez wiele lat ks. Kotlarz był proboszczem przewodniczył biskup radomski Henryk Tomasik. Homilię wygłosił ks. prał. Tadeusz Lutkowski, który był następcą ks. Kotlarza w pelagowskiej parafii. W trakcie obchodów odczytany został akt nadania pośmiertnie Honorowego Obywatelstwa gminy Kowala dla ks. Romana Kotlarza.

- Mam takie marzenie, by ks. Roman Kotlarz dołączył do grona błogosławionych. Takie pragnienie mają zapewne wierni parafii w Pelagowie. Byłoby bardzo pięknie, gdyby to potwierdził papież, tak jak to się stało w przypadku błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki – mówił ks. prałat Tadeusz Lutkowski. Wspominał również prześladowania, męczeńską śmierć, ostatnie dni życia ks. Kotlarza. 

Ks. Lutkowski wspomniał także dwóch innych kapłanów, związanych z początkami parafii w Pelagowie - ks. Andrzeja Łukasika oraz ks. Michała Skowrona, którzy podobnie jak ks. Kotlarz byli prześladowani w latach 50. przez władzę komunistyczną. - Wspominam tych kapłanów nie po to, by umniejszać wielkość ks. Romana, tylko żeby podkreślić, że wielu kapłanów również walczyło o ludzką sprawiedliwość, a są mniej znani, często zapomniani – mówił ks. Lutkowski. 

Liturgii przewodniczył biskup radomski Henryk Tomasik. - Ks. Kotlarz był dobrym duszpasterzem, który żył parafią, problemami wiernych i właśnie dlatego - jako duszpasterz - znalazł się przy kościele św. Trójcy i błogosławił tym, którzy oczekiwali chleba i szacunku. Występował w obronie osób represjonowanych. To wszystko jest zachętą do tego, by pokazywać ludzi, którzy potrafią w duchu wiary bronić wartości - powiedział biskup radomski.

Po Mszy św. ciąg dalszy uroczystości odbył się na terenie dawnej plebanii, gdzie mieszkał ks. Roman Kotlarz, a obecnie od dwóch lat znajduje się tam Izba Pamięci Czerwca '76 i ks. Romana Kotlarza. Przed plebanią umieszczony jest obelisk, gdzie zapalone zostały znicze i złożone kwiaty przez poszczególne delegacje, m.in. przez Robotników Czerwca '76, Solidarność, rodzinę ks. Romana oraz przedstawicieli gminy Kowala oraz Szydłowca. 

Odczytany został akt nadania pośmiertnie Honorowego Obywatelstwa gminy Kowala dla ks. Romana Kotlarza. Akt odebrał bratanek księdza pan Eugeniusz Kotlarz. - Jestem dumny i szczęśliwy. To był wspaniały człowiek, jestem zaszczycony, że mogę tu być - mówił Eugeniusz Kotlarz.

Do Polski wrócił ks. Marceli Prawica, najstarszy misjonarz pochodzący z diecezji radomskiej. Od 1972 roku pracował na misji w Chingombe w Zambii.

Ks. Prawica powiedział na antenie Radia Plus Radom, że ewangelizacja jest przyszłością dla świata. - Obecnie przeżywamy czas agresywnego ateizmu, który chce wyrwać człowiekowi wiarę, pozostawiając jedynie krwawą ranę. Dlatego ewangelizacja jest przyszłością świata. Potrzeba tylko nas, jako świadków. Z takim właśnie przesłaniem wracam do Polski. Ufajcie Chrystusowi, bo On zwyciężył świat - powiedział ks. Prawica.

Ks. Marceli opowiadał, że po czterech latach kapłaństwa, zaczął starać się o pozwolenie wyjazdu na misje. - Bp Piotr Gołębiewski powiedział, że lepiej gdybym poszedł na KUL studiować teologię moralną i zajął jego miejsce w seminarium w Sandomierzu. Potem stwierdził jednak, że nie może dłużej się przeciwstawiać, gdyż mogłoby się okazać, że stawia opór Duchowi św. Mogłem więc rozpocząć przygotowania do misji - wspominał ks. Prawica.

Misjonarz przez 44 lata pracował w Zambii. Gdy rozpoczął posługę duszpasterską do najdalszej kaplicy miał prawie 300 kilometrów. Wspominał, że początki były trudne, bowiem każdy misjonarz musiał we własnym zakresie szukać środków na funkcjonowanie misji. Nie było wówczas Centrum Formacji Misyjnej, nie było również żadnego biura misyjnego. W 2007 r. ks. Prawica omal nie zginął, gdy podczas przejazdu samochodem został ostrzelany przez bandytów, a kula o włos ominęła jego głowę.

Ks. Marceli Prawica do końca sierpnia był proboszczem w Cingombe. 

WRZESIEŃ

Po 68 latach pochowano bohaterów podziemia antykomunistycznego: Czesława Spadło ps. "Mały" oraz Józefa Figarskiego ps. "Śmiały". Mszy świętej w opactwie cysterskim w Wąchocku przewodniczył biskup radomski Henryk Tomasik. Homilię wygłosił ks. ppłk Grzegorz Kamiński, proboszcz parafii wojskowo-cywilnej MB Królowej Polski w Kielcach.

- Dziękujemy także tym, którzy troszczą się, aby nasi bracia, którzy oddawali życie za wolność Ojczyzny, byli wierni złożonej przysiędze mogli mieć godny, chrześcijański pogrzeb, a rodziny mogły mieć świadomość gdzie są groby ich najbliższych. Dziękujemy za ten wysiłek związany z identyfikacja i poszukiwaniem - mówił bp Tomasik. 

Homilię wygłosił ks. ppłk Grzegorz Kamiński, proboszcz parafii wojskowo-cywilnej MB Królowej Polski w Kielcach. - Wracają do swoich rodzin, które o ich miejscu pogrzebania nie wiedziały nic i przez wiele lat oczekiwały jakichkolwiek wieści. Wracają. Wracają do naszej pamięci bohaterskie życiorysy, tak krótkie, a zarazem tak intensywne. Wracają wreszcie wbrew woli katów do wolnej Polski w chwale bohaterów – mówił kaznodzieja.

Zbiorowy grób w lesie koło Zgórska, niedaleko Kielc, odkryła Fundacja Niezłomni. Stało się to możliwe dzięki zbieraniu informacji, a potem fachowym poszukiwaniom, wykorzystującym szereg metod, w tym także tych stosowanych w nowoczesnej archeologii, łącznie z genetyką. 

- Każdy przypadek wymaga zastosowania metod odpowiednich do miejsca i zebranych informacji - zwrócił uwagę Wojciech Łuczak, prezes Fundacji. Koło Zgórska skwapliwie przeszukano około sześciu hektarów lasu. Odnaleziono trzy jamy grobowe a w nich - osiem ciał. Zidentyfikowano cztery z nich: Józefa Figarskiego ps. „Śmiały”, Czesława Spadło ps. „Mały” oraz por. Aleksandra Życińskiego ps. „Wilczur” i ppr. Karola Łoniewskiego ps. „Lew”.

Czesław Spadło miał 23 lata. Józef Figarski był o 11 lat starszy. Podczas niemieckiej okupacji byli żołnierzami Armii Krajowej, a po jej zakończeniu nie złożyli broni, włączając się w niepodległościową walkę w strukturach powstałego 2 września 1945 r. Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Aresztowani przez władze komunistyczne zostali skazani w Kielcach na śmierć. Wyrok wykonano 24 września 1948 r. Ciała ukryto w lesie w nieoznaczonym dole.

PAŹDZIERNIK

Coroczna pielgrzymka stypendystów i darczyńców - to plany ks. Dariusza Kowalczyka, nowego prezesa Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. Wyboru dokonano podczas 374. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski. Pochodzący z podradomskich Parznic ks. Kowalczyk zastąpił na tym stanowisku ks. Jana Droba.

- Ten wybór przyjmuje jako misję do wykonania. Dziękuję również za okazane zaufanie - powiedział ks. Kowalczyk, który był gościem Radia Plus Radom.

W jego planach jest zorganizowanie corocznej pielgrzymki stypendystów i darczyńców Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. - To marzenie wielu osób. Istnieje potrzeba, aby takie spotkanie organizować. Pozostaje tylko ustalić miejsce pielgrzymki - powiedział ks. Kowalczyk.

Kapłan diecezji radomskiej przyznaje, że wielkim wyzwaniem duszpasterskim na najbliższe lata, będzie dotarcie z przesłaniem pontyfikatu św. Jana Pawła II do młodego pokolenia. - Bowiem mamy do czynienia z młodymi, dla których papież-Polak jest odbierany w kategoriach historycznych - zauważył ks. Kowalczyk.

Kolejnym wyzwaniem będzie opracowanie "geografii biedy", która zmieniła się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. - Są miejscowości, które kiedyś były ubogie, a dzisiaj mają środki na inwestycje. Musimy zrobić takie badania, aby dotrzeć do potrzebujących - podkreślił ks. Kowalczyk. Przed nim bowiem zadanie poprowadzenia Fundacji, która otacza opieką 2300 uczniów i studentów rozsianych po całej Polsce.

Ks. Dariusz Kowalczyk pochodzi z podradomskich Parznic. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Parznicach i Mazowszanach kontynuował naukę w LO im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął w 1994 r. 2 lata pracował jako wikariusz w parafii pw. św. Brata Alberta w Radomiu (os. Prędocinek). Następnie bp Edward Materski skierował go na studia specjalistyczne z katechetyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Po powrocie do diecezji podjął zajęcia z alumnami w Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Był diecezjalnym asystentem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i duszpasterzem akademickim. Od grudnia 2004 r. pracuje w Warszawie w centrum Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, kontynuując zajęcia w radomskim seminarium.

Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia została powołana przez Konferencję Episkopatu Polski w 2000 r. jako wyraz wdzięczności dla ojca świętego Jana Pawła II za jego posługę na rzecz Kościoła i ojczyzny. Stypendia, które funduje dla ubogiej, ale zdolnej młodzieży, są "żywym pomnikiem" św. Jana Pawła II.

Lekarka Lucyna Wiśniewska została laureatką nagrody Viventi Caritate - Żyjącemu Miłością za 2016 rok. Wyróżnienie upamiętnia zmarłego tragicznie w 2001 roku bp. Jana Chrapka. Uroczystość odbyła się w radomskiej katedrze. Mszy świętej w intencji pracowników służby zdrowia przewodniczył biskup Henryk Tomasik. 

W homilii bp Henryk Tomasik powiedział, że między etyką a medycyną jest człowiek i Boże prawo. Przypomniał, że każdy lekarz jest zobowiązany do okazywania najwyższego szacunku życiu ludzkiemu i jego świętości. Nawiązując do słów św. Jana Pawła II prosił lekarzy, by z wytrwałością i entuzjazmem kontynuowali swój chwalebny obowiązek służby życiu we wszystkich jego wymiarach według właściwych specjalności. - Dzisiaj dziękujemy Bogu za życie każdego z nas, za wszystkich, którzy troszczą się o życie. Prosimy, by Bóg umacniał na drogach wiary tych, którzy uwierzyli w Chrystusa i życie wieczne oraz na drogach sumienia tych, którzy jeszcze Boga nie odkryli - zaapelował biskup radomski.

Duchowny przypomniał również wydarzenia sprzed 15 lat i wypadek bp. Jana Chrapka. - Wspominamy biskupa Jana, który przyniósł do diecezji duszpasterskie doświadczenie z Francji, Włoch i innych krajów. Przyniósł swoje zainteresowanie o tym, jak wprowadzić Kościół w życie publiczne, jak przybliżać wierzącym media. Pisał pracę naukową o filmie, jego recepcji, zajmował się socjologią religii, kultury mediów, pisał o wpływie filmu i telewizji na kształtowanie postaw religijnych młodzieży, a doktorat uzyskał na podstawie rozprawy dotyczącej uwarunkowania recepcji programów telewizyjnych przez młodzież. Był zaangażowany w różne sprawy społeczne, a także w przygotowania do wizyty Ojca Świętego w Polsce. Dzisiaj prosimy Boga o dar pełni życia w niebie - zakończył biskup Tomasik.

Po liturgii została wręczona nagroda Viventi Caritate - Żyjącemu Miłością za 2016 rok. Tegoroczną laureatką została lekarka Lucyna Wiśniewska. - Charakter człowieka, jego osobowość, kręgosłup moralny kształtuje się w domu. Ja miałam to szczęście wychowywać się w rodzinie wielopokoleniowej. Dziękuję rodzicom, dziadkom, za to, że nauczyli mnie odpowiedzialności oraz jak kochać drugiego człowieka, szanować życie, że wychowali mnie w wierze - mówiła Lucyna Wiśniewska. Podziękowała rodzeństwu za wsparcie, księżom katechetom, duszpasterzom, których spotkała na różnych etapach jej życia.

Nagrodę zadedykowała środowiskom, w których jest zaangażowana, a więc: stowarzyszeniu "Inicjatywa", Prawicy Rzeczypospolitej, Katolickiemu Stowarzyszeniu Lekarzy Polskich, wspólnocie Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, Izbie Lekarskiej. Podziękowała też księżom i pracownikom diecezjalnej Caritas. Wspomniała również program bezpłatnych badań mammograficznych w diecezji radomskiej, który został uruchomiony za czasów biskupa Jana Chrapka.

Kariera zawodowa Lucyny Wiśniewskiej związana jest głównie z radomskimi placówkami medycznymi. Pracę zawodową rozpoczynała na Oddziale Neurologii i Poradni Neurologicznej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Radomiu. Pracowała także w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Radomiu.

Lucyna Wiśniewska jest także współtwórczynią Radomskiego Środowiska "Inicjatywa", w którym zrzeszeni są ludzie, działający aktywnie na rzecz rozwoju Radomia. Obecnie jest dyrektorem radomskiego Sanepidu. Czynnie była zaangażowana w organizację Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

LISTOPAD

Domowe hospicjum przy Caritas w Radomiu obchodziło 25. rocznicę powstania. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił inicjator dzieła pallotyn ks. Eugeniusz Klimiński. Uroczystość odbyła się 21 listopada w Świetlicy "Akademia Młodych" przy ul. Kościelnej w Radomiu.

Początki domowego hospicjum sięgają czerwca 1991 r. Inicjatorem placówki był ks. Eugeniusz Klimiński z parafii Św. Józefa na Młodzianowie, który zaprosił do Radomia ks. Eugeniusza Dutkiewicza z Gdańska, ówczesnego Krajowego Duszpasterza Hospicjów. - Ksiądz Dutkiewicz był osobą niezwykłą, jakby stworzony do zrozumienia i współodczuwania z chorymi. Szybko zaraził swoją wrażliwością ludzi. Najważniejszy jest człowiek. Przez wolontariat bardziej zbliżamy się do nieba. Zresztą wolontariat hospicyjny wypełnią pewną lukę w społeczeństwie - powiedział ks. Klimiński.

Od samego początku w działalność hospicjum były zaangażowane Ewa Wajs i Teresa Urban. - Przez ten czas nigdy nie czułam się niepotrzebna. To nie był okres zmarnowany - powiedziała Ewa Wajs. - Te lata bycia w wolontariacie dały mi wewnętrzną radość. Czułam się potrzebna będąc przy cierpiącym człowieku. Moje problemy byłym niczym wobec tych ludzi. Nauczyłam się słuchania - powiedziała z kolei Teresa Urban.

Krystyna Szerlich w wolontariacie hospicyjnym jest od kwietnia 2016 r. - Zdecydowałam się na ten ruch po śmierci mojego męża. Doświadczyłam wsparcia wielu osób w trudnych chwilach mojego życia, dlatego zdecydowałam się pomagać innym - powiedziała wolontariuszka hospicjum.

Ks. Robert Kowalski, dyrektor radomskiej Caritas podziękował za wolontariuszy, który tworzą domowe hospicjum. - Życzyłby sobie, by nigdy nie zabrakło ludzi, którzy są przy chorych - powiedział ks. Kowalski.

Pierwszą pacjentkę objęto opieką w styczniu 1992 r. Zespół tworzyła szczególnie zwarta grupa przyjaciół, którym przyświecał wspólny cel – grupa bez hierarchii, która chciała ofiarować bezinteresownie swój czas chorym, tym najbiedniejszym, bo uwięzionym w klatce swojej choroby w ostatnim okresie swojego życia.

Do sierpnia 1993 roku zespół hospicyjny miał miejsce swoich spotkań w salce parafii Księży Pallotynów przy ul. Wiejskiej 2, a od jesieni 1993 zespół wszedł w struktury Caritas jako grupa nieformalna i przeniósł swoje spotkania do parafii Św. Stefana przy ul. Idalińskiej 32 w Radomiu.

Od września 2000 siedzibą zespołu stała się Caritas Diecezji Radomskiej przy ul. Kościelnej 5, przy której Zespól Domowej opieki Hospicyjnej im. Św. Józefa funkcjonuje do chwili obecnej. Zespół opiera się wyłącznie na wolontariacie. Z uwagi na brak lekarza zespół na stałe współpracuje z Poradnią Opieki Paliatywnej i Hospicjum przy ul. 1905 Roku. Potrzeba takiej posługi jest ogromna. Z roku na rok przybywa podopiecznych. Dla porównania tylko w 2013 r. przy łóżkach chorych wolontariusze spędzili ponad 2,5 tys. godzin.

Wolontariusze systematycznie uczestniczą w ramach podnoszenia kwalifikacji w szkoleniach medyczno – pielęgnacyjnych w Częstochowie. Corocznie odbywa się w Radomiu Ogólnopolska Konferencja Wolontariatu Hospicyjnego organizowana przez Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu, a od 2008 odbywają się w Licheniu Dni Formacyjno–Szkoleniowe w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. Ponadto Caritas Diecezji Radomskiej organizuje Dni Skupienia i Rekolekcje, Msze Św. dla wolontariuszy Hospicjum i Rodzin Osieroconych.

62-letni o. Eugeniusz Augustyn został wybrany opatem cysterskiego klasztoru w Wąchocku w diecezji radomskiej. Kapituła wyborcza odbyła się w opactwie. O. Augustyn obchodzi w tym roku 30. rocznicę święceń kapłańskich.

Ojcowie i bracia kapitulni w tajnym głosowaniu zdecydowali, że opactwem wąchockim przez kolejne 10 lat będzie kierował dotychczasowy opat o. Eugeniusz Augustyn. Kapituła wyborcza rozpoczęła się Mszą św. sprawowaną w kościele klasztornym, której przewodniczył opat klasztoru w Jędrzejowie o. Edward Stradomski, natomiast homilię wygłosił opat Prezes Polskiej Kongregacji Zakonu Cystersów O. Piotr Chojnacki. Następnie wspólnota mnichów wąchockich zebrała się w sali kapitulnej, gdzie dokonano wyboru na urząd opata.

W klasztorach cysterskich urząd opata sprawowany jest w dziesięcioletniej kadencji z możliwością ponownego wyboru, pod warunkiem że kandydat nie ukończył 75. roku życia.

Podczas sprawowania liturgii, opat podobnie jak biskup ma prawo do noszenia mitry, pastorału i pektorału. Spośród braci zakonnych opat wyróżnia się białym nakryciem głowy, czyli piuską i pektorałem, czyli krzyżem zawieszonym na wysokości piersi.

O. Eugeniusz Augustyn urodził się 7 lutego 1954 r. w Ołpinach w diecezji tarnowskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk abp. Damiana Zimonia w 1986 roku. Przez 7 lat był wikariuszem w parafii św. Floriana w Wąchocku, przez kolejne 7 lat - jej proboszczem, a potem przez 5 lat był proboszczem w Krzeszowie. Ukończył studia na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie na kierunku historia Kościoła. Interesuje się sportem, jeździ na nartach, gra w piłkę nożną i tenisa stołowego. Gra również na gitarze, choć - zastrzega - nie oznacza to, że umie na niej grać. Lubi pracę z młodzieżą oraz interesuje się polską literaturą.

Zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a’Paulo po 90 latach opuściły placówkę w Jedlni-Letnisko koło Radomia. Odejście sióstr szarytek spowodowane jest spadkiem ilości powołań.

Siostra Bożena Długowska z warszawskiej Prowincji Sióstr Miłosierdzia Bożego św. Wincentego a’Paulo powiedziała, że spadek powołań jest zjawiskiem obserwowanym niemal na całym świecie, z wyjątkiem niektórych krajów w Afryce czy Azji. - Brak powołań to kryzys rodziny. To rodzina wychowuje do otwartości, do szukania drogi życia i odpowiedzialności. To również kryzys małżeństwa, bo dzisiaj młodzi na pierwszym miejscu stawiają karierę. Często można usłyszeć od małżonków, że zbyt późno zdecydowali się na dzieci. Trzeba odbudować miłość i prawdziwe powołanie rodziny chrześcijańskiej - powiedziała siostra Długowska.

Podobnego zdania jest również siostra Maria Leszczyńska. - Jest trochę smutku, że odchodzimy. Trzeba przejść z jednego miejsca do drugiego, by dalej świadczyć. Potrzebna jest modlitwa o powołania do zgromadzeń zakonnych. Europa przeżywa kryzys powołań. Z drugiej strony Bóg daje łaskę powołania, dlatego naszą rolą jest modlitwa o siłę dla ludzi, którzy pójdą za Chrystusem. Jezu ufam Tobie i idę dalej - powiedziała zakonnica.

Siostry szarytki pełniły posługę duszpasterską i katechetyczną. Pełniły ją w Jedlni-Letnisko bez przerwy od 90 lat. Ks. Andrzej Margas, proboszcz parafii św. Józefa powiedział, że zakonnice wykazały się wielką odpowiedzialnością. - Były oddane Kościołowi i ludziom. Po ludzku szkoda, że odchodzą, ale Bóg ma plan - powiedział proboszcz.

Biskup pomocniczy radomski Piotr Turzyński przypomniał, że siostry szarytki swoją posługę duszpasterską pełniły w trudnych latach drugiej wojny światowej, a potem komunizmu. - Wytrwały to wszystko, ale dzisiaj mamy do czynienia z brakiem powołań. Dziękujemy siostrom za te lata bycia tutaj. Z drugiej strony nie zawsze człowiek potrafi odczytać swoje powołanie. Trzeba się modlić o powołania - powiedział bp Turzyński. Na mapie diecezji radomskiej - po odejściu sióstr szarytek - pozostanie dwadzieścia zgromadzeń żeńskich habitowych i bezhabitowych i dziesięć męskich.

Siostry szarytki mają swoje domy w 91 państwach. W Polsce są od 1659 roku. Siostry nieustannie posługują m.in. kościele św. Krzyża w Warszawie.

GRUDZIEŃ

Siostry służki podziękowały za życie i dzieła swojego założyciela bł. ojca Honorata Koźmińskiego. W Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w Mariówce koło Przysuchy, odbyły się uroczystości z udziałem biskupa radomskiego Henryka Tomasika i ojców kapucynów z pobliskiego Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie zmarł bł. Koźmiński. 

Bp Henryk Tomasik powiedział, że o. Honorat Koźmiński przez pryzmat konfesjonału patrzył na potrzeby religijne Polski. - Jego wielkość polegała na wierności Chrystusowi, dalekiemu spojrzeniu na potrzeby Polski. Założył zgromadzenie, które w trudnych czasach prowadziło dzieło ewangelizacji. W Mariówce dziękujemy za siostry służki, które podjęły trud kształtowania społeczeństwa w duchu Ewangelii z wielkim oddaniem i poświęceniem - powiedział biskup radomski. 

Siostra Mirosława Grunt, Matka Generalna Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej podziękowała Bogu za życie i dzieła o. Honorata Koźmińskiego. - Mariówka jest sercem naszego zgromadzenia, tu zapadają ważne decyzje. Tu znajduje się dom formacyjny, nowicjat, juniorat. Siostry składają śluby wieczyste. Zresztą Mariówkę wymyślił nasz założyciel. Nazwa miejscowości została zatwierdzona przez właściwe ministerstwo w 2002 roku - przypomniała s. Grunt. 

Kapucyn o. Gabriel Bartoszewski powiedział, że dla zakonników 100-lecie śmierci błogosławionego Honorata Koźmińskiego jest ogromnym wydarzeniem. - Nie tylko dla zgromadzeń, które założył, ale dla nas, kapucynów. Swoją postawą, modlitwą i ofiarą podtrzymał wymierającą prowincję zakonną. W 1900 roku było zaledwie kilku staruszków. Wymodlił nowe powołania i zakon powoli odżył - powiedział o. Bartoszewski.

S. Danuta Wróbel, wieloletnia matka generalna służek przypomniała, że zakonnice do obchodów stulecia śmierci swojego założyciela przygotowywały się przez 9 miesięcy. - Dla nas jest to ogromne przeżycie i radość, że jesteśmy tu wszystkie siostry, w jednym miejscu, by na nowo odkrywać przesłanie o. Honorata. Aktualny jest duch naszego założyciela, czyli jak wiele możemy dać naszej ojczyźnie. Mówił, że największy patriotyzm to duch, którym żyjemy, chrześcijaństwo, życie Ewangelią - powiedziała s. Wróbel. 

W Mariówce, która leży na terenie diecezji radomskiej, od ponad 100 lat ma swoją siedzibę Zarząd Generalny Zgromadzenia. Tutaj siostry zgłębiają swoje powołanie, odbywając formację podstawową: postulat, nowicjat, juniorat oraz przeżywają coroczne rekolekcje i dni odnowy. Siostry prowadzą szkoły w Mariówce i Sandomierzu oraz kilka przedszkoli. Pracują jako nauczycielki i wychowawczynie w szkołach, internatach i przedszkolach, służą chorym w szpitalach, zakładach opieki i domach, pracują w krajach misyjnych. Siostry służki prowadzą także ośrodek zdrowia w Mariówce. Powstał on w ramach Dzieła Pomocy Chorym "Promień" w hołdzie św. Janowi Pawłowi II. Siostry służki przeznaczyły na ten cel budynek dawnych szkół, skonfiskowany przez władze komunistyczne i zwrócony po 50 latach.

Bezhabitowe Zgromadzenie Służek założył w 1878 r. bł. Honorat Koźmiński. Siostry zajmują się szerzeniem wiedzy religijnej i kształtowaniem sumień chrześcijańskich zwłaszcza w środowiskach wiejskich. Poświęcają się szczególnie wychowaniu dzieci i młodzieży oraz uczestniczą w duszpasterskich i misyjnych zadaniach Kościoła.

Trzeba odważnie iść drogą wyznaczoną przez Ewangelię - powiedział bp Henryk Tomasik z okazji się roku Roku św. Brata Alberta. W diecezji został on zainaugurowany podczas pasterki w radomskim kościele pod wezwaniem tego świętego, który był artystą, powstańcem i opiekunem ubogich.

Bp Tomasik powiedział, że każdy święty jest żywym drogowskazem, który pokazuje drogę do dobrego odczytania Ewangelii i zrealizowania zasad o których mówił Chrystus. Zwrócił też uwagę na ciekawą dewizę życiową św. Brata Alberta, że Boga trzeba kochać tak, aby bolała głowa, ręce i nogi.

- To sygnał, który zachęca nas do tego, by bardziej przemyśleć to, czego oczekuje od nas Bóg. Aby ręce były pełne dobra. W pewnym sensie Rok św. Brata Alberta będzie kontynuacją Roku Miłosierdzia. Święty mocno podkreślał potrzebę chrześcijańskiego miłosierdzia w relacji do innych osób. Sam zaangażował się bardzo mocno w pomoc tym, którzy byli na marginesie życia. Pokazał, że można mieć ręce pełne dobra - mówił biskup na antenie Radia Plus Radom.

Zachęcił, by odważnie iść drogą wyznaczoną przez Ewangelią. Dodał, że ten rok ma nie tylko przybliżyć osobę św. Brata Alberta, ale również sposób realizowania miłosierdzia chrześcijańskiego i zaangażowania w sprawy drugiego człowieka. Stwierdził też, że "ważnym wymiarem tego roku będzie zwrócenie uwagi na powołania zakonne, które są znakiem troski o królestwo Boże".

- Chcemy uroczyście rozpocząć ten rok, który jest dla nas wszystkich zobowiązaniem, by być dobrym jak chleb - powiedział ks. Marian Ślusarczyk, proboszcz parafii św. Brata Alberta w Radomiu. - Planujemy wzmocnić naszą działalność charytatywną, by wierni liczniej uczestniczyli w comiesięcznych nabożeństwach ku czi naszego patrona - dodaje ks. Ślusarczyk. Planowane jest wydanie okolicznościowej książki poświęconej świętemu i parafii.

Podobne obchody odbędą się również w dwóch pozostałych wspólnotach parafialnych pod wezwaniem św. Brata Alberta w diecezji radomskiej: w Starachowicach i Skarżysku-Kamiennej.

Zgodnie z uchwałą Senatu rok 2017 będzie Rokiem św. Brata Alberta. Senat z tej okazji zwrócił się do nauczycieli i wychowawców z apelem o popularyzację wśród młodzieży postaci św. Brata Alberta – „miłosiernego opiekuna najuboższych, który swym życiem może służyć jako ideał człowieczeństwa, w którym najważniejsze jest 'więcej być niż mieć'”.