RADOM
Air Show PRAWIE pewne
Wczoraj przedstawiciele miasta spotkali się z wojskiem i MON w sprawie pokazów Air Show. Porozumienie nie zostało jeszcze podpisane. Miasto wciąż czeka na podpis strony wojskowej.
- W środę spotkaliśmy się w Radomiu z przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej i Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Rozmawialiśmy o porozumieniu o współorganizacji międzynarodowych pokazów lotniczych Air Show. Porozumienie nie zostało podpisane. Ramy porozumienia są znane. My czekamy na sesję rady miejskiej, żeby radni zdecydowali o przesunięciu pieniędzy. W tym roku, w związku ze zmianami organizacyjnymi miasto będzie musiało pokryć część kosztów imprezy - mówi Mateusz Tyczyński, dyrektor kancelarii prezydenta Radomia.
Miasto będzie musiało wydać na pokazy około miliona złotych. Do tego potrzebna jest zgoda radnych. Nie wiadomo jednak, kiedy ta kwestia pojawi się na sesji, bo najpierw konieczne jest potwierdzenie na piśmie i podpis.
- Czekamy na ten podpis. Wysłaliśmy pismo w ubiegłym tygodniu z prośbą o wskazanie dogodnego dla ministerstwa obrony i dowództwa generalnego terminu, kiedy mogliby przedstawiciele tych instytucji przyjechać na sesję i pokazać radnym, co będzie na niebie i co będzie na płycie lotniska - tłumaczy Mateusz Tyczyński.
Być może ta kwestia będzie poruszona już na najbliższej sesji rady miejskiej (26 czerwca). Jeśli przedstawiciele MON i wojska nie zdecydują się jednak przyjechać, to trzeba będzie zwołać sesję nadzwyczajną.
Wciąż jednak nie wiadomo, jakie ekipy i wystawy pojawią się na tegorocznym Air Show. To znajduje się w gestii wojska. Mateusz Tyczyński zapewnia, że pokazy będą bogate, ale ma wątpliwości, czy uda się ściągnąć najlepsze zespoły akrobacyjne.
- W związku z tym zamieszaniem, które było do tej pory wokół Air Show, nie spodziewałbym się, że te najlepsze zespoły akrobacyjne przylecą. Niestety, to będzie inne Air Show, to będzie inna formuła. Będą ciekawe rzeczy do zobaczenia, natomiast my jesteśmy w Radomiu przyzwyczajeni do tego, że udawało się tutaj ściągnąć absolutną światową czołówkę, jeśli chodzi o zespoły akrobacyjne. Dzisiaj wojsko mówi raczej o tym, że przylecą Amerykanie. Przylecą bombowcami B-1, B-52, że przeleci samolot NATO AWACS. On też jest gratką dla miłośników lotnictwa, ale to jest bardziej branżowo, niszowo dla tych, którzy są bardzo zainteresowani. Będzie się na pewno działo, ale czekam też niecierpliwie aż wojsko ogłosi program pokazów - kończy Mateusz Tyczyński.