RADOM
Niegospodarność w PKS w Radomiu?
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie niegospodarności w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej w Radomiu. Chodzi m.in. o sprzedaż działek należących do firmy oraz działalność stacji kontroli pojazdów na terenie bazy przy ul. 1905 Roku. Śledztwo prowadzone jest w sprawie, a więc nikomu nie postawiono zarzutów.
Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik prokuratury okręgowej w Radomiu poinformowała, że śledztwo zostało wszczęte tuż przed wakacjami. - Sprawa dotyczy wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej w Radomiu. Pojawia się tutaj wątek m.in. zbycia części nieruchomości oraz działalność stacji diagnostycznej i stacji paliw - mówi prokurator Chrabąszcz:
Przestępstwo kwalifikowane jest z artykułu 296 par. 1 kodeksu karnego, a więc osoba, która obowiązana jest do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą przedsiębiorcy, nadużywa uprawnień lub nie dopełnia obowiązków i wyrządza przez to znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd PKS Radom zgłosił poseł Wojciech Skurkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości.
- Widać, że wiele złego dzieje się w przedsiębiorstwie, które jest zarządzane przez ludzi związanych z Platformą Obywatelską. Zarzut niegospodarności potwierdza informacje, które do mnie docierały od wielu miesięcy. Nie możemy sobie pozwolić, by kolejna firma zniknęła z rynku. Pamiętamy co się stało z Fabryką Łączników - powiedział poseł Wojciech Skurkiewicz:
Śledczy zajmowali się m.in. działalnością stacji kontroli pojazdów na terenie bazy przy ul. 1905 Roku. Nie działała ona prawie przez rok z powodu wygaśnięcia stosownych pozwoleń. W tym czasie firma płaciła za diagnozowanie swoich autobusów prywatnej firmie. Po uzyskaniu pozwoleń zainwestowano w stację 90 tys. złotych. Wydzierżawiono ją prywatnemu przedsiębiorcy, temu samemu, u którego PKS korzystał z usługi, gdy stacja była nieczynna.
- Stacja rocznie przynosiła nam straty w wysokości 100 tys. złotych, teraz zarabiamy na niej od 40 do 50 tys. złotych - komentuje prezes PKS Janusz Spelina. Jeśli chodzi o sprzedaż działek, prezes powiedział, że był to majątek dla firmy zbędny. - Mieliśmy na to zgodę i rady nadzorczej oraz zgromadzenia wspólników. Działki, które sprzedaliśmy mają pokrycie w postaci zakupu nowych autobusów - powiedział prezes Spelina.
Termin prowadzonego śledztwa upływa 22 września. Do przesłuchania pozostało jeszcze kilku świadków.