RADOM
Komornik wynajmie mieszkanie?
Szczęśliwy finał historii kobiety eksmitowanej na bruk wraz z chorym na raka synem. Rodzina do czasu uzyskania mieszkania socjalnego mieszkać będzie w lokalu wynajętym przez komornika. Warunkiem jest okazanie dokumentów potwierdzających chorobę nowotworową.
O sprawie bulwersującej eksmisji pisaliśmy tutaj. 31 października dach nad głową stracili 60-letnia radomianka i jej syn zmagający się z chorobą nowotworową. Powodem było zadłużone na ponad 85 tys. zł mieszkanie. Kobieta niedawno przeszła ciężką operację, natomiast jej syn od roku walczy z rakiem, często traci przytomność, potrzebuje nieustannej opieki. Radomianka określona jest jako osoba nieporadna życiowo. Nie odbierała korespondencji i nie stawiała się na rozprawach. Przez to sąd nie znał trudnej sytuacji kobiety. W końcu doszło do eksmisji.
Sprawa zbulwersowała wiele środowisk, które chciały pomóc kobiecie i jej synowi. Głos zabrał również sam komornik Jarosław Kiełbasiński, który w wydanym oświadczeniu zapewniał, że nie wiedział o trudnej sytuacji kobiety i jej syna. "W toku postępowania Państwo Elżbieta i Grzegorz dobrowolnie opuścili lokal mieszkalny, oświadczając, że przeprowadzą się do lokalu mieszkalnego wynajętego we własnym zakresie. Nie wykonywałem wobec nich przymusowego przekwaterowania. Dłużnicy nie zgłaszali też do protokołu żadnych uwag, skarg, czy wniosków o wstrzymanie postępowania, ani nie sygnalizowali złego samopoczucia."
Mimo to komornik postanowił pomóc rodzinie. Zaproponował wynajęcie mieszkania do momentu przyznania rodzinie lokalu socjalnego. Warunkiem takiego rozwiązania jest przedstawienie przez panią Elżbietę dokumentów potwierdzających trudną sytuację rodziny. Póki co nie udało nam się skontaktować z komornikiem. Sprawę komentuje natomiast Włodzimierz Wolski - dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu: - Jestem pod wrażeniem. Wierzę, że komornik nie wiedział o trudnej sytuacji tej rodziny:
Tomasz Fornalski - rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Lublinie podkreśla, że propozycja Jarosława Kiełbasińskiego nie jest przyznaniem się do winy, a pochyleniem się nad losem rodziny. Komornik nie miał pojęcia o tragedii rodziny, próbował pomóc, podpowiadał do kogo się zgłosić. - Komornik wykonał orzeczenie sądu. O chorobie mężczyzny dowiedział się z mediów. Jeżeli komornik nie ma wiedzy o stanie zdrowia, nikt nie wspomina o problemie, to co ma zrobić? Naszym zdaniem każde postanowienie sądu dotyczące eksmisji w pierwszej kolejności powinno trafić do pomocy społecznej. Ci ludzie często pozostawieni są sami sobie, nie potrafią sobie poradzić, nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Może warto zmienić sposób przeprowadzania tej procedury, a jednocześnie sposób myślenia o komornikach, jako bezdusznych urzędnikach, którzy zabierają ludziom mienie i nie przejmują się ich losem? - pyta i apeluje Tomasz Fornalski.