RADOM
Dziś idę walczyć, mamo...
1 sierpnia 1944 wybuchło powstanie warszawskie - bohaterski zryw w walce o wolność. - Wolność musi być szanowana, ale nie może być bezkarna. - mówi Lucyna Adamkiewicz - uczestniczka powstania.
63 dni chwały
Powstanie warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku o godz. 17.00. Do walki stanęło około 50 tys. powstańców Armii Krajowej zorganizowanych w zgrupowania obejmujące bataliony i inne formacje zbrojne. Zapasy amunicji wystarczyć mogły jedynie na kilkudniową walkę. Mimo to powstańcy bronili miasta przed niemieckim okupantem przez 63 dni. 2 października podpisano akt kapitulacji powstania. W tym największym zrywie niepodległościowym II wojny światowej poległo około szesnastu tysięcy powstańców i około stu pięćdziesięciu tysięcy cywilów.
Udział radomian w powstaniu warszawskim
Swój udział w zrywie mieli również radomianie. - Mamy ponad stu potwierdzonych radomian - uczestników powstania. Śmiem jednak twierdzić, że ta liczba mogła być dwukrotnie, a nawet trzykrotnie większa. - mówi radomski historyk Przemysław Bednarczyk i wyjaśnia: - Gro radomian po ukończeniu szkoły średniej w Radomiu wyjeżdżało jeszcze przed wojną na studia lub w poszukiwaniu pracy do stolicy. Wojna zastała ich w Warszawie i tam bardzo wielu młodych ludzi angażowało się w konspirację jeszcze w czasie okupacji. W momencie wybuchu powstania stawali w szeregach oddziałów powstańczych.
Mówiąc o radomskich powstańcach nie wolno zapominać chociażby o płk. Wacławie Janaszku, łączniczce Jadwidze Piekarskiej. Były również role epizodyczne, ale równie ważne. Sylwetki radomian biorących udział w zrywie przybliża Przemysław Bednarczyk:
Uczestnikiem powstania był także pierwszy Biskup Radomski - Edward Materski. Kiedy wybuchło powstanie, bp Materski był na czwartym roku studiów seminaryjnych. Podczas walk w 1944 roku niósł pomoc w budowaniu barykad oraz wsparcie duchowe. - Było dużo więcej żołnierzy AK niż broni. - wspominał przed laty na antenie Radia Plus Radom. W Powstaniu Warszawskim śp. bp Materski stracił wielu przyjaciół, w tym kolegę z seminarium - Antoniego Braunszweiga, który zginął w dniu odwiedzin u chorych:
Błogosławiony ks. Józef Stanek, młody kapłan, gorliwie służący wszystkim posługą duchową został powieszony 23 września na latarni na ulicy, którą Niemcy wyprowadzali mieszkańców Czerniakowa. W chwili śmierci miał na sobie sutannę, która należała do wtedy kleryka Edwarda Materskiego.
Za udział w powstaniu warszawskim bp Edward Materski został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ważna rola duchowieństwa
Powstanie miało około stu pięćdziesięciu kapelanów, około pięćdziesięciu z nich zginęło. Towarzyszyli powstańcom w każdej sytuacji, sprawowali Msze święte, namaszczali umierających, spowiadali i odprawiali pogrzeby, opiekowali się przebywającymi w szpitalach. Byli również łącznikami, otwierali się na wszelkie potrzeby powstańców. - To były dramatyczne Eucharystie, niekiedy przerywane bombardowaniem, związane z atakami Niemców. Często bywało, że księża, którzy przechodzili ulicami, byli zatrzymywali przez ludzi. Ludzie prosili o modlitwę, odmawiano różaniec, proszono księdza o błogosławieństwo. - mówi ks. Albert Warso - pracownik watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, i dodaje: - Msze święte organizowane były w spartańskich warunkach. Kiedyś zabrakło wody, padła propozycja, że może ktoś zapłacze, by uronić choć kilka kropel:
Uczestnicy powstania - zarówno duchowni jak i świeccy - zazwyczaj każdą Mszę św. kończyli pieśnią "Boże coś Polskę". Dodawali do niej jeszcze jedną zwrotkę: "Jedno Twe słowo wieczny niebios Panie, z prochów nas znowu podnieść będzie zdolne. A gdy zasłużym na Twe pokaranie obróć nas w proch, ale w prochy wolne..."
O sytuacji duchowieństwa, wierze towarzyszącej powstańcom oraz sutannie wtedy kleryka Edwarda Materskiego, w której powieszony został błogosławiony ks. Józef Stanek w rozmowie z Weroniką Chochoł opowiedział ks. prał. Albert Warso:
Wolność musi być szanowana!
W powstaniu warszawskim udział brała również Lucyna Adamkiewicz,w chwili wybuchu powstania miała 17 lat. Po ośmiu dniach zrywu trafiła wraz z matką do obozu koncentracyjnego, najpierw w Auschwitz-Birkenau, później Mauthausen-Gusen. Obecnie pani Lucyna ma 91 lat, jest pogodną i ciepłą kobietą, która w sercu pielęgnuje wiarę w Boga i miłość do rodziny. Rozmawiając z nią, ciężko uwierzyć, że tak wiele przeszła. - Wybuch powstania był dla nas ogromną radością. Wszyscy czekaliśmy na wolność:
Pani Lucyna ma szacunek do każdego człowieka, jednak wolność, o którą walczyli nasi przodkowie w dzisiejszych czasach jest nadużywana i źle rozumiana:
Za udział w powstaniu prezydent Andrzej Duda odznaczył Lucynę Adamkiewicz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski:
Całości rozmowy z Lucyną Adamkiewicz wysłuchać można tutaj: