RADOM
Krzysztof Zając: Szpital na Józefowie zapchał się. Zdarzają się kolejki karetek!
- Szpital na Józefowie już zapchał się. Mamy wielkie problemy, żeby przyjąć na oddziały wszystkich, którzy przychodzą do szpitala - mówi Krzysztof Zając, wiceprezes zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
Dziś odbyła się odprawa Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Krzysztof Zając, wiceprezes zarządu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego mówił o przepełnionej lecznicy na Józefowie.
- Szpital na Józefowie już się zapchał. Mamy wielkie problemy, żeby wszystkich, którzy przychodzą do szpitala, przyjąć na oddziały. Na teren szpital możemy wprowadzić tylko ludzi po wymazie i ujemnym wyniku. Jesteśmy jedynym SOR-em, na który przychodzi 200-250 osób i fizycznie nie jest możliwe, żeby lekarz co 5 czy 10 minut przyjmował pacjenta - mówi wiceprezes Krzysztof Zając.
Krzysztof Zając mówi, że wielu pacjentów musi długo czekać na badania, bo nie mają wyniku testu na COVID-19.
- Miejsc obserwacyjnych na SORze mamy 8, a bywa, że około 50 pacjentów czeka na przyjęcie do szpitala. Oni czekają, bo nie mają wyniku. Część pacjentów jest kierowana na oddział, gdzie są stworzone małe izolatki, ale do nas przychodzą ludzie naprawdę chorzy - tłumaczy Zając.
Zdarzają się skrajne sytuacje, kiedy na podjeździe ustawiają się kolejki karetek z pacjentami.
- Większość pacjentów jest przywożona zespołami pogotowia. Bywa czasem na podjeździe do SOR-u kolejka karetek. Rok temu to wszystko rozkładało się na dwa szpitale - opisuje wiceprezes.
Wiceprezes skrytykował decyzję o przekształceniu szpitala przy ul. Tochtermana w jednoimienny.
- Nie wiem, kto wymyślił, żeby radomski szpital był jednoimienny, ale to nie było chyba do końca przemyślane. Na przykład Białystok zrobił szpital w Łomży, Kielce mają w Starachowicach. Myślę, że sensowne byłoby, żeby na przykład szpital w Kozienicach został. My nie damy rady jako szpital obsłużyć 200 tysięcznego miasta i jeszcze powiatu - powiedział Krzysztof Zając.
Mazowiecki Szpital Specjalistyczny przyjmuje na oddziały tylko najcięższe przypadki.
- W ciągu doby jest ponad 200 pacjentów na SORze. Z tego około 50-60 trafia na odziały. Reszta jest odsyłana do domu albo odwożona do innych szpitali - dodaje.