RADOM
Agresywni pacjenci w radomskim pogotowiu
Ludziom w oczekiwaniu na pomoc puszczają nerwy. W ostatnim czasie doszło do kilku incydentów w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Radomiu. Interweniowała policja.
Wszystkie oddziały Radomskiego Szpitala Specjalistycznego są przeciążone, w tym Szpitalny Oddział Ratunkowy. Sytuację utrudnia pandemia, która nie tylko wyłącza z użytkowania łóżka dla pacjentów "niecovidowych", ale też wydłuża proces rejestracji i badania.
Zdarzają się sytuacje, kiedy pacjenci i ich rodziny reagują agresją po wielogodzinnym oczekiwaniu w kolejce.
- Praca na oddziale SOR-owskim jest bardzo cieżka. Są przypadki ataków i agresji pacjentów. W niedzielę o 5 rano mieliśmy powybijane szyby w rejestracji przez pacjentów. Interweniowała policja, bo nasi ochroniarze nie mogli sobie dać rady. W związku z taką sytuacją lekarze i pielęgniarki boją się o swoje bezpieczeństwo - mówi Marek Pacyna, dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.
Była także sytuacja, kiedy zniecierpliwiona rodzina siłą zabrała pacjentkę z karetki.
- Rodzina przywiozła pacjentkę z okolic Radomia. W tym czasie w szpitalu tymczasowym nie mieliśmy wolnego łóżka tlenowego, podobnie na oddziale chorób zakaźnych i na OIOM-ie covidowym. Na SOR-ze było około 14-16 osób, czyli każde łóżko było zajęte. Poinformowałem koordynatora, że czas oczekiwania na karetkę to około 2 godzin. Karetka przybyła do nas na SOR. Ratownicy medyczni zobaczyli pacjentkę. Pacjentka była obciążona różnymi innymi chorobami, ale saturację na tlenie miała na poziomie 96%, więc rodzina została poinformowana, że czas oczekiwania to 1-1,5 godziny. To wzbudziło w rodzinie słowną agresję. Została wezwana ochrona i policja. Pacjentka została przez rodzinę siłą zabrana z karetki - dodaje Wojciech Dworzański, koordynator szpitala covidowego w Radomiu.
Pracownicy szpitala i pogotowia są świadomi, że sytuacja jest trudna, a pacjenci muszą czekać. Apelują jednak o zrozumienie.
- Widzicie państwo, z czym nasz personel musi się mierzyć. Robimy wszystko, żeby państwu pomóc. Prosimy o zrozumienie i żeby dać czas. Cały czas jest ruch pacjentów. Nasz personel robi wszystko, żeby pomóc pacjentom na czas - mówi Elżbieta Cieślak.