REGION
Warszaty Terapii Zajęciowej walczą o byt
Warsztaty prowadzone są w oparciu o dotacje Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (90%) i samorządów (10%). Jak widać lwia część to środki z PFRON-u. Przedstawiciele osób niepełnosprawnych i WTZ-ów gotowi byli pikietować biura poselskie i organizować demonstracje. "Nie chcemy i nie powinniśmy obniżać poziomu naszej pracy i doprowadzać do regresu osiągniętych przez lata celów. Nie wolno nam niszczyć takiego dorobku jakimi są dla osób niepełnosprawnych Warsztaty Terapii Zajęciowej i doprowadzać do ich degradacji. Prosimy o zwiększenie „kosztów rocznego pobytu uczestnika w warsztacie terapii zajęciowej”, a także o zapis w Ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób z dnia 27 sierpnia 1997 r. ( Dz.U. z 2011 r. Nr 127 , z późn. zm.), aby kwota ta była rewaloryzowana w każdym roku" - pisali w apelu do rządzących.
O sytuacji WTZ-ów mówił nam kierownik placówki w Pionkach Jerzy Furga. - Nie ma już pieniędzy na wycieczki. Szukamy oszczędności we wszelkiego rodzaju wycieczkach. Nie wysyłam już w ogóle pracowników na szkolenia. Oszczędzamy na materiałach dla uczestników do terapii i na płacach. Płace nie są podnoszone od sześciu lat i powoli pracownicy dochodzą już do pułapu płacy minimalnej. Najwyższa stawka dla terapeuty wynosi u nas 2 200 zł - powiedział nam szef pionkowskich WTZ-ów. Uczestniczy w nich 35 osób.
Na razie WTZ-y wywalczyły 100 zł więcej na jednego uczestnika. Minister Pracy i Polityki Społecznej poinformował o przesunięciu środków w planie finansowym Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych z przeznaczeniem dla samorządów powiatowych. Z nadzieją decyzję ministerstwa przyjęło kierownictwo Warsztatu Terapii Zajęciowej w Młodocinie Większym, który istnieje od 2013 roku. Tu też sytuacja nie jest łatwa. - Wszystkie koszty są tak napięte, że tak naprawdę działamy na granicy i gdyby nie wsparcie lokalnych przedsiębiorców i dodatkowe dofinansowania nie byłoby lekko. Pracują u nas osoby dobrze wykształcone za słabą pensję. Chcielibyśmy, żeby to się zmieniło, żeby móc godnie ich wynagrodzić - mówi kierownik Anna Sakławska - Kober. - Cieszymy się z otrzymanych 100 zł, bo to dla nas jest bardzo dużo. Bardzo ciężko jest takim małym warsztatom jak nasz, bo jeśli jest duży warsztat to te koszty stałe się rozkładają. Chcielibyśmy, żeby dotacja było co roku podnoszona proporcjonalnie do rosnących cen materiałów do terapii, paliwa. Na sam transport wydajemy prawie 100 tys. zł, bo robimy dziennie 270 km - dodaje kierownik z Młodocina.
To dobra informacja, ale są i cienie. Po pierwsze nie są to tzw. pieniądze znaczone. Powiat zatem może ale nie musi dać jest warsztatom. Po drugie celem jest waloryzacja, a nie przypominanie sobie o WTZ-ach jedynie w obliczu wyborów.
W Polsce funkcjonuje 700 placówek warsztatów terapii zajęciowej. Korzysta z nich ok. 25 tys. osób niepełnosprawnych. Uczestnikami WTZ-ów mogą być osoby, zaliczone zarówno do znacznego jak i umiarkowanego stopnia niepełnosprawności, posiadające w orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności wskazanie do uczestnictwa w terapii zajęciowej.