Populacja wróbli szacowana jest na 5-7 mln - mówi Jerzy Zawadzki, naczelnik Wydziału Ochrony Lasu w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. To ciągle liczny gatunek, ale z tendencją spadkową. W ciągu ostatnich 10 lat można zaobserwować 21%-owy spadek liczebności. Jakie są przyczyny? To choćby proces termomodernizacji budynków. - Automatycznie znikają wszystkie szczeliny, które były dostępne dla ptaków typu kawka, wróbel, jerzyk. Druga rzecz to jest mniejsza dostępność pokarmu zimowego, ponieważ jest mniejszy dostęp do różnych odpadków, bo pakowane są one głównie w worki foliowe, co automatycznie zamyka drogę. Mniej jest również dostępnych ziaren zbóż, szczególnie w miastach. Czasy bryczek konnych również się skończyły, z czego korzystały ptaki. Na terenach wiejskich też jest mniejsza dostępność pokarmu. Zboża są zbierane kombajnami. Nie stoją tak jak kiedyś było. Ptaki nie są w stanie zgromadzić energii, żeby przeżyć trudniejsze chwile - wylicza Jerzy Zawadzki.

Dorota Wólczyńska, przyrodnik z Ligi Ochrony Przyrody podkreśla, że im mniej krzewów, tym mniej wróbli. - Teraz modne jest, żeby mieć piękne rozległe trawniki. Krzewy nam przeszkadzają np. w skoszeniu trawnika. Na miejsce wróbli wchodzą mazurki, które są mniej wymagające, a my zaczynamy tęsknić za naszymi wróbelkami elemelkami. Na początku wróbelek kojarzył mi się jako szara kulka. Odkąd zaczęłam się przyglądać przyrodzie zobaczyłam, że są bardzo kolorowe, mają mnóstwo odcieni brązowego. To jest też ten ptak, na którym uczymi dzieci dokarmiania ptaków... Jak się usiadło przy starych fontannach na Żeromskiego, to można było godzinami przyglądać się, co te wróble urwisy tam wyczyniają. Brakuje ich, po prostu ich brakuje - mówi Dorota Wólczyńska. 

O postrzeganie wróbli zapytaliśmy radomian.

Wróblom można pomóc, choćby wieszając budki lęgowe. Możemy też w mroźne dni dokarmiać je sypiąc do karmników ziarna zbóż, czy pestki słonecznika.

Poniżej zdjęcia może już zapomnianych strachów na wróble (fot. E. Nowicka/RDLP Radom)