Kilka dnia temu sanepid zdecydował o kwarantannie podopiecznych i pracowników Domu Pomocy Społecznej. Okazało się, że 52 pensjonariuszy i ośmiu pracowników domu pomocy społecznej w Niedabylu koło Stromca jest zakażonych koronawirusem. Testy przeprowadziła firma wyspecjalizowana w badaniach genetycznych. Wyniki, które otrzymali 26 marca były porażające: 52 pensjonariuszy i ośmiu pracowników pozytywnych. 

Prawdopodobnie mogli zarazić się od pielęgniarki, która pracowała w szpitalu w Grójcu. W ośrodku ostatni raz dyżurowała 15 marca. Kilka dni po zgłoszeniu się na badanie okazało się, że ma koronawirusa.

Negatywne wyniki na obecność koronawirusa ma tylko 14 podopiecznych i siedmiu pracowników ośrodka. Jednak jak przyznaje dyrektor Śliwa jest przekonany, że wszyscy są zarażeni, bo w czasie od pobrania próbek do otrzymania wyników spędzali razem.

Obecnie kuchnia i stołówka zostały przekształcone w jedną wielką sypialnię, w której przebywają jedynie zdrowe osoby. Ośrodek otrzymał niewielką ilość sprzętu ochronnego z urzędu wojewódzkiego w Warszawie i 600 maseczek z Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Personel bez przerwy jest z pensjonariuszami i jak powiedział dyrektor Śliwa reporterowi tvn24: „robimy co możemy, by poradzić sobie z sytuacją. W tej chwili mamy jedną pielęgniarkę, która sama jest już w sile wieku. Na razie dajemy wspólnymi siłami radę.”

Sytuacja jest tym bardziej trudna, gdyż ośrodek jest domem dla osób starszych, ale też dzieci i młodzieży z mózgowym porażeniem dziecięcym, z dysfunkcjami narządów ruchu i upośledzeniem umysłowym.. Są one w grupie podwyższonego ryzyka śmierci - wskutek możliwego zachorowania na Covid-19.

Dom Pomocy Społecznej w Niedabylu został poddany kwarantannie, po tym, jak zachorowała jedna z pielęgniarek, która równolegle pracowała w szpitalu w Grójcu, w którym duża część personelu została zakażona wirusem. Kobieta przebywa w radomskim szpitalu. Domu pomocy pilnują policjanci z Białobrzegów.