REGION
STOP wypalaniu traw!
Strażacy mają pełne ręce roboty. Każdego dnia wpływają zgłoszenia o pożarach traw.
Strażacy w całym regionie każdego dnia wyjeżdżają do pożarów traw. Tylko w powiecie radomskim w ciągu doby zgłoszeń jest od kilkunastu do kilkudziesięciu.
- Za większość pożarów traw odpowiedzialny jest człowiek. Panuje nadal przekonanie, że wypalane trawy użyźni glebę. To błędne myślenie. Ziemia wyjaławia się - mówi Konrad Neska z radomskiej straży pożarnej.
Wzrost liczby interwencji odnotowują także strażacy ze skarżyska.
- Na terenie województwa świętokrzyskiego powstaje średnio około 2,5 tysiąca pożarów traw rocznie. Do 13 marca odnotowaliśmy 26 interwencji związanych z wypalaniem traw - mówi asp. Rafał Maciejczak ze skarżyskiej straży pożarnej.
Po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. Prędkość rozprzestrzeniania się pożaru może wynosić nawet ponad 20 km/h. Powoduje to, że często ogień przenosi się na pobliskie lasy.
- Bardzo często osoby wypalają nieużytki. Podczas takiego spalania ginie wiele zwierząt. Często takie pożary przenoszą się do lasów. Drzewa rosną wiele lat, a mogą spłonąć w kilka minut - mówi Hubert Ogar z Nadleśnictwa Radom.
Za wypalanie traw grożą surowe kary finansowe, a jeśli zagrożone jest życie ludzkie, to można trafić do więzienia.
- Kodeks wykroczeń przewiduje za to karę nagany, aresztu lub grzywny od 5 do 20 tysięcy złotych. Jeśli w wyniku podpalenia dojdzie do pożaru, który sprowadzi zagrożenie na wiele osób, sprawca podlega karze nawet do 10 lat pozbawienia wolności - mówi Edyta Wietrak, kierownik biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Szydłowcu.
Za wypalanie traw grozi także cofnięcie dopłat wypłacanych przez ARiMR.