REGION
Dobroczynne działanie pszczół
Dobroczynny wpływ miodu i produktów pszczelich na zdrowie jest powrzechnie znany, jednak nie wszyscy wiedzą, że istnieją również mniej konwencjonalne sposoby terapii z pomocą pszczół.
Dziś gościmy w pasiece mistrza pszczelarskiego Wiesława Nowaka, w którego gospodarstwie powstał domek do uloterapii.
- Panie Wiesławie, takie instalacje są w Polsce niespotykane i mało znane. Skąd pomysł, żeby wybudować coś takiego w swojej pasiece?
- Pomysł powstał z tego, że już wcześniej obserwowałem na forach pszczelarskich, że takie domki są popularne na wschodzie Europy. Ja to obserwowałem i postanowiłem u siebie też zbudować taki domek. Zbudowałem to we własnym zakresie, własnym pomysłem, troszkę podpatrzyłem w Internecie, dla przyjemności po prostu. Oprócz pracy w pasiece to służy do wypoczynku, do terapii.
- Ten domek wygląda jak sauna. Mamy tutaj 2 leżanki, pod którymi znajdują się ule z żywymi pszczołami. Cały czas słyszę tutaj ich szum. Panie Wiesławie, co jest tutaj tym działaniem terapeutycznym, wspomagającym zdrowie?
- Samo przebywanie tutaj już jest korzystne dla człowieka, bo w tym domku oddychamy powietrzem ulowym. Posiada ono ogrom zapachów wydzielanych przez pszczoły. To są feromony pszczele. Tutaj mogą przebywać osoby, które mają problemy z drogami oddechowymi, astmą, po zapaleniach górnych dróg oddechowych.
- Pszczoły wydzielają tutaj wysoką temperaturę, czy to też ma jakiś wpływ na samopoczucie?
- Tak, w ulu panuje temperatura 36°C, więc także w tym pomieszczeniu temperatura wzrośnie do 36°C. Wszystko, co jest w ulu unosi się i tym oddychamy. Takie jest właśnie działanie pszczół przemieszczających się po ulu. No ale też są jakieś przeciwskazania. Nie wszystkie osoby mogą z tego korzystać. To trzeba konsultować z lekarzem.
- Na początku rozmowy użyłem tytułu “Mistrz Pszczelarski”. Od ilu lat Pan zajmuje się pszczołami i zgłębia tajniki ich życia?
- W mojej rodzinie ta tradycja sięga czasów przedwojennych. Moja prababcia była pszczelarką, mój dziadek był pszczelarzem. Ja chyba to mam w genach, zajmuję się tym od dziecka. Samodzielnie prowadzę pasiekę 40 lat. Trzeba to pokochać. Jak ktoś nie kocha pszczół, to no nie będzie dobrym pszczelarzem. Takie moje motto: trzeba je kochać.
Cała rozmowa dostępna poniżej: