Patrząc na tabelę, faworytami tego meczu byli Cerrad Czarni Radom. Trefl jednak pokazał się z dobrej strony w ostatnim meczu ligowym ze Skrą Bełchatów oraz w Lidze Mistrzów z Zenitem Kazań.

I set:

Mecz rozpoczął się od prowadzenia Trefla 2:0, jednak Cerrad Czarni zdobyli 4 punkty z rzędu i mieliśmy 4:2. Następnie obie drużyny toczyły wyrównany bój. "Wojskowi" wypracowali 3-punktowe prowadzenie (12:9; 13:10). Przy stanie 18:15 dla radomian o czas poprosił trener Trefla - Andrea Anastasi. Przerwa nie pomogła gościom i Czarni wygrali seta otwarcia 25:23 po atomowym ataku Michała Filipa.

II set:

Drugiego seta lepiej rozpoczęli Czarni (4:2; 9:7). Trefl nie pozwalał jednak radomianom odskoczyć i złapać właściwego rytmu gry. Efektem tego był remis 10:10. Kolejne cztery punkty padły łupem Cerrad Czarnych (14:10) i o czas poprosił trener Anastasi. Radomianie nie dali się wybić z rytmu i przy stanie 19:14 dla "Wojskowych" ponownie zebrał swoich zawodników szkoleniowiec gości. Trefl zdołał odrobić część strat i przewaga radomian zmalała do dwóch punktów (20:18). Ostatecznie Cerrad Czarni wygrali 25:21. Warto podkreślić, że w końcówce drugiego seta na parkiet po kontuzji wrócił Dejan Vinčić.

III set:

Początek trzeciej odsłony należał do gości. Trefl prowadził 7:4. Radomianie potrzebowali jednak trzech piłek, żeby doprowadzić do remisu (7:7). Skuteczna gra w bloku sprawiła, że Cerrad Czarni wyszli na prowadzenie 11:9. Przy stanie 13:10 o czas poprosił trener Andrea Anastasi. Radomianie mimo prowadzenia nie odpuszczali. Trener Anastasi po raz kolejny wziął przerwę przy stanie 21:17 dla Cerrad Czarnych. "Wojskowi" jednak nie dali się dogonić, wygrali trzeciego seta 25:22 i cały mecz 3:0!

Cerrad Czarni Radom - Trefl Gdańsk 3:0 (25:23; 25:21; 25:22)