RADOM
Jest śledztwo w sprawie śmierci 93-letniego mężczyzny
Czy personel Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu naraził 93-letniego mężczyznę na bezpośrednie narażenie życia i winny jest nieumyślnego spowodowania śmierci? To sprawdzi Prokuratura Okręgowa w Radomiu.
O sprawie pisaliśmy w niedzielę, 28 czerwca. Rzecz dotyczy 93-letniego mężczyzny, który spędził dwie noce pod szpitalem na Józefowie - gdy, odnaleziony trafił pod opiekę lekarzy, na ratunek było już za późno. Mężczyzna zmarł.
Do zarzenia doszło w piątek, 19 czerwca. Mężczyzna stracił przytomność na podwórku przed swoim domem w Radomiu. Opiekującego się nim syna nie było w tym czasie w domu, ale nieprzytomnego mężczyznę zobaczyła sąsiadka i to ona wezwała pogotowie. Karetka zabrała 93-latka do Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego kilka minut po godz. 14.00. Godzinę później, do lecznicy pojechał też jego syn, ale ze względu na obostrzenia epidemiologiczne nie udało mu się wejść do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Kolejnego dnia, około godz. 9.00 ze szpitalem skontaktowała się synowa staruszka. Dostała informację, że mężczyzna wypisał się ze szpitala. Mężczyzna nigdy nie dotarł do domu. Szpital zawiadomił policję. To samo zrobiła też rodzina staruszka.
Prokuratura Okręgowa w Radomiu wszczęła dwa śledztwa w sprawie śmierci mężczyzny. Idą one dwutorowo: w kierunku personelu Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego i funkcjonariuszy policji - mówi rzecznik prokuratury Beata Galas:
- Pierwsze dotyczy bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia i nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta. Drugie śledztwo będzie prowadzone w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji, którzy nie podjęli bezzwłocznie czynności poszukiwawczych pacjenta - mówi rzeczniczka prokuratury. Prokuratura zabezpieczyła też dokumentację medyczną 93- latka w celu oceny zasadności wypisania mężczyzny ze szpitala.
- Informację o oddaleniu mężczyzny ze szpitala dostaliśmy w sobotę przed godziną 9.00 - mówi rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Justyna Leszczyńska. - Dyżurny natychmiast wysłał patrol do miejsca zamieszkania staruszka, by sprawdzić, czy nie wrócił on do domu. Sprawdzono również okolice szpitala i poinformowano rodzinę, że trzeba złożyć zawiadomienie o zaginięciu. Syn mężczyzny zgłosił się na Komisariat III po godz. 12.00. Dyżurny przekazał informację wszystkim patrolom w mieście. W niedzielę przed południem mężczyzna został znaleziony przez funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego KMP w Radomiu w okolicach szpitala. Wezwano karetkę. Mężczyzna był komunikatywny, zabrano go do szpitala. Z informacji, które otrzymali policjanci wynikało, że staruszek był w stanie stabilnym i miał pozostać na obserwacji - mówi rzeczniczka.
Dziś przed południem, do tej bulwersującej sprawy odniósł się Mazowiecki Szpital Specjalistyczny. W komunikacie czytamy m.in., że pacjent został rzeczywiście przywieziony karetką pogotowia na SOR w piątek, 19 czerwca ok. godziny 14.00, ale oczekując na konsutację internistyczną, między 16.00 a 16.30 sam oddalił się z lecznicy - mówi rzeczniczka szpitala Karolina Gajewska:
- Po wstępnym badaniu na triage'u chory otrzymał kolor zielony - jest on przydzielany pacjentom, którzy są wydolni krążeniowo i oddechowo, wymagający podstawowej diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej. Pacjent oczekiwał na konsultację internistyczną. Ok. g. 16.00-16.30 został poproszony do gabinetu lekarskiego, jednak pacjenta już nie było. Personel Szpitalnego Oddziału Ratunkowego natychmiast rozpoczął poszukiwania mężczyzny na oddziale, zawiadomiono również lekarza dyżurnego oraz ochronę szpitala, która poszukiwała pacjenta na terenie wokół placówki. Szpital poinformował policję o zaginięciu pacjenta. Funkcjonariusze znaleźli mężczyznę 21 czerwca ok. godz. 13.00. Pacjent ponownie trafił na SOR. W nocy ok. godz. 3.00 pacjent zmarł - dodaje.