RADOM
Ludzie zaczęli wypalać trawy. To śmiertelne niebezpieczeństwo
W tym roku mazowiecka straż pożarna odnotowała 120 pożarów traw, z czego aż 76 w marcu. Podpalanie nieużytków to śmiertelne niebezpieczeństwo nie tylko dla zwierząt, ale i ludzi.
Każdego dnia spływają informacje o kolejnych pożarach traw. W województwie mazowieckim strażacy odnotowali w tym roku 120 takich zdarzeń, z czego aż 76 w marcu.
Za większość pożarów odpowiada człowiek, bo wśród rolników nadal powszechne jest przekonanie, że wypalanie traw użyźnia glebę.
- Niestety, wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że wypalanie suchej trawy użyźni w sposób naturalny glebę, co spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Oczywiście jest to błędne myślenie. Ziemia wyjaławia się, a to atmosfery przedostaje się wiele trujących związków chemicznych - mówi Konrad Neska z radomskiej straży pożarnej.
W pożarach traw często giną zwierzęta, które akurat znajdują się w pobliżu lub na tym terenie założyły gniazda lub nory.
- Mamy sezon wiosenny, kiedy zaczynają się pożary. Przestrzegam, żeby nie wypalać łąk i suchych liści, bo to może zagrozić przyrodzie. Zwierzęta, które żyją w tych miejscach mogą zginąć. Mamy marzec - pojawiły się młode zające i dziki. Wiele młodych zwierząt ukrywa się w trawach i krzewach. Nie tylko niszczone są gniazda i legowiska, ale też młode zwierzęta - mówi Hubert Ogar z Nadleśnictwa Radom.
Łąki często sąsiadują z terenami leśnymi. Wiatr czy nagłe rozprzestrzenienie się ognia może spowodować także pożar lasu.
- Bardzo często bywa tak, że wypalane są łąki czy śmieci w pobliżu lasów i wiatr powoduje roznoszenie się ognia na tereny leśne - szczególnie na młody las. Żeby on był po pożarze w dobrej kondycji, to trzeba często kilkadziesiąt lat, natomiast w ciągu kilku minut potrafi być spalony - dodaje Hubert Ogar.
W przyszłym tygodniu leśnicy rozpoczną dyżury przeciwpożarowe.
- Od 15 marca zaczynamy stałe dyżury. Osoby będą dyżurować na wieżach i z góry obserwować, czy nie pojawił się dym - tłumaczy Hubert Ogar.
Wypalanie traw i pożary lasów co roku są dużym problemem w powiecie przysuskim.
- Analizy pokazują co roku, że najwięcej pożarów odnotowujemy przy nieużytkach rolnych. Często bywają przy tym duże straty, bo pożary przenosza się na obszary leśne czy pod zabudowania - powiedział bryg. Marcin Sokół, komendant przysuskiej straży pożarnej.
Po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko. Prędkość rozprzestrzeniania się pożaru może wynosić nawet ponad 20 km/h. W rozprzestrzenianiu ognia pomaga także wiatr. W przypadku dużej jego prędkości i gwałtownej zmiany kierunku, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
Wypalanie traw jest karalne. Mówi o tym ustawa o ochronie przyrody oraz rozporządzenie MSWiA w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów.
Za wypalanie traw grozi kara grzywny w wysokości nawet 5 tysięcy złotych, a jeśli w wyniku pożaru zagrożone jest życie ludzkie, można trafić do więzienia nawet na 10 lat.