To była właśnie sobota wspomnień, sobota spotkań po latach i nieuniknionych wzruszeń. Pionkowskie liceum to szkoła rodzinna, co można dwojako rozumieć. Z jednej strony nie jest to moloch pełen anonimowych ludzi, z drugiej strony - kształciły się tu całe rodziny. Podczas uroczystości można było spotkać babcię z wnukami i wszyscy ukończyli jedno liceum. Absolwenci szkoły pracują dziś w bardzo różnych zawodach, mieszkają w różnych miejscach w Polsce i poza jej granicami. To lekarze, nauczyciele, księża, prawnicy... W sobotę spotkali się, by powspominać. Swoimi wrażeniami podzielili się z nami absolwenci i obecni uczniowie.

Wszystko zaczęło się od Mszy Św., podczas której homilię wygłosił ks. Wojciech Jurkowski. Następnie uczestnicy przeszli do szkolnych klas. To najbardziej sentymentalna część programu. Wszak można było zobaczyć swoje i kolegów maturalne zdjęcia na tablo, oczywiście porozmawiać, powspominać. Druga część obchodów miała miejsce w Centrum Aktywności Lokalnej. Odbył się koncert, prowadzony zresztą przez nauczycieli - absolwentów szkoły. Wystąpili uczniowie i absolwenci, którzy zaprezentowali różnorodne talenty.  Były też przemówienia, podziękowania. Na ręce dyrektor Ewy Glegoły wręczony został medal Zasłużony dla Powiatu Radomskiego. Prof. Marek Wierzbicki opowiedział o historii szkoły. Nie musiał sięgać tylko do publikacji, dokumentów i wspomnień innych, sam bowiem uczęszczał do tego liceum. Nie zabrakło wspólnej fotografii i jubileuszowego tortu. Uczestnicy mogli też nabyć okolicznościową publikację, liczącą kilkaset stron oraz najnowszą powieść absolwentki liceum Renaty Chołuj. Ostatnim akordem jubileuszu był bal absolwentów. Oprócz wielu wrażeń po obchodach zostanie także kapsuła czasu i dąb pamięci.