REGION
W kampanii przeszkodziła policja... i inne przypadki
Kandydat założył komitet wyborczy, ale na tydzień przed wyborami miał stawić się do odbycia zastępczej kary pozbawienia wolności w wymiarze czterech dni kary. Mógł również zapłacić grzywnę, jednak wybrał... ukrywanie się przed policją. Kandydat złożył do sądu protest wyborczy, jego zdaniem cała sytuacja miała wpływ na wynik wyborów.
Sądowe podsumowanie wyborów
Sąd Okręgowy w Radomiu podsumował ubiegłoroczne wybory samorządowe. W porównaniu do poprzednich wyborów w 2014 roku, do sądu wpłynęło zdecydowanie więcej spraw wyborczych. Jak wynika ze statystyk, w 2018 roku zgłoszone zostały 52 sprawy z czego 18 dotyczyło ważności wyborów. Pozostałe związane były z wydaniem orzeczenia w trybie wyborczym - zakazanie czy sprostowanie wypowiedzi lub przepadek określonych materiałów wyborczych.
Jeśli chodzi o protesty dotyczące ważności wyborów: 12 zostało pozostawionych bez dalszego biegu, 5 oddalono, jedno postępowanie oddalono. Sprawy pozostawione bez dalszego biegu oznaczają, że sąd zapoznał się ze sprawą, jednak uznał, że protest zgłoszony został przez osobę nieuprawnioną lub we wniosku nie zostały sformułowane zarzuty. W wielu przypadkach protesty składali sami kandydaci, co jest niezgodne z prawem - protest może złożyć pełnomocnik komitetu lub wyborca. - Jeśli chodzi o przepisy kodeksu wyborczego, one są bardzo przejrzyste. Tam jest dokładnie napisane, kto może taki protest wnieść. To może świadczyć o braku znajomości prawa - zauważa sędzia Arkadiusz Guza - rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu i wyraża nadzieję, że przy kolejnych wyborach protestów będzie mniej:
Złożone protesty wyborcze, poza tym, że w wielu przypadkach składane były przez osoby nieuprawnione, łączy również tematyka. Składane protesty dotyczyły nieważnych głosów, które mogłyby przeważyć szalę zwycięstwa czy jednego głosu rozliczonego niepoprawnie.
Dla porównania po wyborach samorządowych w 2014 roku zgłoszonych zostało w sumie 19 spraw, z czego 14 dotyczyło ważności wyborów.
Kandydat się ukrywał...
Składane protesty w większości spraw dotyczyły problemów komisji wyborczych. W grę wchodziły również kwestie rodzinnych powiązań między kandydatami i członkami komisji czy niemożności głosowania w danym miejscu - te składane były przez wyborów.
Wśród najbardziej "spektakularnych" protestów była sprawa zgłoszona przez kandydata z jednej spod grójeckich gmin. Kandydat założył komitet, ale na tydzień przed wyborami miał stawić się do odbycia czterech dni kary zastępczej. Mężczyzna nie zapłacił kary grzywny, która mogłaby uchronić go przed aresztem w wysokości 315 złotych, nie stawił się do odbycia kary i jak zarzuca - zamiast prowadzić kampanię musiał się ukrywać, a to zaważyło na ważności wyborów:
Protest został pozostawiony bez biegu ponieważ złożył go sam kandydat. Sprawa jest prawomocna.
To nie jedyny protest wyborczy dotyczący ziemi grójeckiej. Protest dotyczył wyborów do Rady Miejskiej w Grójcu przeprowadzonych w okręgu nr 1 w Obwodowej Komisji nr 3. Kwestia dotyczyła 250 nieopieczętowanych kart wydanych wyborców. Wnioskodawca zarzucał, że gdyby karty były opieczętowane, to wynik mógłby być inny. Sąd uznał, że osoba, która złożyła ten wniosek nie była osobą uprawnioną do składania protestu wyborczego - był to kandydat na radnego. Były jeszcze dwa protesty związane z nieopieczętowanymi kartami, jednak w obu przypadkach sąd uznał, że nie miało to wpływu na wynik głosowania.
Kolejny z wnioskodawców również był kandydatem do Rady Miejskiej w Grójcu. Zarzucał, że na jego kandydaturę nie było żadnego głosu, chociaż zarówno on sam jak i członkowie jego rodziny głosowali właśnie na niego. W tym przypadku protest również został oddalony ponieważ wnioskodawca był kandydatem, a co za tym idzie - nie był uprawniony do składania protestów.
Pojawił się również protest dotyczący złamania ciszy wyborczej. Sprawa dotyczyła drugiej tury wyborów w Iłży:
W wyborach do Rady Miejskiej w Iłży zgłoszony był także protest dotyczący jednego głosu, który mógł zaważyć na wyniku, jednak z uwagi na to, że wnioskodawcą był kandydat - został on oddalony. Podobne protesty składali również kandydaci z Pionek czy Zwolenia.