REGION
Setki pożarów traw w regionie
Pożary traw w regionie można już liczyć w setkach. To prawdziwa plaga.
Od początku tego roku radomscy strażacy wyjeżdżali aż 193 razy do pożarów traw. Najwięcej w gminie Jedlińsk - 70 razy. W powiecie przysuskim strażacy interweniowali 82 razy.
- Za większość pożarów traw odpowiedzialny jest człowiek. Niestety, wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że wypalanie suchej trawy użyźni w naturalny sposób glebę, co spowoduje szybszy, bujniejszy odrost młodej trawy, a tym samym przyniesie korzyści ekonomiczne. Oczywiście jest to błędne myślenie. Ziemia wyjaławia się, a do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych, będących truciznami zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt - mówi kpt. Konrad Neska z radomskiej straży pożarnej.
Wypalanie traw to również duże zagrożenie dla lasów. Łąki często sąsiadują z gruntami leśnymi, a w przypadku pożaru, ogień często przenosi się na drzewa. Mówi Jerzy Jacek Karaśkiewicz, nadleśniczy Nadleśnictwa Radom.
W okresie zimowo-wiosennym trawy są suche i palą się szybko. Prędkość rozprzestrzeniania się pożaru może wynosić nawet ponad 20 km/h. Wiatr często przenosi ogień na pobliskie zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
Wypalanie traw jest karalne. Mówi o tym ustawa o ochronie przyrody oraz rozporządzenie MSWiA w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów.
Za wypalanie traw grozi kara grzywny w wysokości nawet 5 tysięcy złotych, a jeśli w wyniku pożaru zagrożone jest życie ludzkie, można trafić do więzienia nawet na 10 lat.