Do zdarzenia doszło 11 czerwca po północy. Swąd dymu jako pierwsza poczuła babcia dzieci, pani Teresa. Pożar wybuchł na piętrze, gdzie znajdowała się też siostra gospodarza domu, pani Wanda. To ona poniosła najpoważniejsze obrażenia. Kobieta przewieziona została do szpitala. Wystraszone dzieci pobiegły po pomoc do sąsiadów, którzy zadzwonili po straż i zaopiekowali się nimi podczas akcji ratowniczej. Podczas niej poważnych obrażeń doznał również dziadek wnucząt, pan Krzysztof, który narażając swoje zdrowie i życie próbował ugasić ogień i ratować co się da. To, czego nie pochłonęły płomienie, zostało zalane przez wodę.

Z pomocą natychmiast ruszyli sąsiedzi, u których rodzina znalazła schronienie oraz Stowarzyszenie Miłośników Przeszłości "Gniewosz" - mówi Anna Bachanek:

Konstrukcja domu została poważnie naruszona, piętro domu nadaje się jedynie do rozbiórki, jeżeli zostanie wyrażona zgoda na remont parteru, koszt może być ogromny, porównywalny do kosztu budowy nowego domu. Dlatego organizatorzy założyli sobie za cel zebranie 300 tys. złotych.

Żywioł pochłonął cały dobytek ich życia. W jednej chwila rodzina straciła dach nad głową, a wraz z nim poczucie bezpieczeństwa.

- Zwracamy się do ludzi dobrej woli, firm i wszystkich, którzy chcieliby pomóc o wsparcie finansowe. Razem pomóżmy zrealizować marzenia rodziny o powrocie do normalności, przywróćmy uśmiech na twarzach dzieci i spokój w sercach dziadków - mówi Anna Bachanek.

Apel o pomoc kierowany jest nie tylko do osób prywatnych, ale i firm budowlanych.

Zainteresowani mogą wpłacać pieniądze na portalu zrzutka.pl.