Było to spotkanie 23. kolejki siatkarskiej PlusLigi. Podopieczni Roberta Prygla mimo porażki i kilku błędów, których można było uniknąć pokazali dobrą grę i zgodnie z zapowiedziami nie oddali zwycięstwa łatwo.

Pierwszy set zdecydowanie należał do radomian, którzy tempo narzucili już w pierwszych minutach meczu. Bez trudu zbudowali pięciopunktową przewagę i chociaż goście odrabiali straty, to nie udało im się zwyciężyć tej części meczu. Dzięki m.in udanym akcjom Davida Smitha oraz dobrym zagrywkom Wojciecha Żalińskiego pierwszy set zakończył się wynikiem 25:16 dla gospodarzy.

W drugim secie oba zespoły zaprezentowały wyrównany poziom. Ani gospodarze ani goście nie pozwalali rywalowi na zbudowanie zbyt dużej przewagi. Jednak lepsza niż w poprzedniej części passa wyraźnie podbudowała zawodników Skry, którzy budowali swoją przewagę. Drugi set dał wynik 25:19 dla gości.

Po przerwie Czarni jakby z nową energią wyszli na boisko. Chociaż gra - podobnie jak w drugim secie - była wyrównana, to w połowie partii "Wojskowi" wysuwali się na prowadzenie. Goście nie zostawali jednak w tyle i powoli odrabiali straty. Finalnie, po emocjonującej końcówce na tablicy wyświetlił się wynik 25:22 na korzyść Czarnych.

Mimo to goście nie dali wybić się z rytmu i w czwartym secie wyraźnie dominowali doprowadzając nawet do siedmiopunktowej przewagi. Zmiany z zespole "Wojskowych" poprawiły sytuację zespołu, jednak nie na tyle, by gospodarze zdołali odrobić straty. Bełchatowianie wygrali tę część 25:17 co oznaczało emocjonującego tie-breka.

Ostatnia część należała już do gości. Chociaż radomianie starali się gonić rywala, to zawodnicy Skry w tym secie byli niepokonani. Piąta część meczu zakończyła się wynikiem 15:10 dla bełchatowian.

Przed siatkarzami Cerrad Czarnych Radom kolejny mecz już w najbliższą niedzielę - tym razem na wyjeździe. "Wojskowi" zmierzą się z LOTOS-em Trefl Gdańsk. Początek spotkania o godz. 14:30.