SPORT
Skandal na meczu. Klub odpowiada
Są zatrzymani po sobotnim meczu Radomiaka z ŁKS-em. Jeden z pseudokibiców strzelał racami w ochroniarzy. - Ubolewamy, że tak incydent miał miejsce. Klub podejmie działania. Ochrona na pewno będzie wzmożona - mówi Michał Szprendałowicz, rzecznik Radomiaka. Sprawę bada komisja dyscyplinarna PZPN.
7 osób zatrzymanych, ponad 200 wylegitymowanych i 42 mandaty - to bilans po sobotnim meczu Radomiaka z ŁKS-em Łódź. W czasie spotkania na trybunach pojawiła się pirotechnika, a jeden z bandytów - bo inaczej nie można go nazwać - strzelał środkami pirotechnicznymi w ochroniarzy i fanów przeciwnej drużyny.
Jak mówi Justyna Leszczyńska z radomskiej policji, jeden z zatrzymanych był poszukiwany listem gończym. Pozostali zostali ukarani za zakłócanie porządku. Policja nie ujawnia, czy udało się zatrzymać chuligana, który atakował ochroniarzy.
Działacze klubu ubolewają, że do takiego incydentu doszło i zapewniają, że zostaną zaostrzone kontrole przy wejściu na stadion.
- Szkoda, ubolewamy, że taki incydent miał miejsce, bo w ostatnich tygodniach na Radomiaku panuje rodzinna atmosfera i gdzieś ta praca całego klubu, wszystkich pracowników na poprawę wizerunku, na zapełnianie stadionu - to wszystko przynosi dobre efekty i szkoda, że taki incydent miał miejsce właśnie w trakcie takiego meczu z ŁKS-em Łódź miał miejsce, cały stadion ludzi... Klub podejmie działania i będziemy dbać o to, by w kolejnych meczach takich sytuacji nie było - mówi Michał Szprendałowicz, rzecznik Radomiaka.
- Zgromadziła się rekordowa liczba ponad 4 tysięcy widzów, natomiast trafił się jeden idiota, który całość zespuł i jego zachowanie powinno być ścigane przez odpowiednie organy. Uważam, że ten człowiek powinien być odnaleziony i odpowiedzieć za swoje czyny - mówi Grzegorz Stępień, redaktor naczelny portalu radomsport.pl
Paweł Jaśkiewicz, redaktor portalu sportradom.pl i obserwator radomskiego sportu uważa, że to kibice powinni uniemożliwić swobodne działanie stadionowym bandytom.
- Moim zdaniem to jest po prostu skandal i kibice powinni sami go znaleźć i sami go osądzić. Pytanie - czy oni chcą mu przyzwalać, czy nie. Jeżeli przyzwalają na to, to godzą się na tego typu akcje i chcą, żeby ich piękne oprawy były przykrywane przez gościa, którego cała Polska zapamięta, że gość z rakietnicą strzelał w policjantów - mówi Paweł Jaśkiewicz.
Inną sprawą jest używanie środków pirotechnicznych na meczach. Prawo tego zabrania, ale na wielu stadionach, nie tylko w Polsce, race pojawiają się na większości spotkań. Na kluby najczęściej nakładane są kary finansowe. Michał Szprendałowicz zapewnia, że w kolejnych meczach ochrona będzie wzmożona i klub zrobi wszystko, żeby do podobnych sytuacji nie doszło w przyszłości.
Według Pawła Jaśkiewicza pirotechnika na stadionach może być używana, ale tylko pod warunkiem, że nie stanowi ona zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. - Wszystko zależy od ilorazu inteligencji używającego - mówi.
Innego zdania jest Grzegorz Stępień. - Regulamin jest regulaminem. Jeżeli mówi jasno, że wnoszenie, a tym bardziej używanie środków pirotechnicznych jest zakazane, to powinniśmy się tego trzymać - dodaje.
Kwestia pirotechniki na trybunach jest tematem, który od lat dzieli środowisko Polskiego Związku Piłki Nożnej. Prezes Zbigniew Boniek wielokrotnie podkreślał, że trzeba znaleźć odpowiednie wyjście z tej sytuacji, bo obecnie jest to łamanie prawa, ale "oprawa na trybunach musi być".