Siatkówka
PlusLiga: PGE Skra pokonała Cerrad Enea Czarnych Radom
Cerrad Enea Czarni Radom przegrali z PGE Skrą Bełchatów. Nie brakowało emocji!
Gdy do Radomia przyjeżdża Skra Bełchatów można być pewnym, że hala MOSiR wypełni się do ostatniego miejsca. Mecze obu drużyn zawsze budziły wiele emocji, co potwierdziły wyniki w ostatnich latach - z 8 poprzednich spotkań aż 6 zakończyło się tie-breakiem. Pół godziny przed rozpoczęciem trudno było znaleźć wolne miejsce.
I set:
Mecz lepiej rozpoczęła PGE Skra Bełchatów. "Wojskowi" przegrywali 5:9 i już na początku o czas poprosił trener Robert Prygiel. Goście po chwili powiększyli przewagę do 5 punktów - 6:11. Radomianie mieli problemy z przyjęciem oraz atakiem, a Skra wykorzystywała swoje atuty i prowadziła grę. Przy stanie 15:20 wiadomo było, że "Wojskowi" musieliby dokonać cudu, żeby dogonić renomowanego rywala. Niespodzianki nie było - zagrywka w siatkę Dejana Vinčića zakończyła seta - 19:25. Warto przywołać dwie liczby - 14% skuteczności w ataku Wojciecha Włodarczyka i 17% Karola Butryna.
II set:
Cerrad Enea Czarni Radom na początku drugiego seta zaprezentowali się lepiej niż w pierwszym. Po skuteczny bloku "Wojskowi" prowadzili 8:6. Błyskawicznie zareagował trener Skry Michał Mieszko Gogol, który poprosił o czas. Po przerwie goście zdobyli dwa punkty i doprowadzili do remisu - 8:8. Radomianie jednak nie pozwolili Skrze długo cieszyć się takim wynikiem i ponownie wyszli na prowadzenie - tym razem 14:11. Chwilę później było już 17:11 i tym razem to goście byli w opałach. Cerrad Enea Czarni Radom takiej przewagi nie zmarnowali i wygrali drugiego seta 25:18!
III set:
Trzecią odsłonę lepiej zaczęła Skra, ale Cerrad Enea Czarni Radom wyszli na prowadzenie 6:5. W kolejnych punktach lepiej radzili sobie goście (8:10). Radomianie jednak nie odpuszczali i doprowadzili do remisu (12:12). Po asie serwisowym Petkovića Skra prowadziła 15:13 i o czas poprosił trener Robert Prygiel. Przewaga gości długo utrzymywała się na poziomie 1-2 punktów. Cerrad Enea Czarni Radom po skutecznym bloku doprowadzili do remisu 19:19, a po chwili po autowym ataku Petkovića wyszli na prowadzenie 20:19. Kolejny punkt zdobyła jednak Skra, a na zagrywce pojawił się Milad Ebadipour. As serwisowy Irańczyka ponownie dał gościom prowadzenie. Gdy wydawało się, że Skra wygra trzeciego seta 25:23, trener Robert Prygiel poprosił o sprawdzenie ostatniej akcji. Challenge okazał się skuteczny i siatkarze z Bełchatowa musieli wrócić na parkiet, żeby walczyć o kolejne punkty. Przy stanie 25:26 na parkiecie zrobiło się zamieszanie. Nerwy puściły Ebadipourowi i Petkovićowi ze Skry oraz Michałowi Filipowi z Czarnych. Sędzia ukarał Ebadipoura i Filipa czerwonymi kartkami. Niemal doszło do rękoczynów. Po ostudzeniu negatywnych emocji punkt zdobyli radomianie i wyrównali (26:26). Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali siatkarze Skry, którzy wygrali 33:31.
IV set:
Pierwszy punkt w czwartym secie powędrował na konto PGE Skry Bełchatów. Gdy radomianie doprowadzili do remisu (3:3), cztery kolejne piłki wygrali goście i czas wziął trener Robert Prygiel. "Wojskowi" przegrywali już 4:9, ale tutaj nastąpił punkt zwrotny. Cerrad Enea Czarni Radom zdołali zbliżyć się na jeden punkt (8:9) i tym razem o przerwę poprosił Michał Mieszko Gogol. Skuteczny challenge trenera Prygla dał radomianom prowadzenie 12:11. Kolejny fragment gry należał jednak do gości, którzy zbudowali trzypunktowe prowadzenie (16:19). Radomianie jednak nie odpuszczali. Dwie punktowe zagrywki Protopsaltisa dały Cerrad Enea Czarnym Radom prowadzenie 20:19. Końcówka czwartego seta należała do Skry. Goście zdobyli trzy punkty z rzędu i wygrali 25:22.
Cerrad Enea Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25; 25:18; 31:33; 22:25)