DIECEZJA RADOMSKA
Bp Tomasik: stan wojenny jest ostrzeżeniem
Bp radomski Henryk Tomasik zachęcił do modlitwy za Polskę, abyśmy nigdy nie występowali przeciwko sobie. 13 grudnia minie 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Według szacunków IPN, w regionie radomskim internowano ok. 130 osób.
W grudniu 1981 bp Henryk Tomasik miał za sobą kilka lat kapłaństwa, pracował w duszpasterstwie akademickim w Lublinie i mieszkał u księży marianów. - Przygotowywałem wówczas pracę doktorską, jeździłem do Lublina, na każdy wyjazd musiałem mieć zaświadczenie o przemieszczaniu się. Autobus był zawsze zatrzymywany przez patrol żołnierzy. Młodzi chłopcy stali na mrozie i sprawdzali dokumenty. Myślę, że oni nie aprobowali tej pracy, ale gdybym nie miał zaświadczenia zostałbym aresztowany. Staliśmy po obu stronach barykady, nie walczyliśmy, ale byliśmy przeciwko sobie - wspomina ordynariusz radomski.
Bp Tomasik powiedział, że bolesnym wydarzeniem jest każdy podział w jednym narodzie. Według niego stan wojenny był takim podziałem, bo to "wydarzenie postawiło jednych ludzi przeciw drugim". - To był symbol stanu wojennego. Każdy podział jest bardzo bolesny i przynosi smutne owoce. Był bolesnym doświadczeniem. Historycy czy politycy różnie to oceniaj, nawet w ostatnich dniach słyszeliśmy pochwały dotyczące stanu wojennego – zauważył z przykrością biskup Tomasik w audycji "Kwadrans dla Pasterza" na antenie Radia Plus Radom.
Bp Tomasik zwrócił uwagę, że stan wojenny boleśnie doświadczył internowanych. Były też śmiertelne ofiary. - Stan wojenny jest ostrzeżeniem, jak daleko mogą prowadzić podziały. Prośba do polityków, by nie służyli podziałom. Polityka to troska o dobro wspólne, która zakłada współpracę, szukanie rozwiązań. Wielka prośba do polityków, by szukali rozwiązań w zgodzie i z zachowaniem kultury. To również prośba, abyśmy w parafiach budowali jedność, nie szukali argumentów przeciwko innej grupie, czy osobom. Zawsze egoizm i stawianie siebie ponad innych, będzie prowadził do problemów - mówił biskup Tomasik
Dodał, że "katolik powinien szukać prawdy". - Ale nawet kiedy ją zdobędzie i ma świadomość, że przeciwnik nie ma racji, nie powinien nikogo potępiać - zwrócił uwagę ordynariusz radomskiej.
Według szacunków IPN, w regionie radomskim internowano ok. 130 osób, wśród nich Andrzeja Sobieraja, który razem z Januszem Onyszkiewiczem i Antonim Tokarczukiem przebywał w więzieniu ponad rok - najdłużej spośród wszystkich zatrzymanych wówczas w kraju.
W Radomiu, w kościele księży jezuitów, odprawiano Msze św. w intencji Ojczyzny na początku lat 80. Rozpoczął je na prośbę działaczy podziemia o. Hubert Czuma. Gromadziły one tysiące radomian. Udział w nich traktowano jako manifestację przeciwko stanowi wojennemu.
W Radomiu w stanie wojennym pomagano internowanym i represjonowanym. W tych tragicznych chwilach w historii polskiego narodu, ówczesny biskup sandomiersko-radomski Edward Materski, celebrował Msze święte dla więźniów politycznych.
- Otrzymaliśmy pozwolenie na celebrowanie Mszy świętych dla internowanych, ale był jeden warunek, aby w liturgii uczestniczyło nie więcej niż 40 osób. W ten sposób sprawowaliśmy Msze trzy razy dziennie. Ci ludzie byli nam wdzięczni. Wszyscy otrzymali również egzemplarze Nowego Testamentu. Kiedyś szedłem korytarzem więzienia i ktoś zaczął mnie gonić. Pomyślałem, że zgubiłem drogę i strażnik chciał mi wskazać drogę wyjścia. A on, ku mojego zdziwieniu poprosił o Pismo Święte - wspominał kilka lat temu nieżyjący już bp Materski.
Pamięta również, że obecny kościół katedralny w Radomiu był w czasie stanu wojennego punktem informacyjnym. - Po wieczornej Mszy świętej były przekazywane informacje dla osób, których bliscy byli internowani. W tym czasie również powstał komitet społeczny, który opiekował się wszystkimi rodzinami, których bliscy byli uwięzieni – mówił pierwszy biskup radomski.
W czasie stanu wojennego strajkowała ówczesna Wyższa Szkoła Inżynierska. Strajk rozpoczął się 26 października 1981 roku i trwał 49 dni. Był to najdłuższy protest akademicki w dziejach PRL. W strajk włączyło się ok. 400 osób. Jako pierwsi zaprotestowali pracownicy naukowi Wyższej Szkoły Inżynierskiej, po kilku dniach przyłączyli się studenci. Strajk poparło 70 uczelni w Polsce. Niezwykłe było poparcie protestu przez partyjny komitet uczelniany w Szczecinie.