DIECEZJA RADOMSKA
Halloween to skomercjalizowany lęk
Cukierek albo psikus, upiorne przebrania, wszechobecne dynie. Tak najczęściej postrzegamy Halloween, czyli zwyczaj wyrosły z pogańskich celtyckich wierzeń, który na dobre zadomowił się w kulturze anglosaskiej. A gdzie zaczyna się problem?
Tak jak choćby Walentynki tradycja Halloween wkroczyła do Polski. Informacje o Halloween można znaleźć w podręcznikach do języka angielskiego. Często właśnie to angliści organizowali w Polsce pierwsze zabawy związane z Halloween. Upiorna stylizacja przypadła do gustu również części młodzieży. Skorzystał na tym biznes. - Halloween to praktyka popkulturowa, czyli powierzchowna, praktyka, na której pewnie ktoś chce zarobić - zauważa egzorcysta ks. Sławomir Płusa.
Na pierwszy rzut oka Halloween nie ma konotacji pozytywnych czy negatywnych. Jest okazją do zabawy, w której niektórzy się odnajdują, a inni nie. Ks. Płusa zachęca jednak do zwrócenia uwagi na genezę tego zwyczaju. - W kulturze pogańskiej złe duchy czy też bóstwa należało przekupić, żeby były przychylne, stąd ten dar w postaci czegoś słodkiego albo jakichś prezentów dla bóstw. Taką rolę też spełniały też dynie nawiązujące do czaszek. One miały odstraszać złe duchy. To jest podejście bardzo zabobonne. W zabobonach chodzi o to, aby zjednać sobie przychylność kogoś, kto jest moim duchowym przeciwnikiem i w związku z tym muszę dokonać jakiejś czynności magicznej - mówi ks. Płusa.
Oprócz pogaństwa, zabobonu Halloween niesie również za sobą lęk. - Wywoływanie lęków jest antychrześcijańskie. Jako przykład mogę podać historię amerykanki, która zarabiała na życie pisaniem horrorów. Po nawróceniu na chrześcijaństwo stwierdziła, że nie jest w stanie dalej tego robić. Nie da się połączyć tych dwóch rzeczy, bo Bóg prowadzi człowieka do życia w pokoju, do ufności. W miłości nie ma lęku. To jest chrześcijański punkt odniesienia. W momencie, kiedy zaczynam straszyć, nawet dla niewinnej zabawy to już ta granica. Nie straszymy się, bo lęk może wywołać skutki nie do przewidzenia - przekonuje ks. Sławomir Płusa. Sytuacja jest tym gorsza, kiedy straszenie, czy wchodzenie w takie sytuacje lękowe wpisane zostaną w brak lub słabą wiarę. - W tym wypadku może zameldować się autentyczny zły duch lęku i zacznie się straszenie po nocach, koszmary albo też dręczenie demoniczne - ostrzega nasz rozmówca.
- Odpowiedzią chrześcijaństwa na różne sposoby radzenia sobie z rzeczywistością duchową, która nas przerasta, jest modlitwa. Bóg objawił się nam jako prawdziwy człowiek. Bóg jest blisko nas w swoim Synu - Jezusie Chrystusie. Jest Duch Św., który działa w Kościele i w związku z tym możemy modlitwą pomóc zmarłym. W kościele katolickim oprócz kultu świętych, którzy nam pokazują, że Bóg jest silniejszy, od grzechu, że człowiek przeznaczony jest do pięknego życia, mamy też Dzień Zaduszny i modlimy się zmarłych, wierząc w moc ofiary Chrystusa, a nie w jakieś zabiegi czy kulty - mówi ks. Płusa.