RADOM
Zabiegają o środki na film
Pierwsze zdjęcia mają być kręcone w tym roku, w 40. rocznicę robotniczego protestu w Radomiu, zaś premierę zaplanowano w 2018 roku. Film ma zostać zatytułowany "Klecha" i dotyczy wydarzeń z czerwca 1976 roku. Jednym z bohaterów zrywu radomskich robotników był właśnie ks. Roman Kotlarz, który był prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa i zmarł na skutek pobicia przez "nieznanych sprawców".
- Proponujemy, by Radom był koproducentem obrazu, a więc będzie mógł liczyć na zyski z dystrybucji naszego fabularnego filmu - mówił dzisiaj Jacek Gwizdała, producent i reżyser. - Rozmowy z tej sprawie rozpoczęliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Szkoda, że do dzisiaj nie udało się ustalić konkretów - dodał filmowiec.
Mateusz Tyczyński z kancelarii prezydenta Radomia mówił, że trudno będzie znaleźć środki na sfinansowanie filmu. - W tym roku odbędą się obchody 40. rocznicy Czerwca 1976 roku. szukamy wciąż środków na ich organizację. Mimo całej otwartości dla filmu, deklarujemy wsparcie organizacyjne. Nie wykluczamy, że w przyszłości uda się znaleźć formułę, by miastu zaistnieć w tej produkcji - mówił Mateusz Tyczyński. Dodał, że w najbliższych tygodniach odbędzie się spotkania Jacka Gwizdały z prezydentem Radomia.
Swoje poparcie dla filmu wyrazili m.in. abp Wacław Depo z Częstochowy, bp Henryk Tomasik z Radomia i bp Krzysztof Nitkiewicz z Sandomierza.
Ks. Roman Kotlarz (1928-1976) 25 czerwca 1976 r. znalazł się - jak sam pisał - "świadomie i dobrowolnie" w ogromnej rzeszy strajkujących z Zakładów Metalowych Waltera w Radomiu. Następnie ze schodów kościoła Świętej Trójcy błogosławił protestujących robotników w czasie manifestacji.
Po wydarzeniach Czerwca '76 ks. Kotlarz modlił się w parafii w Pelagowie wraz z wiernymi w intencji pobitych, aresztowanych i usuwanych z pracy robotników. W kazaniach domagał się szacunku dla człowieka i jego pracy, piętnował kłamstwo i brak sprawiedliwości w PRL. Wzywany na przesłuchania, przechodził "ścieżki zdrowia", kilkakrotnie w okrutny sposób został pobity do nieprzytomności przez "nieznanych sprawców".
Po trzydniowym pobycie w szpitalu zmarł 18 sierpnia. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu była niewydolność mięśnia sercowego. Mimo wielu świadectw o znęcaniu się nad księdzem, lekarze nie stwierdzili obrażeń mogących powstać po pobiciu.