Radom 90.7 FM | Końskie i Opoczno 94 FM | Skarżysko Kam. 94.5 FM | Kozienice 97.9 FM
Na antenie:
PRZEBOJE Z NUTĄ NOSTALGII
Radio Plus Radom
Patron dnia: św. Gelazy I, papież
Dziś jest: Czwartek, 21 listopada 2024

RADOM

Upamiętnili ofiary na Firleju

poniedziałek, 04 kwietnia 2016 14:21 / Autor: Michał Kaczor
fot. Michał Kaczor/Radio Plus Radom
Michał Kaczor

Rajd Pamięci oraz uroczystości z udziałem władz miasta i przedstawicieli wielu instytucji. Tak upamiętniono 76 rocznicę masowych egzekucji na Firleju.

Radomski Firlej był miejscem straceń. W pobliskim lesie SS i Gestapo wykonywały wyroki śmierci na ludności polskiej i żydowskiej. Eksterminacja była jednym z narzędzi polityki prowadzonej przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich. Jak mówi dr Sebastian Piątkowski z radomskiej delegatury IPN. - Już w 1939 roku zaczęto w Radomiu przeprowadzać egzekucje w okolicach Mroczkowa, Cerekwii, Kosowa. Były to egzekucje pojedynczych osób. Wiosną 1940 roku Niemcy przeprowadzili pacyfikację wsi w powiecie opoczyńskim i koneckim. Wsi, które wspomagały oddział majora Dobrzańskiego "Hubala". Aresztowano wówczas wielu rolników i pojawiła się konieczność przeprowadzenia podczas jednego dnia masowej egzekucji 141 osób. Miejscem stracenia był Firlej. Później się okazało, że został on stałym miejscem egzekucji.

Do dziś nie wiadomo, ile osób zostało straconych na Firleju. Powojenne śledztwa, prowadzone m.in. przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich, pozwoliły na ustalenie, że liczba ta wynosi przynajmniej 6 tysięcy. Jak dodaje historyk. - Ta liczba jest niemal pewna. Pojawiły się pewne przesłanki, że może być ona dwukrotnie wyższa, ale moim zdaniem to są zawyżone szacunki. Nie chodzi o to, czy straconych zostało 6, 12, czy 15 tysięcy osób, bo jest to miejsce bardzo tragiczne dla Radomia i całej centralnej Polski.

W uroczystościach upamiętniających wzięli również udział kombatanci, którzy pamiętają okres tych tragicznych wydarzeń. - Podczas takich uroczystości wraca to, co było. Przeżywało się to. Pamiętamy nieustającą trwogę, bo przecież każdego dnia mogli kogoś aresztować. Nieważne, czy należał do jakiejś organizacji, czy nie. Tak, jak im się podobało. Czuliśmy dzisiaj smutek i żal, że to tak się potoczyło. Co roku bierzemy tutaj udział w uroczystościach jako kombatanci. W czasie wojny przebywałem w obozie jenieckim, ale Niemcy nas oszczędzili. Prawdopodobnie dlatego, że prawie wszyscy z nas byli ranni - bez nóg, bez rąk.