RADOM
Wszyscy pomagają bezdomnym
Straż Miejska i radomska Caritas rozdają bezdomnym ciepłe posiłki. Z kolei streetworkerzy sprawdzają, czy bezdomni nie potrzebują pomocy medycznej. Policjanci regularnie sprawdzają miejsca, gdzie mogą przebywać osoby bezdomne, oferując pomoc w zmianie warunków ich bytowania. Od kilku dni temperatura w nocy spada poniżej kilkunastu stopni Celsjusza.
Patrol straży miejskiej wraz z wolontariuszami Caritas dowozi bezdomnym gorący posiłek. Takich miejsc w mieście jest około 30. W czasie mrozów bezdomni otrzymują też pieczywo i żywność w puszkach.
Dom dla Bezdomnych w Radomiu przy ul. Zagłoby 3, który prowadzi diecezjalna Caritas, czynny jest całą dobę. Mogą tu przyjść bezdomni, by spędzić noc i się ogrzać. Przygotowano dla nich 55 miejsc. - Jeśli zajdzie potrzeba, będzie ich więcej. Mamy łóżka polowe i materace - mówi dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej ks. Grzegorz Wójcik.
Justyna Leszczyńska z radomskiej policji mówi, że zima i towarzyszące jej mrozy są ciężkim i niebezpiecznym czasem dla osób bezdomnych. Szukając schronienia w opuszczonych budynkach, piwnicach, na terenie ogródków działkowych bardzo często pozbawieni są ogrzewania i podstawowych środków do życia. Zaangażowani w działania są przede wszystkim dzielnicowi, którzy posiadają dużą wiedzę na temat środowiska bezdomnych i tego gdzie szukają schronienia. Zadaniem policjantów jest stałe monitorowanie i uaktualnianie danych.
- Sprawdziliśmy kilkanaście miejsc, w których żyją ludzie pozbawieni dachu nad głową. W trakcie działań wylegitymowaliśmy osoby, którym zaproponowaliśmy pomoc w zmianie ich sytuacji bytowej. Wskazywaliśmy, gdzie mogą skorzystać z tymczasowych miejsc noclegowych, pomocy medycznej czy ciepłych posiłków - mówi Justyna Leszczyńska.
Należy pamiętać, że na wychłodzenie organizmu są szczególnie narażone osoby nietrzeźwe przebywające na dworze. - Jeśli widzimy takiego człowieka, nie wahajmy się zadzwonić na numer alarmowy, aby powiadomić o tym funkcjonariuszy. Każde takie zgłoszenie jest natychmiast sprawdzane - mówi Justyna Leszczyńska. - Pamiętajmy, że czasami tylko jeden telefon może uratować komuś życie. Wystarczy zadzwonić na telefon alarmowy 997 lub 112 - dodaje policjantka.