To nieznaczne poluzowanie dotychczasowych ograniczeń może wpłynąć na zwiększenie konsumpcji. Powinna być to zatem dobra informacja dla np. właścicieli małych sklepów. Czy drobni przedsiębiorcy cieszą się z tego, że rozpoczyna się "rozmrażanie" gospodarki? 

- Tak, ale obawy wciąż pozostają - mówi Aneta Czarnecka, właścicielka sklepu z żywnością. - Wirus nie zniknął, a my musimy pracować w bardzo trudnych dla nas warunkach. Z drugiej strony, jeśli nie będziemy pracować, nie będziemy zarabiać, a przecież każdy z nas ma zobowiązania finansowe.

Pani Aneta już na początku ogłoszenia w Polsce epidemii ograniczyła swoją działalność. W tej chwili nie prowadzi tradycyjnego handlu. Kupujący przyjeżdżają do sklepu tylko po odbiór zamówionego przez Internet czy telefon towaru. Od najbliższego poniedziałku właścicielka otworzy jednak sklep.

- Na razie ograniczę godziny pracy i możliwość poruszania się klientów po sklepie. Chodzi nie tylko o moje bezpieczeństwo, ale i moich klientów - mówi Aneta Czarnecka. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. Trudno teraz podejmować jakieś konkretne decyzje. Najlepiej by było, gdyby powróciła normalność, ale na to na razie nie mamy co liczyć.

W drugim etapie sklepy budowlane mają być czynne w weekendy; otwarte mają być, choć w ograniczonym zakresie, niektóre hotele i miejsca noclegowe oraz niektóre instytucje kultury. To czy i kiedy nastąpi II etap "odmrażania" polskiej gospodarki zależy jednak od sytuacji epidemiologicznej w kraju.

Posłuchaj rozmowy z Anetą Czarnecką, właścicielką sklepu "Nasze Kasze":