RADOM
Karol Adamski wrócił z Manaslu z bagażem doświadczeń
Przez kilka tygodni mogliśmy śledzić zmagania radomianina Karola Adamskiego, który podjął próbę zdobycia Manaslu. Pod względem wysokości to ósmy szczyt świata. Najwyższego wierzchołka nie udało się zdobyć, ale podróżnik wrócił z cennym doświadczeniem.
- Zła pogoda towarzyszyła nam od samego początku. Dobre nastroje były od momentu, kiedy doszliśmy do obozu trzeciego i tam zanocowaliśmy. Po tym mieliśmy satysfakcję, że zeszliśmy do bazy i byliśmy pierwszym zespołem, który przespał tam całą noc - mówi Karol Adamski.
Plany grupy wspinaczkowej pokrzyżowały lawiny, które zeszły po intensywnych opadach śniegu.
- Pan Bóg czuwał. Przygotowałem się psychicznie, fizycznie, ale tak naprawdę najbardziej odczuwałem, że byłem u spowiedzi przed wyjazdem. Czułem, że to mnie napędza - mówi.
Niestety, podczas wyprawy zginął jeden z szerpów z grupy Karola Adamskiego - Anup. Podróżnik mówi, że przy próbie zdobycia Manaslu dokonała się w nim przemiana.
- Kocham życie przez to, że podczas trudnych sytuacji potrafię włączyć swoją rezerwę i pomagać innym. To było największe doświadczenie wszystkiego, co tam się zdarzyło. W jednym z filmików powiedziałem, że "kocham niedziele, bo Bóg wtedy nie daje mi umrzeć, tylko przekazuje inne obowiązki". To szczęście niedzieli sprzyja mi od zawsze - tłumaczy.
Karol Adamski mówi, że mimo niepowodzenia przy zdobyciu szczytu, wyjazd uważa za udany.
- Jestem tutaj i możemy rozmawiać, a było bardzo niebezpiecznie. Gdyby nie śmierć naszego szerpy, to wróciłby cały zespół - mówi.
Z Karolem Adamskim rozmawialiśmy także o planach na kolejne wyprawy.
Cała rozmowa do odsłuchania poniżej:
W internecie trwa też ZBIÓRKA na wsparcie kolejnych wypraw.