RADOM
Radomianie upamiętnili ofiary stanu wojennego
We wtorek, 13 grudnia, mieszkańcy i przedstawiciele Solidarności złożyli kwiaty i zapalili znicze przy Pomniku Ludzi Skrzywdzonych w Radomiu. W ten sposób upamiętniono 41. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
Przy pomniku kwiaty złożyli m.in. Andrzej Sobieraj, prezes Stowarzyszenia Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym, oraz Zenon Piasta, członek stowarzyszenia.
Wieczorem, o godzinie 17.00 w kościele św. Trójcy zostanie odprawiona Msza święta. W świątyni na początku lat 80-tych modlono się w intencji Ojczyzny. Według szacunków IPN, w regionie radomskim internowano ok. 130 osób. Wiesław Mizerski, wiceprezes Stowarzyszenia Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym powiedział, że kościół św. Trójcy dla wielu osób był ostoją w czasie stanu wojennego. Mizerski 41 lat temu jako działacz Solidarności był internowany, pobity przez ZOMO i prowadził strajk głodowy. Wspomina, że na początku lat 80-tych w kościele księży jezuitów w Radomiu odprawiano Msze św. w intencji Ojczyzny. Rozpoczął je na prośbę działaczy podziemia o. Hubert Czuma. Gromadziły one tysiące radomian. Udział w nich traktowano jako manifestację przeciwko stanowi wojennemu.
- Ten kościół był naszą ostoją. Odbywały się spotkania, gromadzili się ludzie z Solidarności. Msze święte były dla nas ogromnym wsparciem duchownym, o wiele większym wsparciem niż pomoc materialna. Do dzisiaj uczestniczymy w tych liturgiach, podczas których modlimy się za Polskę – powiedział Wiesław Mizerski.
W czasie stanu wojennego pomagano internowanym i represjonowanym. W tych tragicznych chwilach ówczesny biskup sandomiersko- radomski Edward Materski celebrował Msze święte dla więźniów politycznych. Zaś obecny kościół katedralny w Radomiu był w czasie stanu wojennego punktem informacyjnym. Po wieczornej Mszy świętej były przekazywane informacje dla osób, których bliscy byli internowani. W tym czasie również powstał komitet społeczny, który opiekował się wszystkimi rodzinami, których bliscy byli uwięzieni.
W czasie stanu wojennego internowany był Jan Rejczak, uczestnik Prymasowskiej Rady Społecznej, były wojewoda radomski i były prezes Klubu Inteligencji Katolickiej im. Stefana Wyszyńskiego w Radomiu. Od 1980 roku współtworzył struktury Solidarności w Radomiu. W przededniu wprowadzenia stanu wojennego Jan Rejczak uczestniczył w pierwszym posiedzeniu Prymasowskiej Rady Społecznej na ulicy
Miodowej w Warszawie.
- To już ponad 40 lat od tych wydarzeń, ale wspomnienia są wciąż żywe. Te wydarzenia zmieniły historię naszego kraju. Można powiedzieć, że do dzisiaj odczuwamy skutki bezprawnych działań związanych z wprowadzeniem stanu wojennego – powiedział Jan Rejczak.
Prof. Dariusz Trześniowski z Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu w czasie stanu wojennego studiował w Lublinie.
- To było straszne, byliśmy w szoku. Chodziliśmy pod siedzibę Solidarności, gdzie gromadziły się tłumy ludzi. Milicja i ZOMO nie ingerowały, wszyscy czekali na rozwój wypadków - wspomina prof. Trześniowski, który przed rozpoczęciem stanu wojennego uczestniczył w strajku na UMCS, solidaryzując się tym samym w kolegami z Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu z racji trwającego strajku okupacyjnego.
Robert Kowalewski ponad 40 lat temu był przewodniczącym Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Radomiu.
- Dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego wyczuwaliśmy, że coś się wydarzy. Ten czas był wielką stratą dla całego kraju. Planowaliśmy przeprowadzić wybory samorządowe wiosną 1981. Stan wojenny to wszystko przekreślił. Przemiany w 1989 roku były w pewnym sensie cudem – powiedział Robert Kowalewski.
W pierwszych godzinach i pierwszych dniach stanu wojennego aresztowano i osadzono w więzieniach 113 działaczy „Solidarności” z Radomia i dawnego województwa radomskiego. W tych dniach zakłady pracy w mieści zostały zmilitaryzowane. Wprowadzono do nich uzbrojone oddziały wojskowe i wzmocniono placówki UB. Przejmowano i niszczono dobra będące własnością zakładowych związków „Solidarności”. Członków nowo powstałej wówczas „Solidarności” nękano rewizjami w domach i miejscach pracy, zatrzymywano na posterunkach milicji na 48 godzin, obciążano grzywnami a także przenoszono na gorsze stanowiska pracy.
W czasie stanu wojennego strajkowała ówczesna Wyższa Szkoła Inżynierska. Strajk rozpoczął się 26 października 1981 roku i trwał 49 dni. Był to najdłuższy protest akademicki w dziejach PRL. W strajk włączyło się ok. 400 osób. Jako pierwsi zaprotestowali pracownicy naukowi Wyższej Szkoły Inżynierskiej, po kilku dniach przyłączyli się studenci. Strajk poparło 70 uczelni w Polsce. Niezwykłe było poparcie protestu przez partyjny komitet uczelniany w Szczecinie.