Mazowsze
1000 pożarów lasów, z czego prawie 900 w kwietniu
Alarmujące dane w związku z suszą napływają nie tylko od rolników, ale także strażaków i leśników. W tym roku liczba pożarów lasów w województwie mazowieckim przekroczyła już 1000. W kwietniu było ich prawie 900.
Codziennie spływają nowe informacje o pożarach lasów czy traw. Ten rok jest wyjątkowy, bo susza dotyka niemal całej Polski.
Alarmujące dane przedstawiają mazowieccy strażacy. Od początku roku w województwie doszło do 4400 pożarów traw i 1000 pożarów lasów. Większość miała miejsce w kwietniu.
- W 2020 roku notujemy bardzo dużo pożarów traw i w lasach. Jest bardzo sucho. Od wielu dni utrzymuje się wysokie zagrożenie pożarowe w lasach. Mamy już 1000 pożarów w lasach i ponad 4400 pożarów traw na terenie województwa mazowieckiego. Tylko w kwietniu mieliśmy 2500 pożarów traw i 850 pożarów w lasach. Kwiecień jest wyjątkowo palny i suchy – mówi mł. bryg. Karol Kierzkowski z mazowieckiej straży pożarnej.
Strażacy apelują, żeby zachować szczególną ostrożność na terenach leśnych i nieużytkach rolnych.
- Nawet najmniejsza iskra może spowodować bardzo duży pożar, który angażuje wiele jednostek straży pożarnych, ale przede wszystkim stwarza duże straty ekologiczne – dodaje Karol Kierzkowski.
W ostatnich tygodniach doszło do pożarów w niemal wszystkich nadleśnictwach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. Wśród nich m.in. w Nadleśnictwie Radom, Nadleśnictwie Stąporków, Nadleśnictwie Grójec czy Nadleśnictwie Suchedniów.
Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów mówi, że podpalanie lasów to barbarzyństwo, głupota, bezmyślność i bandytyzm.
Wczoraj doszło do pożaru w okolicach miejscowości Furmanów w Nadleśnictwie Stąporków. Akcja gaśnicza trwała kilkanaście godzin, a dogaszanie potrwa nawet kilka dni. Mówi Jacek Oleś, zastępca nadleśniczego.
Tomasz Atłowski, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Grójec mówi, że przywracanie spalonego terenu może trwać nawet kilkanaście lat. Niektóre elementy są nieodwracalnie niszczone.
Przyczyną większości pożarów są podpalenia. Zdarzają się umyślne działania by wywołać pożar, niektórzy nie zachowują ostrożności przy użyciu ognia w lesie, a jeszcze inni wypalają trawy, co później rozprzestrzenia się na pobliskie tereny.
– W sercach ludzi, którzy podpalają lasy jest dużo zła – mówi biskup radomski Henryk Tomasik.
Biskup Henryk Tomasik zwraca się do osób, które słuchają apeli, żeby wpłynęły na podpalaczy – jeśli takich znają.
Za wypalanie traw grozi kara grzywny do 5 tysięcy złotych, a jeśli pożar zagrozi życiu i mieniu, to można trafić do więzienia nawet na 10 lat.