REGION
Czy w naszym regionie jest problem kłusownictwa?
Kłusownictwo to problem, z którym musi zmagać się m.in. straż leśna. Jakie są jego skutki i co grozi kłusownikom, którzy zostaną przyłapani na popełnieniu przestępstwa?
Kłusownictwo to zabijanie, chwytanie lub ściganie zwierzyny, a także łowienie ryb z naruszeniem obowiązującego prawa oraz bez wymaganych uprawnień. To również problem, z którym musi zmagać się m.in. straż leśna.
- Kłusownictwo istnieje od bardzo dawna. Po wojnie kłusowano ze względu na biedę i nie było także pokarmu. Obecnie ten problem też jest, tylko zmienił on charakter. Te osoby nie kłusują dla zdobycia pokarmu, ale dla zdobycia pieniędzy - mówi Hubert Ogar, leśnik z Nadleśnictwa Radom.
Dla środowiska naturalnego kłusownictwo ma bardzo negatywny wpływ oraz przez to ogranicza się liczebność żyjących dziko zwierząt.
- Różnego typu urządzenia, które do tego służą rozstawiane są przez cały rok. W sidła łapią się zwierzęta różnych gatunków również tych chronionych - dodaje leśnik.
A jak sytuacja wygląda w naszym regionie?
- Na terenie okręgu radomskiego. W ubiegłych latach zebrano ponad tysiąc różnego typu urządzeń, które służą do kłusownictwa - wyjaśnia Hubert Ogar.
Leśnicy mają różne akcje, podczas których usuwają wnyki z lasów.
- Najlepszą porą jest okres zimowy, kiedy jest już pokrywa śnieżna. Wtedy widać, kto porusza się po lesie, więc łatwiej dotrzeć do miejsc, gdzie pozostawione są wnyki - mówi Hubert Ogar.
Za kłusownictwo grozi kara do pięciu lat więzienia. Oprócz tego sądy orzekają także kary pieniężne za zabicie zwierząt.
- Kary oczywiście są różne. Może być to grzywna bądź ograniczenia wolności - kończy leśnik.
Prostym i skutecznym sposobem na namierzenie kłusowników jest zamontowanie w lesie fotopułapek.