SPORT
Trener Kamiński po meczu z Umana Reyer Wenecja
- Brakowało nam troszkę fizyczności, egzekucji i doświadczenia - powiedział trener Wojciech Kamiński po meczu z Umana Reyer Wenecja (71:81). Z trenerem rozmawiał Michał Kaczor.
Michał Kaczor: Zacznijmy od podsumowania meczu. Pierwsza kwarta rewelacyjna, później coś nie zagrało. Może zmęczenie...
Wojciech Kamiński: Każda drużyna potrzebuje zmian. Wprowadziliśmy zawodników. U nas ta ławka jest krótsza i brakowało nam troszkę fizyczności, egzekucji i doświadczenia. W momentach, kiedy ci gracze podstawowi byli na boisku, to wyglądało zdecydowanie lepiej, natomiast ja nie piję do nikogo. Taki skład mamy zbudowany. Musimy pamiętać, z kim graliśmy. Graliśmy z mistrzem Włoch, drużyną, która jeszcze nie przegrała w tamtej lidze. Należy się duży szacunek dla naszego zespołu, naszych zawodników, bo przez 35 minut toczyliśmy wyrównany pojedynek z mistrzem Włoch. Nie mamy się czego wstydzić. Wiemy, że jest u nas dużo do zrobienia. Wiemy, jaką mamy rotację, wiemy, że możemy to poprawić, ale wiemy tez, że mamy młodych zawodników, którzy mają pracować, rozwijać się, żeby w przyszłości takie mecze dla Radomia wygrywać.
MK: Widać było tak na papierze, w statystykach, różnicę w rzutach za trzy punkty. Włochom praktycznie wszystko wchodziło. Prawie co drugi rzut za trzy punkty był celny.
WK: My wiedzieliśmy, że to są świetni strzelcy, byliśmy na to przygotowani, natomiast te trójki wpadały po indywidualnych błędach. Któryś z zawodników, zamiast iść za zawodnikiem, chciał ominąć zasłonę, a jak tak się gra, to kara na poziomie europejskim jest od razu. W kluczowych momentach Bramos, Jenkins, czy Johnson trafiali trójki i to ich trzymało przy grze, pozwoliło wrócić do gry i w końcówce wygrać mecz. Jeżeli ktoś powie, że meczu trójkami się nie wygrywa, to tutaj widać, że można.
MK: Teraz przed wami wyjazd do Szczecina. Jak drużyna znosi takie podróże? Teraz akurat były dwa mecze w Radomiu, ale właściwie co trzy dni jest jakiś wyjazd.
WK: Nie patrzymy na to. Zdecydowaliśmy się grać w eliminacjach Ligi Mistrzów, przeszliśmy eliminacje. Mamy ciężką grupę, natomiast turystycznie rewelacyjna. Naszykowaliśmy się na długie podróże. Polska jest pięknym krajem i naprawdę dużym, więc podróże po Europe plus podróże po Polsce. Taki sezon. Tutaj nie ma co płakać nad tym, tylko trzeba zakasać rękawy, robić swoje, walczyć w każdym meczu. Ja mogę tylko kibiców zapewnić, że tanio skóry nie sprzedamy. Przegraliśmy trzy mecze w Lidze Mistrzów, ale to nie oznacza, że przestaniemy walczyć i wierzyć. My wierzymy, cały czas chcemy grać jak najlepiej. Na razie z Niemcami starczyło nam sił na dwie kwarty, z Włochami na trzy i pół. Miejmy nadzieję, ze w meczu z Banvitem wystarczy na cztery i będzie pierwsze zwycięstwo w Radomiu.
MK: A jak Pan oceni grę Ryana Harrowa. Pierwszy mecz dzisiaj po pobycie na Litwie.
WK: Myślę, że zagrał dobry mecz, pokazał dużo umiejętności indywidualnych, ale musi jeszcze poprawić obronę, bo w paru momentach, szczególnie po stronie słabej, zasypiał. Nie wiem, czy to wynikało ze zmęczenia, czy z innego stylu grania w obronie na Litwie.