Tydzień temu rozpoczął się sezon kąpielowy na Borkach. Niestety, nie potrwał on zbyt długo. Ze względu na wykwit sinic zaczął obowiązywać zakaz wchodzenia do wody. Taki stan potrwa do czasu, kiedy organizator uzna, że kąpiel jest bezpieczna.

Radomianie jednak nie patrzą na zakazy i na oczach ratowników wchodzą do wody. - Zakaz jest spowodowany pojawieniem się sinicy, która wygląda jak zielona plama na powierzchni. W godzinach popołudniowych już jej nie widać, bo dzieci robią swoje. Mimo zakazu ludzie się kąpią. Są odważni. Rodzice też pozwalają na to dzieciom. My niewiele możemy zrobić, bo do każdego przypadku powinniśmy wzywać policję, a ta zabierze dwie osoby. Reszta będzie nadal pływać. - mówi ratownik Damian Wiśniewski.

Mieszkańcy lekceważą zagrożenie i wychodzą z założenia, że jak nie ma nagłych wypadków, to można bezpiecznie pływać. - Dzieci się kąpią. Jest ciepło i nikomu nie dzieje się krzywda. Rodzice też nie są w stanie tak upilnować wszyskich dzieci, żeby nie wchodziły do zalewu - przekonuje pani Maria, która właśnie wyszła z wody.

Chętnym do kąpieli mimo zakazu zdecydowanie to odradzamy. Toksyny wydzielane przez sinice są groźne dla człowieka. Po kąpieli możliwe są różnego rodzaju zmiany skórne oraz zapalenie spojówek, a po wypiciu gorączka, bóle brzucha, wymioty, a nawet zapalenie płuc. Sinice mogą też powodować uszkodzenie wątroby i innych narządów wewnętrznych.