RADOM
Wstrząsający gryps z więzienia z czasów wojny
- Przykro mi tylko, że nie dano mi się wyspowiadać przed śmiercią. Żegnam Was na tym świecie i żyjcie z wiarą w Polskę i Boga - czytamy w grypsie napisanym w radomskim więzieniu 15 listopada 1940 roku. Nie wiadomo kim był autor tego wstrząsającego listu i czy trafił on do jego bliskich. O sprawie pisze na swoim profilu radomskim oddział Instytutu Pamięcie Narodowej.
80 lat temu w więzieniu radomskim sporządzony został gryps, którym młody mężczyzna skazany przez Niemców na śmierć pożegnał się na zawsze ze swymi rodzicami i rodzeństwem. Nieznane są okoliczności, w jakich odpis grypsu przekazano członkom Delegatury Rządu RP na Kraj, by włączyli go oni do akt jako jedno ze świadectw niemieckich zbrodni.
- Można jedynie przypuszczać, że autor listu znalazł się wśród co najmniej 22 osób rozstrzelanych przez Niemców na Firleju 16 listopada 1940 r. W egzekucji zginęli m.in. mieszkańcy powiatów jędrzejowskiego i radomskiego. Chociaż obecnie prowadzone są prace nad zidentyfikowaniem autora listu, nie przyniosły one dotychczas pozytywnego rezultatu - można przeczytać na profilu IPN w Radomiu.
W liście do rodziców autor grypsu pisze, że "jest u kresu swoich męk, bo już przedwczoraj zapadł na niego wyrok smierci". - Jutro mają nas kilkunastu stracić. Wierzę, że list ten dojdzie i chciałbym, abyście wiedzieli, że ostatnim więzieniem był Radom, a miejscem stracenia będzie Firlej pod Radomiem. Nie wiem, jak śmierć mnie czeka, ale dzisiaj przyznam się otwarcie, że to będzie niczem w stosunku do tortur, jakie mi zadawano przez te 6 miesięcy i 19 dni - napisał nieznany autor grypsu.
Wiadomo jedynie, że w testamencie zapisał 6 mórg ziemi dla rodziców, Franka i Marysi. Prosił też Franka, by po wojnie przywiózł garnek ziemi z Firleja i rozrzucił ją na polu w swojej rodzinnej miejscowości. Napisał też, by Franek pomścił jego śmierć, bo mógł się domyślać, kto wydał autora grypsu.