Fundacja "Dajemy Dzieciom Siłę" prowadzi między innymi Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Psychoterapeutka Beata Bielińska na posiedzeniu Komisji Polityki Socjalnej i Prorodzinnej sejmiku województwa mazowieckiego przedstawiła raport, z którego wynika, że w 2020 roku dzieci rzadziej dzwoniły z prośbą o wsparcie.

- Wynika to ze specyfiki pandemicznej. Dzieciom trudniej, żeby zadzwonić, bo przebywają w domu z rodzicami. Nie mają zacisza, żeby nikt ich nie usłyszał. Przez to dużo więcej spływało wiadomości - tłumaczy Beata Bielińska.

Psychoterapeutka podkreśla jednak, że jeśli dzieci zdecydowały wykonać telefon, to rozmowa trwała dłużej niż rok wcześniej.

- Rozmowy znacząco wydłużyły się. Do tej pory mieliśmy rozmowy kilku- czy kilkunastominutowe. Od kiedy zaczęła się pandemia, rozmowy są godzinne lub półtoragodzinne. Każda kolejna osoba, która dodzwoni się, opowiada o bardzo poważnej sytuacji z trudnym tłem. To nasiliło się i rozmowy są dużo poważniejsze. Dopiero po kilkunastu tygodniach od rozpoczęcia pandemii usłyszałyśmy pierwszy żart, typu "chcę zamówić pizzę", co było przytłaczające, że dzieci nie są już wesołe, tylko zablokowane - mówi Bielińska.

Więcej było interwencji po telefonie.

- Interwencje w naszym telefonie to kryzysowe sytuacje - wzywamy pogotowie, jeśli dziecko poda adres, na przykład podczas próby samobójczej. Jeśli dziecko nie poda danych, a trzeba do niego dotrzeć, to działamy w porozumieniu z policją. Albo są to interwencje, na które dziecko zgodzi się - na przykład dzwonimy do rodzica, wychowawcy, czy psycholog w szkole. W większości przypadków dotyczą one kryzysu samobójczego albo braku dostępu do pomocy - mówi Beata Bielińska.

W 2020 roku poruszane tematy dotyczyły głównie koronawirusa - obawy przed zakażeniem siebie lub bliskich, ale także konfliktu z bliskimi odnośnie obostrzeń.

Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży działa pod numerem 116 111.