Podczas spotkania z radomianami, Krzysztof Wielicki opowiadał o swojej drodze w Himalaje, o zdobywaniu najtrudniejszych szczytów i ludziach, z którymi wspinał się w górach. "Porażką w górach jest tylko śmierć. Niezdobyty szczyt jest po prostu kolejnym doświadczeniem" - mówił. "A w górach doświadczenie jest bardzo ważne. Giną przede wszystkim ci, którzy tego doświadczenia mają mało". Himalaista z sentymentem wspominał lata 80-te ub.w., kiedy Polacy odnosili największe sukcesy w najwyższych górach świata, mimo że mieli kiepski sprzęt i mało pieniędzy na wyprawy. "Na początku, z powodu braku pieniędzy, w Himalajach wspinałem się w okularach spawalniczych" - mówił z uśmiechem. "Góry w tamtych czasach były dla nas synonimem wolności" - dodawał.

Krzysztof Wielicki (ur. 1950) należy do najwybitniejszych polskich himalaistów, obok Jerzego Kukuczki, Wandy Rutkiewicz i Wojciecha Kurtyki. W 1980 r. jako pierwszy (razem z Leszkiem Cichym) stanął zimą na wierzchołku Mount Everestu. Samotnie wszedł na sześć ośmiotysięczników, trzy z nich są pierwszymi zimowymi wejściami. W 1996 r., wchodząc na Nanga Parbat zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, czyli wszystkie 14 szczytów o wysokości ponad 8 tysięcy metrów. Jest piątym człowiekiem na świecie i drugim (po Jerzym Kukuczce) w Polsce, któremu to się udało. Obecnie kieruje polskimi wyprawami zimowymi, których celem jest wejście na jedyny dotąd niezdobyty zimą ośmiotysięcznik, K2.

Posłuchaj rozmowy z Krzysztofem Wielickim:

Rozmawiała Beata Okulińska.

Radomski Festiwal Górski odbył się po raz pierwszy. Zorganizował go Miejski Ośrodek Kultury "Amfiteatr". W programie imprezy znalazły się spotkania z ludźmi gór, m.in. z Krzysztofem Wielickim, himalaistą Rafałem Fronią oraz grotołazem i ratownikiem TOPR Krzysztofem Starnawskim; warsztaty dla dzieci i rodziców prowadzone przez grotołazkę Kasię Biernacką oraz projekcje filmów górskich. Bilety na spotkania i projekcje rozeszły się jak przysłowiowe "ciepłe bułeczki". Dlatego organizatorzy zapowiadają kolejną edycję festiwalu w przyszłym roku.