DIECEZJA RADOMSKA
Kościół w czasie stanu wojennego
13 grudnia mija 38 lat od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Ten tragiczny moment w dziejach kraju wspomina biskup radomski Henryk Tomasik.
W grudniu 1981 bp Henryk Tomasik miał za sobą kilka lat kapłaństwa, pracował w duszpasterstwie akademickim w Lublinie i mieszkał u księży marianów.
– Przygotowywałem wówczas pracę doktorską, jeździłem do Lublina, na każdy wyjazd musiałem mieć zaświadczenie o przemieszczaniu się. Autobus był zawsze zatrzymywany przez patrol żołnierzy. Młodzi chłopcy stali na mrozie i sprawdzali dokumenty. Myślę, że oni nie aprobowali tej pracy, ale gdybym nie miał zaświadczenia, zostałbym aresztowany. Staliśmy po obu stronach barykady, nie walczyliśmy, ale byliśmy przeciwko sobie – wspomina ordynariusz radomski.
Zdaniem bp. Tomasika, każdy podział w narodzie jest bolesnym wydarzeniem, a stan wojenny był takim podziałem, gdyż to „wydarzenie postawiło jednych ludzi przeciw drugim”.
– To był symbol stanu wojennego. Każdy podział jest bardzo bolesny i przynosi smutne owoce. Był bolesnym doświadczeniem. Historycy czy politycy różnie to oceniaj, nawet w ostatnich dniach słyszeliśmy pochwały dotyczące stanu wojennego – zauważył bp Tomasik na antenie Radia Plus Radom.
Zwrócił uwagę, że stan wojenny boleśnie doświadczył internowanych. Były też śmiertelne ofiary. – Stan wojenny jest ostrzeżeniem, jak daleko mogą prowadzić podziały. Prośba do polityków, by nie służyli podziałom. Polityka to troska o dobro wspólne, która zakłada współpracę, szukanie rozwiązań. Wielka prośba do polityków, by szukali rozwiązań w zgodzie i z zachowaniem kultury. To również prośba, abyśmy w parafiach budowali jedność, nie szukali argumentów przeciwko innej grupie, czy osobom. Zawsze egoizm i stawianie siebie ponad innych, będzie prowadził do problemów – mówił bp Tomasik.
Dodał, że „katolik powinien szukać prawdy”. – Ale nawet kiedy ją zdobędzie i ma świadomość, że przeciwnik nie ma racji, nie powinien nikogo potępiać – zwrócił uwagę ordynariusz radomskiej.
Według szacunków IPN, w regionie radomskim internowano ok. 130 osób. W kościele księży jezuitów w Radomiu odprawiano Msze św. w intencji Ojczyzny na początku lat 80. Rozpoczął je na prośbę działaczy podziemia o. Hubert Czuma. Gromadziły one tysiące radomian. Udział w nich traktowano jako manifestację przeciwko stanowi wojennemu.
W Radomiu w stanie wojennym pomagano internowanym i represjonowanym. W tych tragicznych chwilach ówczesny biskup sandomiersko-radomski Edward Materski celebrował Msze święte dla więźniów politycznych.
– Otrzymaliśmy pozwolenie na celebrowanie Mszy świętych dla internowanych, ale był jeden warunek, aby w liturgii uczestniczyło nie więcej niż 40 osób. W ten sposób sprawowaliśmy Msze trzy razy dziennie. Ci ludzie byli nam wdzięczni. Wszyscy otrzymali również egzemplarze Nowego Testamentu. Kiedyś szedłem korytarzem więzienia i ktoś zaczął mnie gonić. Pomyślałem, że zgubiłem drogę i strażnik chciał mi wskazać drogę wyjścia. A on, ku mojego zdziwieniu poprosił o Pismo Święte – wspominał bp Materski.
Obecny kościół katedralny w Radomiu był w czasie stanu wojennego punktem informacyjnym. – Po wieczornej Mszy świętej były przekazywane informacje dla osób, których bliscy byli internowani. W tym czasie również powstał komitet społeczny, który opiekował się wszystkimi rodzinami, których bliscy byli uwięzieni – mówił pierwszy biskup radomski.