Każda ze stron przedstawia swoje racje. Wspólnota mieszkaniowa zadecydowała o postawieniu szlabanów, ponieważ mieszkańcy mieli dość zapełnionego parkingu. Brakowało dla nich miejsc parkingowych. Niektórzy mówią też o zarysowanych samochodach. Po wprowadzeniu szlabanów sytuacja diametralnie się zmieniła. Mieszkańcy mają na parkingu luz.  Ale...

Kij ma jednak dwa końce. Na terenie osiedla znajduje się Publiczne Przedszkole nr 7. Dotychczas mieszkańcy osiedla i społeczność przedszkola żyli w zgodzie. Więcej, mieszkańcy aktywnie popierali przedszkole, kiedy zagrożony był jego byt (po likwidacji placówek resortowych). Ok. 3/4 przedszkolaków mieszka poza Sadkowem. Rodzice codziennie dowożą dzieci, parkują na 5 minut i to często na wewnętrznym parkingu przedszkola i odjeżdżają. Teraz nie mają takiej możliwości. Muszą zostawić samochód gdzieś na ul. Lubelskiej, a zbyt dużych możliwości tam nie ma. Rodzice dźwigają te najmłodsze pociechy. Nie kryją swojego oburzenia. Nie są też jedyną grupą, która przeciwna jest wprowadzonym ograniczeniom. Niezadowoleni są także członkowie Orkiestry Wojskowej i działkowicze.

Dyrektor Joanna Kwietniewska-Ogórek obawia się o bezpieczeństwo dzieci. - Nie wiem jak szlabany mogą reagować na wezwanie karetki, straży pożarnej, bo nikt nas o tym nawet nie powiadomił - mówi. Problem jest też zaopatrzeniem np. w pieczywo. Dyrektor liczy na rozwiązanie tego problemu. Przypomina, że miasto ma zapisane w księdze wieczystej prawo służebności. Przedszkole nie posiada drogi dojazdowej do drogi publicznej, dlatego na mocy tego prawa dojazd ma umożliwić wspólnota mieszkaniowa. 

W piątek ma odbyć się spotkanie stron z prezydentem. - Patrzę na to z niepokojem. Tu chodzi o przyprowadzenie dziecka, małego dziecka, które musi mieć opiekę - skomentował wiceprezydent Radomia Karol Semik.

Sprawa została przekazana wiceprezydentowi Konradowi Frysztakowi. Zarządca nieruchomości powiedział nam, że nie udziela komentarza do czasu spotkania z prezydentem.