O sytuacji poinformowała nas Monika Bator-Gregorczyk, radomska lekarka, która spędzała na Majorce wakacje z całą rodziną - mężem i dwójką dzieci. Jak mówi na lotnisku jest chaos, nikt nic nie wie, ministerstwo i urząd marszałkowski odsyłają do biura podróży, a chodzi nie tylko o Neckermanna, ale także o inne renomowane biura, m.in. Tui

200 Polaków na Majorce i tyle samo na greckiej wyspie Kos - taką informację turyści z Majorki otrzymali z Urzędu Marszałkowskiego w Warszawie

Jak dodaje Monika Bator-Gregorczyk najgorzej niewygody i trudną sytuację znoszą dzieci

Obecnie podróżni przebywają w hotelu pod Palmą. Neckermann nie odpowiada. Samolotu nadal nie ma. Nie ma też informacji od polskiego biura, na miejscu nie ma też rezydenta. Jak poinformowała nas Marta Milewska rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, rzeczywiście turyści z Polski dzwonią do urzędu i informują o swojej sytuacji. - My jednak możemy pomóc tylko w sytuacji, kiedy konkretne biuro ogłasza upadłość. Umowy tak są skonstruowane, że w takiej sytuacji należy oczekiwać pomocy z biura podróży, bądź u przewoźnika - tłumaczy Marta Milewska.

Otrzymaliśmy także oficjalne stanowisko biura podróżny Neckermann:

- Zgodnie z informacją jaką uzyskaliśmy od przewoźnika, opóźnienie lotu jest spowodowane usterką techniczną samolotu. Zdajemy sobie sprawę z niedogodności, ale w takim przypadku priorytetem jest zawsze bezpieczeństwo klientów. Start samolotu z Majorki przewidywany jest o godzinie 13.00. Klienci są pod opieką, otrzymali świadczenia: wszyscy zostali zakwaterowani w hotelach, mają zapewnione wyżywienie - poinformowała Magdalena Plutecka PR Manager, Rzecznik Prasowy Neckermann Podróże. Dodaje też, że: - Samolot czarteruje biuro podróży TUI, które pozostaje w bezpośrednim kontakcie z przewoźnikiem. My mamy blok miejsc – opóźnienie dotknęło 54 klientów Neckermann Podróże - mówi Magdalena Plutecka.