Pierwszy set rozpoczął się od wyrównanej gry obu drużyn. Przez dłuższy czas ani Czarni ani Trefl nie zdołali wypracować sobie pokaźnej przewagi. Po bardzo dobrej postawie na zagrywce atakującego gdańszczan – Bartłomieja Bołądzia – gospodarze ,,odjechali” Czarnym na trzy punkty. Pomimo próby odrobienia strat przez ,,Wojskowych”, Trefl utrzymał prowadzenie i ostatecznie pokonał radomian do 21.

W kolejnej partii znów błyszczał Bołądź, który w polu serwisowym nie wstrzymywał ręki i skutecznie posyłał kolejne asy. Rywale Czarnych zaczęli dominować niemal w tym samym momencie co w pierwszej odsłonie. Tym razem strata punktowa do Trefla była znacznie większa (15:9). Gdy zespół z Radomia próbował zmniejszyć dystans do przeciwników, Ci od razu odpowiadali i pewnie zwyciężyli w drugiej części meczu, ponownie do 21.

Ostatni, jak się później okazało, set był potwierdzeniem różnicy klas pomiędzy występującymi na boisku drużynami. Siatkarze Igora Juricicia od samego początku chcieli zamknąć ten pojedynek bez straty choćby jednego seta (12:7). Czarni podczas tego meczu nie byli w stanie przeciwstawić się ,,Gdańskim lwom”. Dzięki bardzo solidnej grze w obronie i na zagrywce, gospodarze pewnie zdobyli pełną pulę na własnym terenie, wygrywając ostatnią partię do 20.

- Rywale mieli większą siłę rażenia na zagrywce i odrzucili nas od siatki. Kiedy piłkę mieliśmy po naszej stronie, nie wykorzystywalśmy tego, a z takim zespołem trzeba to robić. Popełniliśmy dużo błędów zarówno w polu serwisowym jak i w ataku, tak więc to zadecydowało o przebiegu tego meczu. Szacunek dla rywali z to spotkanie, jest to bardzo trudny teren - stwierdził Daniel Gąsior, atakujący Cerrad Enea Czarnych Radom

Po serii dwóch rozegranych kolejek na wyjeździe, Czarni Radom wracają do hali RCS-u. Już w sobotę, 29 października ,,Wojskowi” zagrają z Asseco Resovią Rzeszów. Początek meczu o godz. 20:30.

Trefl Gdańsk – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:21, 25:21, 25:20)